ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
O transferach przed zakończeniem sezonu nic się nie dowiemy.Jesli zmiejszy się finansowanie siatkówki zenskiej,a takie są plotki możliwy jest wzrost sponsoringu ze strony GA.Zatrudnienie Gardiniego swiadczy jednak ,ze jakiś wielkich nazwisk chyba nie będzie
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Śmieszne jest to obcięcie finansowania pod pretekstem "bo Chemik w LM i tak dużo nie osiągnie", tymczasem jednak mecze Chemika z mistrzem Włoch były wyrównane i jeden udało się wygrać, a patrząc na grę męskich drużyn to mogło się wydawać że są w ogóle w jakiejś niższej lidze niż Biełgorod, Trentino czy Modena. No ale...
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Raczej z powodu "bo nikoga ta klepanina nie obchodzi"SevenUP pisze:Śmieszne jest to obcięcie finansowania pod pretekstem "bo Chemik w LM i tak dużo nie osiągnie"
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Bociek na rozgrzewce
Gladyr na trybunach.
Gladyr na trybunach.
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
za duzo trzeba by wydać by coś wygrać w LM kobiet
- KentuckiFan
- Posty: 374
- Rejestracja: 29 maja 2011, o 21:33
- Płeć: M
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Rodzinka Jurka została w KK więc pewno regularnie tutaj w miarę wolnego przebywa, tym bardziej jest obecny kiedy ich córka ma występ podczas meczu w ramach chearleaderek młodszych a taki miał miejsce własnie podczas meczu z PW. Także to chyba tylko tyle i aż tyleb^free pisze:Bociek na rozgrzewce
Gladyr na trybunach.
Dyskutować zawsze warto.
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Ja na miejscu Jurka wróciłbym do KK skoro ma grać tak mało to lepiej chyba tutaj niż w Skrze , choć nie wiem jak tam będzie z budżetem ,ale Gładyr to postać nieoceniona
Informacje o Tillie z zakazanego serwisu
Według naszych informacji, wszystko poszło pomyślnie. Kevin obecnie przebywa w domu rodzinnym, ale dał nam znać, że w ciągu tygodnia bądź dwóch chce przyjechać do Kędzierzyna-Koźla - skomentował Sebastian Świderski, prezes ZAKSY.
Obaj panowie wkrótce zasiądą do rozmów na temat ewentualnego przedłużenia kontraktu. Aktualna umowa Tillie nieuchronnie zmierza bowiem ku końcowi.
- Złożyliśmy mu dwie oferty, ale do tej pory nie otrzymaliśmy z jego strony żadnej odpowiedzi. Kiedy Kevin wróci do Kędzierzyna-Koźla, będziemy dalej rozmawiać. Na pewno będziemy mieć jakieś warunki związane z jego zdrowiem, bo wiadomo, ile wnosi do drużyny będąc w pełni sprawnym. To jednak tylko jedna ze składowych negocjacji, które wciąż przed nami - spuentował Świderski.
Oskar odchodzi z Zaksy
Informacje o Tillie z zakazanego serwisu
Według naszych informacji, wszystko poszło pomyślnie. Kevin obecnie przebywa w domu rodzinnym, ale dał nam znać, że w ciągu tygodnia bądź dwóch chce przyjechać do Kędzierzyna-Koźla - skomentował Sebastian Świderski, prezes ZAKSY.
Obaj panowie wkrótce zasiądą do rozmów na temat ewentualnego przedłużenia kontraktu. Aktualna umowa Tillie nieuchronnie zmierza bowiem ku końcowi.
- Złożyliśmy mu dwie oferty, ale do tej pory nie otrzymaliśmy z jego strony żadnej odpowiedzi. Kiedy Kevin wróci do Kędzierzyna-Koźla, będziemy dalej rozmawiać. Na pewno będziemy mieć jakieś warunki związane z jego zdrowiem, bo wiadomo, ile wnosi do drużyny będąc w pełni sprawnym. To jednak tylko jedna ze składowych negocjacji, które wciąż przed nami - spuentował Świderski.
Oskar odchodzi z Zaksy
- michal6541
- Posty: 51
- Rejestracja: 2 lut 2013, o 20:51
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Sprzedawane są miejsca siedzące (3000-karnety), stojące na jakieś mecze typu Trentino, finał itp. Dużo ludzi odpuszcza siedzenie na krzesełkach i kibicuje przy barierkach na samej górze, stąd nawet przy informacji, że wszystkie bilety się rozeszły, widać puste miejsca.Michal5 pisze:Jak procentowo wygląda sprzedaż karnetów na Zaksę? Bo co nie włączę ich meczu to tam minimum 1/4 hali pusta, kibiców gra nie zadowala? I mnie ciekawi czy te wszystkie wolne miejsca były wcześniej wykupione czy jednak bilety nie schodzą i zostają w kasie?
"Jądrowe ataki Bartka Kurka" ~Piotr Dębowski
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
dokąd?krzysiu pisze:
Oskar odchodzi z Zaksy
Niech się sępy z polsatu udławią. Wróg publiczny polskiej siatkówki: polsat
Łańcuch pęka tam, gdzie jest najsłabsze ogniwo
Ostatnie sekundy są najważniejsze
Łańcuch pęka tam, gdzie jest najsłabsze ogniwo
Ostatnie sekundy są najważniejsze
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Do kadry jako asystent.madlark pisze:dokąd?krzysiu pisze:
Oskar odchodzi z Zaksy
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Jeden z komentarzy który został zamieszczony pod artykułem na konkurencyjnym portalu dosyć mocno mnie zaciekawił , może ktoś z was ma większa wiedzę na ten temat , może to po prostu hejterski bełkot.
'Niestety nie polecam pana Kaczmarczyka. Tak jak napisał zresztą to człowiek bez skrupułów, o dwóch twarzach. Potrafi być miły i symulować spokojne podejście, ale jak ktoś go poznał w ZAKSIE lepiej wie jaka jest ta druga twarz. W kadrze powinni pracować ludzie poukładani emocjonalnie a o panu Oskarze trudno to powiedzieć. Powodzenia, ale nie wróżę tej decyzji dobże.'
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
'Niestety nie polecam pana Kaczmarczyka. Tak jak napisał zresztą to człowiek bez skrupułów, o dwóch twarzach. Potrafi być miły i symulować spokojne podejście, ale jak ktoś go poznał w ZAKSIE lepiej wie jaka jest ta druga twarz. W kadrze powinni pracować ludzie poukładani emocjonalnie a o panu Oskarze trudno to powiedzieć. Powodzenia, ale nie wróżę tej decyzji dobże.'
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Przecież jest to w internetach, to wiadomo, że prawda
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
dobże, dobże
Niech się sępy z polsatu udławią. Wróg publiczny polskiej siatkówki: polsat
Łańcuch pęka tam, gdzie jest najsłabsze ogniwo
Ostatnie sekundy są najważniejsze
Łańcuch pęka tam, gdzie jest najsłabsze ogniwo
Ostatnie sekundy są najważniejsze
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Witam,
Byłem sceptyczny co do tej wypowiedzi, jednak to zdanie przekonało mnie że mamy styczność z osobą wiarygodną, dobrze poinformowaną, i rzetelną.
Pozdrawiam,
Raczej z powodu że Police wtopiły ponad 500 baniek na 2 kopalnie w Senegalu, które okazały się wyeksploatowane i w ogóle mało opłacalne, przez co cała grupa odczuła to..SevenUP pisze:Śmieszne jest to obcięcie finansowania pod pretekstem "bo Chemik w LM i tak dużo nie osiągnie"...
Powodzenia, ale nie wróżę tej decyzji dobże.'
Byłem sceptyczny co do tej wypowiedzi, jednak to zdanie przekonało mnie że mamy styczność z osobą wiarygodną, dobrze poinformowaną, i rzetelną.
Pozdrawiam,
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Czy nie chodziło o Polkowice i KGHMJednak masz racje sprawdzilem
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Grupa Azoty nie jest podmiotem który finansuje siatkówkę.Ejpok pisze:Witam,
Raczej z powodu że Police wtopiły ponad 500 baniek na 2 kopalnie w Senegalu, które okazały się wyeksploatowane i w ogóle mało opłacalne, przez co cała grupa odczuła to..SevenUP pisze:Śmieszne jest to obcięcie finansowania pod pretekstem "bo Chemik w LM i tak dużo nie osiągnie"...
Powodzenia, ale nie wróżę tej decyzji dobże.'
Byłem sceptyczny co do tej wypowiedzi, jednak to zdanie przekonało mnie że mamy styczność z osobą wiarygodną, dobrze poinformowaną, i rzetelną.
Pozdrawiam,
Takimi podmiotami są zakłady w KK i zakłady w Policach ,niezależnie od siebie i niezależnie np od Puław które finansują drużynę w ręcznej.
Grupa Azoty jako całość finansuje skoki narciarskie.
Ogólnie to dosyć luźny twór ,który powstał ze względów strategicznych ( strach przed wykupieniem pojedyńczych zakładów przez obcy kapitał ) i w bardzo ograniczonym zakresie działa jako całość
Telewizyjny oglądacz.
Pewnie brak kontaktu z grą na żywo powoduje moje zdziwienie , gdy co innego widzę w czasie meczu w tv , a co innego czytam na tym forum
Pewnie brak kontaktu z grą na żywo powoduje moje zdziwienie , gdy co innego widzę w czasie meczu w tv , a co innego czytam na tym forum
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Rz: Jak to jest być prezesem najlepszego klubu siatkarskiego w Polsce?
Sebastian Świderski: Powiedzieć, że nie jest łatwo, to nic nie powiedzieć. To bardzo wymagająca funkcja, myślę, że znacznie cięższa od tego, co robiłem wcześniej, gdy byłem zawodnikiem, a później trenerem i dyrektorem sportowym w tym klubie.
Chce pan powiedzieć, że pracuje od rana do wieczora?
A czasami jeszcze dłużej. Ta praca to niezliczone ilości spotkań, rozmów, czasami nocnych, bo na drugim końcu świata jest właśnie dzień. Do tego dochodzi odpowiedzialność finansowa. Stres jest więc spory. Ale nie narzekam, potrafię sobie radzić z presją. I co najważniejsze, mogę liczyć na pomoc kompetentnych, oddanych siatkówce ludzi. Kędzierzyn-Koźle jest siatkarskim miastem, więc nic dziwnego, że siatkówce pomaga, jak może.
A panu pomaga fakt, że jest pan w tym mieście znany?
Na pewno ułatwia wiele rzeczy. Grałem tu wiele lat, teraz mieszkam wraz z rodziną i na razie nie zamierzam nic zmieniać. Znajomość środowiska i ludzi tak naprawdę jest nieoceniona, ale z odpowiedzialnością, z którą związane jest to, co robię, muszę jednak stanąć oko w oko sam. I tej odpowiedzialności nie można porównać z niczym, co robiłem wcześniej. Ale mając wokół siebie tylu życzliwych ludzi, z pewnością jest łatwiej.
Nie jest pan pierwszym w Polsce byłym siatkarzem, a później trenerem, któremu zostaje powierzona funkcja prezesa. We Włoszech, gdzie grał pan wiele lat, obowiązuje jednak inny model.
Zgadza się. Tam prezesami zostają sponsorzy, właściciele wielkich firm, którzy finansują działalność klubów. Znani sportowcy są co najwyżej dyrektorami sportowymi.
Jeszcze nie tak dawno te największe, najsłynniejsze włoskie kluby były dla PlusLigi wzorem. Jak to wygląda teraz?
Wiele się zmieniło w naszej polskiej rzeczywistości, ale wciąż staramy się brać to, co najlepsze, od najlepszych. Nie ma sensu wyważać drzwi, które wcześniej zostały otwarte. Jeśli jest się od kogo uczyć, to się uczymy, oczywiście uwzględniając rodzime warunki i otoczenie, w którym działamy. Myślę jednak, że idzie nam to całkiem nieźle i nie powinniśmy mieć kompleksów.
Włosi też mieli swoje problemy, ale potrafili sobie z nimi poradzić i dziś znów mają bardzo silną ligę i reprezentację.
Reprezentacja i jej coraz skuteczniejsze występy na arenie międzynarodowej sprawiły, że pojawili się nowi sponsorzy i włoska siatkówka wróciła do wielkiej gry. Z ostatnich igrzysk w Rio de Janeiro Włosi wrócili przecież ze srebrnym medalem. Na pewno pomógł jej też trochę kryzys w Rosji i osłabienie tamtejszej ligi. Wielu znakomitych zawodników, mając teraz do wyboru włoską lub rosyjską ligę, wybierze tę pierwszą, nawet jeśli zarobi trochę mniej. Ale te różnice są już znacznie mniejsze niż wcześniej.
Ale bez odpowiednio wysokiego budżetu ciężko marzyć o sukcesach. Biedny wciąż jest bez szans. Zgadza się pan z taką opinią?
Budżet jest ważny, ale na szczęście nie najważniejszy. ZAKSIE w zdobyciu mistrzowskiego tytułu nie przeszkodził przecież fakt, że nie jest najbogatszym klubem w Polsce. W tym sezonie na razie prowadzimy wyraźnie w tabeli i chcemy ten tytuł obronić. Myślę, że dokonaliśmy po prostu dobrych wyborów, postawiliśmy na właściwych ludzi i zbieramy tego efekty.
Kto zadecydował o tym, że w drużynie mistrzów Polski grają ci, a nie inni?
O personalnych wyborach decydowaliśmy wspólnie z trenerem Ferdinando De Giorgim, oczywiście w oparciu o klubowy budżet. Zależało nam na ludziach, którzy chcą się wybić, grając u nas, głodnych zwycięstw. I myślę, że niektórym to się udało. Dwa lata temu Benjamin Toniutti nie był tak znanym rozgrywającym, jakim jest teraz. W jednym sezonie grał w trzech klubach, a w tym trzecim siedział na ławce rezerwowych. Jego rodak Kevin Tillie walczył w tym czasie z kontuzjami, a młodego Belga Sama Deroo znali tylko nieliczni. A dziś to uznani gracze, odgrywający również bardzo ważną rolę w swoich narodowych drużynach. Toniutti i Tillie w reprezentacji Francji, a Deroo – Belgii.
A propos Kevina Tillie.
Prawdą jest, że nagle opuścił Kędzierzyn-Koźle?
Kevin przez kilka tygodni rehabilitował kontuzjowany bark, ostatecznie podjął jednak decyzję o operacji. Nie wiem, czy do nas wróci. Był bardzo pewnym i ważnym ogniwem w naszym zespole.
Kto w nim zostanie na kolejny sezon?
Z podstawowego składu Benjamin Toniutti, Paweł Zatorski, Mateusz Bieniek i Łukasz Wiśniewski. Jeśli chodzi o Dawida Konarskiego, to my go chcemy, ale decyzja należy do niego. Z Samem Deroo wciąż rozmawiamy i nie są to łatwe rozmowy. Jak już wcześniej mówiłem, zobaczymy, co będzie z Kevinem Tillie. Na pewno w tej sytuacji musimy poszukać jeszcze kogoś na przyjęcie.
Trenera też już macie na przyszły sezon, Włoch zastąpi Włocha. Andrea Gardini opuszcza Olsztyn i zajmie miejsce „Fefe" De Giorgiego. Dlaczego właśnie on?
Mamy podobną, spójną wizję rozwoju ZAKSY, a to jest najważniejsze. Gardini wykonał kawał dobrej roboty z Indykpolem, teraz będzie miał szansę pójść krok dalej, pracując w Kędzierzynie-Koźlu. On też ma taką świadomość. Mam nadzieję, że mu się uda.
Nie myślał pan, żeby wrócić na trenerską ławkę? Nie było takich pomysłów, że nie powiem nacisków, by to pan poprowadził ZAKSĘ, zastępując De Giorgiego?
Wiem, że czasami takie sytuacje się zdarzają, ale na pewnym poziomie chyba nie powinny mieć miejsca. Prezes ma swoje zadania do wykonania, a trener swoje. I niech tak zostanie. Tym bardziej że – jak widać – takie rozwiązania przynoszą całkiem niezłe efekty.
Włoscy trenerzy zawładnęli naszą ligą, takie są fakty. Czyżby język włoski najlepiej przemawiał do siatkarzy?
Coś w tym jest. Zresztą nie tylko w lidze, w reprezentacji też. Poza Stephanem Antigą jego poprzednicy (Raul Lozano, Daniel Castellani, Andrea Anastasi) i następca Ferdinando De Giorgi reprezentują szkołę włoską. Wprawdzie Lozano i Castellani są Argentyńczykami, ale o siatkówce myślą po włosku. Tak jak znany bułgarski trener Radostin Stojczew, od lat pracujący z sukcesami we włoskich klubach.
Czy chce pan powiedzieć, że Włosi są najlepszymi trenerami na świecie?
Nie miałem tego na myśli, ale nie ulega wątpliwości, że mają dużo do powiedzenia w tej branży. Stworzyli pewien system pracy i są w tym konsekwentni, dlatego tak wielu z nich znajduje zatrudnienie. Dla nich równie ważne, jak trenujesz, jest to, co jesz i jak odpoczywasz. A przy tym dużo się uczą, uczestniczą w najróżniejszych seminariach, chętnie wymieniają się poglądami na tematy szkoleniowe. Coś o tym wiem, bo w lidze włoskiej grałem siedem lat.
Pana trenerem był wtedy Ferdinando De Giorgi, który zastąpi teraz Antigę i poprowadzi naszą reprezentację. Jak dziś wyglądają wasze relacje, jakim jest partnerem w pracy?
Bardzo wymagającym. Krótko mówiąc, to ciężki przeciwnik, kiedy przychodzi do dyskusji. Potrafi jednak zmienić zdanie, tylko trzeba go do tego przekonać. Jest również bardzo ambitny, stawia przed sobą wysokie cele i bardzo konsekwentnie do nich dąży. To cechy bardzo ważne w pracy trenera.
Stara znajomość pomaga?
Pomaga, dużo rozmawiamy ze sobą. On lubi rozmawiać, wyjaśniać, nie unika dziennikarzy i spotkań z nimi. I jestem przekonany, że tak będzie również, gdy rozpocznie pracę z reprezentacją.
Jakim jest trenerem, jak pan go ocenia?
Takim, jakim był rozgrywającym: „wrednym", oczywiście dla rywali. Potrafił i dalej potrafi, teraz jako trener, perfekcyjnie obnażać braki przeciwnika. Przygotowuje się do tego godzinami, analizuje, kombinuje, oglądając materiały na wideo, jak to najlepiej rozegrać. Dla niego inteligencja, zdolność przewidywania jest najważniejsza. Nie warunki fizyczne, ale głowa. Owszem, wzrost i zasięg są ważne, ale nie najważniejsze. Istotne jest też, by znaleźć wspólny język, stworzyć prawdziwy zespół podobnie myślących ludzi, którzy dla grupy są w stanie zrobić wszystko.
Polacy nie mają medalu olimpijskiego od 1976 roku. Wygrali w ostatniej dekadzie mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata, ale na olimpijskim podium stają inni. Co stoi na przeszkodzie?
Mocni rywale, taki jest sport. Włosi kiedyś byli najlepsi, wygrywali seryjnie mistrzostwa świata i Europy, nie mieli sobie równych w Lidze Światowej, a olimpijskiego złota wciąż nie mają. Po prostu strasznie ciężko jest taki medal na igrzyskach wyrwać. To impreza inna niż wszystkie, trzeba do niej dorosnąć, wytrzymać presję nieporównywalną z innymi.
Co może dać naszej reprezentacji Ferdinando De Giorgi?
Znam go dobrze. Z całą pewnością da serce. Widzę, jak pracuje u nas w klubie, jak bardzo jest oddany i jakim jest profesjonalistą. Jest bardzo dobrym psychologiem, dużo rozmawia z zawodnikami, stara się ich ukierunkować. A przy tym jest typem sportowego twardziela, który nienawidzi przegrywać. Myślę, że to dobrze wróży reprezentacji.
Pan też nigdy nie lubił przegrywać, pamiętam doskonale. Czego mogę więc panu prezesowi życzyć na zakończenie?
Aby ostatni mecz o mistrzostwo Polski był zwycięski.
Sebastian Świderski: Powiedzieć, że nie jest łatwo, to nic nie powiedzieć. To bardzo wymagająca funkcja, myślę, że znacznie cięższa od tego, co robiłem wcześniej, gdy byłem zawodnikiem, a później trenerem i dyrektorem sportowym w tym klubie.
Chce pan powiedzieć, że pracuje od rana do wieczora?
A czasami jeszcze dłużej. Ta praca to niezliczone ilości spotkań, rozmów, czasami nocnych, bo na drugim końcu świata jest właśnie dzień. Do tego dochodzi odpowiedzialność finansowa. Stres jest więc spory. Ale nie narzekam, potrafię sobie radzić z presją. I co najważniejsze, mogę liczyć na pomoc kompetentnych, oddanych siatkówce ludzi. Kędzierzyn-Koźle jest siatkarskim miastem, więc nic dziwnego, że siatkówce pomaga, jak może.
A panu pomaga fakt, że jest pan w tym mieście znany?
Na pewno ułatwia wiele rzeczy. Grałem tu wiele lat, teraz mieszkam wraz z rodziną i na razie nie zamierzam nic zmieniać. Znajomość środowiska i ludzi tak naprawdę jest nieoceniona, ale z odpowiedzialnością, z którą związane jest to, co robię, muszę jednak stanąć oko w oko sam. I tej odpowiedzialności nie można porównać z niczym, co robiłem wcześniej. Ale mając wokół siebie tylu życzliwych ludzi, z pewnością jest łatwiej.
Nie jest pan pierwszym w Polsce byłym siatkarzem, a później trenerem, któremu zostaje powierzona funkcja prezesa. We Włoszech, gdzie grał pan wiele lat, obowiązuje jednak inny model.
Zgadza się. Tam prezesami zostają sponsorzy, właściciele wielkich firm, którzy finansują działalność klubów. Znani sportowcy są co najwyżej dyrektorami sportowymi.
Jeszcze nie tak dawno te największe, najsłynniejsze włoskie kluby były dla PlusLigi wzorem. Jak to wygląda teraz?
Wiele się zmieniło w naszej polskiej rzeczywistości, ale wciąż staramy się brać to, co najlepsze, od najlepszych. Nie ma sensu wyważać drzwi, które wcześniej zostały otwarte. Jeśli jest się od kogo uczyć, to się uczymy, oczywiście uwzględniając rodzime warunki i otoczenie, w którym działamy. Myślę jednak, że idzie nam to całkiem nieźle i nie powinniśmy mieć kompleksów.
Włosi też mieli swoje problemy, ale potrafili sobie z nimi poradzić i dziś znów mają bardzo silną ligę i reprezentację.
Reprezentacja i jej coraz skuteczniejsze występy na arenie międzynarodowej sprawiły, że pojawili się nowi sponsorzy i włoska siatkówka wróciła do wielkiej gry. Z ostatnich igrzysk w Rio de Janeiro Włosi wrócili przecież ze srebrnym medalem. Na pewno pomógł jej też trochę kryzys w Rosji i osłabienie tamtejszej ligi. Wielu znakomitych zawodników, mając teraz do wyboru włoską lub rosyjską ligę, wybierze tę pierwszą, nawet jeśli zarobi trochę mniej. Ale te różnice są już znacznie mniejsze niż wcześniej.
Ale bez odpowiednio wysokiego budżetu ciężko marzyć o sukcesach. Biedny wciąż jest bez szans. Zgadza się pan z taką opinią?
Budżet jest ważny, ale na szczęście nie najważniejszy. ZAKSIE w zdobyciu mistrzowskiego tytułu nie przeszkodził przecież fakt, że nie jest najbogatszym klubem w Polsce. W tym sezonie na razie prowadzimy wyraźnie w tabeli i chcemy ten tytuł obronić. Myślę, że dokonaliśmy po prostu dobrych wyborów, postawiliśmy na właściwych ludzi i zbieramy tego efekty.
Kto zadecydował o tym, że w drużynie mistrzów Polski grają ci, a nie inni?
O personalnych wyborach decydowaliśmy wspólnie z trenerem Ferdinando De Giorgim, oczywiście w oparciu o klubowy budżet. Zależało nam na ludziach, którzy chcą się wybić, grając u nas, głodnych zwycięstw. I myślę, że niektórym to się udało. Dwa lata temu Benjamin Toniutti nie był tak znanym rozgrywającym, jakim jest teraz. W jednym sezonie grał w trzech klubach, a w tym trzecim siedział na ławce rezerwowych. Jego rodak Kevin Tillie walczył w tym czasie z kontuzjami, a młodego Belga Sama Deroo znali tylko nieliczni. A dziś to uznani gracze, odgrywający również bardzo ważną rolę w swoich narodowych drużynach. Toniutti i Tillie w reprezentacji Francji, a Deroo – Belgii.
A propos Kevina Tillie.
Prawdą jest, że nagle opuścił Kędzierzyn-Koźle?
Kevin przez kilka tygodni rehabilitował kontuzjowany bark, ostatecznie podjął jednak decyzję o operacji. Nie wiem, czy do nas wróci. Był bardzo pewnym i ważnym ogniwem w naszym zespole.
Kto w nim zostanie na kolejny sezon?
Z podstawowego składu Benjamin Toniutti, Paweł Zatorski, Mateusz Bieniek i Łukasz Wiśniewski. Jeśli chodzi o Dawida Konarskiego, to my go chcemy, ale decyzja należy do niego. Z Samem Deroo wciąż rozmawiamy i nie są to łatwe rozmowy. Jak już wcześniej mówiłem, zobaczymy, co będzie z Kevinem Tillie. Na pewno w tej sytuacji musimy poszukać jeszcze kogoś na przyjęcie.
Trenera też już macie na przyszły sezon, Włoch zastąpi Włocha. Andrea Gardini opuszcza Olsztyn i zajmie miejsce „Fefe" De Giorgiego. Dlaczego właśnie on?
Mamy podobną, spójną wizję rozwoju ZAKSY, a to jest najważniejsze. Gardini wykonał kawał dobrej roboty z Indykpolem, teraz będzie miał szansę pójść krok dalej, pracując w Kędzierzynie-Koźlu. On też ma taką świadomość. Mam nadzieję, że mu się uda.
Nie myślał pan, żeby wrócić na trenerską ławkę? Nie było takich pomysłów, że nie powiem nacisków, by to pan poprowadził ZAKSĘ, zastępując De Giorgiego?
Wiem, że czasami takie sytuacje się zdarzają, ale na pewnym poziomie chyba nie powinny mieć miejsca. Prezes ma swoje zadania do wykonania, a trener swoje. I niech tak zostanie. Tym bardziej że – jak widać – takie rozwiązania przynoszą całkiem niezłe efekty.
Włoscy trenerzy zawładnęli naszą ligą, takie są fakty. Czyżby język włoski najlepiej przemawiał do siatkarzy?
Coś w tym jest. Zresztą nie tylko w lidze, w reprezentacji też. Poza Stephanem Antigą jego poprzednicy (Raul Lozano, Daniel Castellani, Andrea Anastasi) i następca Ferdinando De Giorgi reprezentują szkołę włoską. Wprawdzie Lozano i Castellani są Argentyńczykami, ale o siatkówce myślą po włosku. Tak jak znany bułgarski trener Radostin Stojczew, od lat pracujący z sukcesami we włoskich klubach.
Czy chce pan powiedzieć, że Włosi są najlepszymi trenerami na świecie?
Nie miałem tego na myśli, ale nie ulega wątpliwości, że mają dużo do powiedzenia w tej branży. Stworzyli pewien system pracy i są w tym konsekwentni, dlatego tak wielu z nich znajduje zatrudnienie. Dla nich równie ważne, jak trenujesz, jest to, co jesz i jak odpoczywasz. A przy tym dużo się uczą, uczestniczą w najróżniejszych seminariach, chętnie wymieniają się poglądami na tematy szkoleniowe. Coś o tym wiem, bo w lidze włoskiej grałem siedem lat.
Pana trenerem był wtedy Ferdinando De Giorgi, który zastąpi teraz Antigę i poprowadzi naszą reprezentację. Jak dziś wyglądają wasze relacje, jakim jest partnerem w pracy?
Bardzo wymagającym. Krótko mówiąc, to ciężki przeciwnik, kiedy przychodzi do dyskusji. Potrafi jednak zmienić zdanie, tylko trzeba go do tego przekonać. Jest również bardzo ambitny, stawia przed sobą wysokie cele i bardzo konsekwentnie do nich dąży. To cechy bardzo ważne w pracy trenera.
Stara znajomość pomaga?
Pomaga, dużo rozmawiamy ze sobą. On lubi rozmawiać, wyjaśniać, nie unika dziennikarzy i spotkań z nimi. I jestem przekonany, że tak będzie również, gdy rozpocznie pracę z reprezentacją.
Jakim jest trenerem, jak pan go ocenia?
Takim, jakim był rozgrywającym: „wrednym", oczywiście dla rywali. Potrafił i dalej potrafi, teraz jako trener, perfekcyjnie obnażać braki przeciwnika. Przygotowuje się do tego godzinami, analizuje, kombinuje, oglądając materiały na wideo, jak to najlepiej rozegrać. Dla niego inteligencja, zdolność przewidywania jest najważniejsza. Nie warunki fizyczne, ale głowa. Owszem, wzrost i zasięg są ważne, ale nie najważniejsze. Istotne jest też, by znaleźć wspólny język, stworzyć prawdziwy zespół podobnie myślących ludzi, którzy dla grupy są w stanie zrobić wszystko.
Polacy nie mają medalu olimpijskiego od 1976 roku. Wygrali w ostatniej dekadzie mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata, ale na olimpijskim podium stają inni. Co stoi na przeszkodzie?
Mocni rywale, taki jest sport. Włosi kiedyś byli najlepsi, wygrywali seryjnie mistrzostwa świata i Europy, nie mieli sobie równych w Lidze Światowej, a olimpijskiego złota wciąż nie mają. Po prostu strasznie ciężko jest taki medal na igrzyskach wyrwać. To impreza inna niż wszystkie, trzeba do niej dorosnąć, wytrzymać presję nieporównywalną z innymi.
Co może dać naszej reprezentacji Ferdinando De Giorgi?
Znam go dobrze. Z całą pewnością da serce. Widzę, jak pracuje u nas w klubie, jak bardzo jest oddany i jakim jest profesjonalistą. Jest bardzo dobrym psychologiem, dużo rozmawia z zawodnikami, stara się ich ukierunkować. A przy tym jest typem sportowego twardziela, który nienawidzi przegrywać. Myślę, że to dobrze wróży reprezentacji.
Pan też nigdy nie lubił przegrywać, pamiętam doskonale. Czego mogę więc panu prezesowi życzyć na zakończenie?
Aby ostatni mecz o mistrzostwo Polski był zwycięski.
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Niedoinformowany?krzysiu pisze:
Aby ostatni mecz o mistrzostwo Polski był zwycięski.
Niech się sępy z polsatu udławią. Wróg publiczny polskiej siatkówki: polsat
Łańcuch pęka tam, gdzie jest najsłabsze ogniwo
Ostatnie sekundy są najważniejsze
Łańcuch pęka tam, gdzie jest najsłabsze ogniwo
Ostatnie sekundy są najważniejsze
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Kurczę, jednego w tym wszystkim nie rozumiem. To zaczyna być jakaś plaga. Zespoły z TOP 4 są budowane za niemałe pieniądze i mają grać o najwyższe cele. Resovia poprzedni sezon oceniła pozytywnie, wszak zdobyła wiecemistrzostwo. Świderski mówi, że nawet jak nie obronią mistrza, to i tak sezon uznają za udany. JW czy Skra mówią, gramy swoje, chcemy ugrać jak najwięcej, a co się uda to zobaczymy.
Czy nikt ze ścisłej czołówki nie ma jaj, żeby powiedzieć: interesuje nas tylko mistrzowstwo Polski, a każdy inny wynik uznamy za porażkę ?!!!
Czy nikt ze ścisłej czołówki nie ma jaj, żeby powiedzieć: interesuje nas tylko mistrzowstwo Polski, a każdy inny wynik uznamy za porażkę ?!!!
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
A po co mówić, żeby zostać zrypany jak Kubiak za swoją walkę o złocie ?
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Nikt nie chce rzucać buńczucznymi wypowiedziami żeby nie zostać skarconym w razie niepowodzenia. Przed sezonem JW chciał osiągnąć minimum 5 miejsce. Swoje zapowiedzi spełnił.
BTW: A które to drużyny z "niemałymi" pieniędzmi wchodzą do TOP4? Bo chyba nie Olsztyn i JW
BTW: A które to drużyny z "niemałymi" pieniędzmi wchodzą do TOP4? Bo chyba nie Olsztyn i JW
No sympathy for fools...
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Kogoś kto jest blisko Zaksy prosiłbym o potwierdzenie takich oto informacji:
Podobno nowy zarząd GA chce mieć wgląd do tego jak konstruowane są umowy z zawodnikami i zawodniczkami i też zgłaszają swoje uwagi. Właśnie dlatego tak przyciągają się rozmowy z Deroo. Nie podoba im się kilka umów ktore obowiązują w tym sezonie. No i już tacy hojni być nie będą.
Mój rozmówca to dosyć wiarygodne źródło, ale akurat przy siatkówce to on nie siedzi.
Podobno nowy zarząd GA chce mieć wgląd do tego jak konstruowane są umowy z zawodnikami i zawodniczkami i też zgłaszają swoje uwagi. Właśnie dlatego tak przyciągają się rozmowy z Deroo. Nie podoba im się kilka umów ktore obowiązują w tym sezonie. No i już tacy hojni być nie będą.
Mój rozmówca to dosyć wiarygodne źródło, ale akurat przy siatkówce to on nie siedzi.
Kłamca.
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
czyli koniec tak wspanialych sukcesow pewnie..
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
To by było dziwne. Przecież i tak dają określoną kwotę do budżetu. Czy od patrzenia w kontrakty zawodników to się zmieni? Chyba że polityczni utawili Misia w GA jako specjalistę ds kontraktów siatkarskich.ciorny17 pisze:Kogoś kto jest blisko Zaksy prosiłbym o potwierdzenie takich oto informacji:
Podobno nowy zarząd GA chce mieć wgląd do tego jak konstruowane są umowy z zawodnikami i zawodniczkami i też zgłaszają swoje uwagi. Właśnie dlatego tak przyciągają się rozmowy z Deroo. Nie podoba im się kilka umów ktore obowiązują w tym sezonie. No i już tacy hojni być nie będą.
Mój rozmówca to dosyć wiarygodne źródło, ale akurat przy siatkówce to on nie siedzi.
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Grupa Azoty jest bardziej pod pieczą Jakiego i to on między innymi doprowadził do zmiany zarządu i jej członków oraz zmiany polityki inwestycyjnej. Niemniej, kasa będzie obcięta. Już mi jeden z użytkowników lepiej znających realia kędzierzyńskie wyjaśnił co i jak, także poniekąd moje informacje zostały częściowo potwierdzone i częściowo zanegowane.
Kłamca.
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Jeśli będą cięcia to za rok,kiedy wygasa umowa.Umowa jest 3letnia i co roku jednakowa transza.Chyba,ze przekroczono tegoroczny budżet,juz raz tak było.ciorny17 pisze:Grupa Azoty jest bardziej pod pieczą Jakiego i to on między innymi doprowadził do zmiany zarządu i jej członków oraz zmiany polityki inwestycyjnej. Niemniej, kasa będzie obcięta. Już mi jeden z użytkowników lepiej znających realia kędzierzyńskie wyjaśnił co i jak, także poniekąd moje informacje zostały częściowo potwierdzone i częściowo zanegowane.
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Nie do końca. Ostatnio człowiek Gowina zasiadł w radzie GA w KK:Dciorny17 pisze:Grupa Azoty jest bardziej pod pieczą Jakiego i to on między innymi doprowadził do zmiany zarządu i jej członków oraz zmiany polityki inwestycyjnej. Niemniej, kasa będzie obcięta. Już mi jeden z użytkowników lepiej znających realia kędzierzyńskie wyjaśnił co i jak, także poniekąd moje informacje zostały częściowo potwierdzone i częściowo zanegowane.
Igrzyska muszą być. Budżet ok, a i zapraszamy na opolszczyznę jesienią, bo KMŚ najprawdopodobniej w Opolu.
Anty PZPS, lepper, bosek, pakol, panikarz
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
http://www.przegladsportowy.pl/siatkowk ... 1,908.html czyli jest opcja Japońska
- Noworoczny
- Posty: 8666
- Rejestracja: 29 gru 2013, o 14:52
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Zatrzymać Rocka za wszelką cenę.
#muremzaheynenem
Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
Re: ZAK SA Kędzierzyn-Koźle
Przyjdzie młody Polak na atak i to leworęczny:)