ciorny17 pisze:Oglądałem wczoraj od 3. seta dzisiaj powtórka pierwszego i drugiego. Sanders kryminał. O ile może nie kwestia wyborów to dokładność fatalna. Oczywiście przyjęciem mu nie pomogli, ale mimo wszystko, vide ostatnia piłka do Nowakowskiego.
Bardzo chciałbym zobaczyć Schulza w takim zespole jak Skra czy Zaksa, czyli bijącym się o medale w Polsce, ale i grające z czołówką europejską. Inaczej się gra w underdogu, a inaczej w contenderze i presja jest inna. Jak jeszcze rok czy dwa byłem raczej sceptycznie nastawiony do tego chłopaka to teraz w mojej prywatnej hierarchii jest nad Muzajem, i gdzieś z Kaczmarkiem biją się o numero uno polskiego ataku.
Nowakowski zrobił wczoraj trzy własne, ciężkie błędy w samych tylko końcówkach setów, bo zwyczajnie nie miał swojego dnia i był pod formą. Inaczej niż Wojtek Grzyb, któremu wczoraj niemal wszystkie wystawy tego samego Sandrersa jakimś dziwnym cudem podpasowały skoro skończył 10/14 piłek.
Identycznie wyglądają tego typu próby tłumaczenia słabej gry Schulza. Facet nie ma jakoś problemów z wystawami tego samego Sandersa w meczach z takim Lubinem, czy też Bielskiem, zdrowo w nich szaleje, zgrania wręcz seryjnie nagrody MVP i może się pochwalić w takich spotkaniach pięknymi
ratio punktowymi nawet +28 oczek. Aż tu w kolejnej kolejce ligowej Treflowi trafia się przeciwnik ze znacznie wyższej półki, bo takimi zespołami są z pewnością zarówno Zaksa, jak i Skra. Otwieramy po takim meczu statystyki i nagle wielkie zdziwienie, kiedy okazuje się że Schulz skończył mecz z
ratio jednocyfrowym i tylko z 4 punktami z kontry, podczas gdy choćby taki grający wczoraj na podobnym, czyli niezbyt dobrym procencie co Schulz w ataku Ebadipur ma ich 50% więcej bo 6. Spychologia podpowiada, że ktoś musi być winny temu, że Bocian zamiast kolejny raz pomknąć pięknym orlim lotem po nagrodę MVP, wpadł w silne turbulencje i zapikował mocno w dół, więc winnego znajdujemy i jest nim oczywiście - żadna niespodzianka - rozgrywający. Co prawda ktoś nie znający się na siatkówce powie, że mógł Damian choćby zapunktować choćby przynajmniej jeden raz w takim meczu zagrywką, bo z takim BBTS-em, czy nawet Lubinem także przecież i na linii dziewiątego metra swoją formą mógł zaimponować. Ale i w tym wypadku mamy gotową odpowiedź - zapewne i w tym wypadku Sanders pechowiec-zaraziciel , czy nawet świadomy dywersant, bardzo skutecznie torpedował wszystkie jego starania łapiąc go za nogi przy nabiegu, lub też mu nogę podstawiając. Ktoś zaraz jeszcze ktoś powie, że Kanadyjczyk to nie tylko kryminalista, ale wręcz V kolumna w drużynie Trefla i kierując się taką przekrzywioną i przyczernioną optyką oczywista sprawa, że będzie miał racje.
Bocian to bardzo sympatyczny zawodnik, który ostatnio rozwinął skrzydła i zrobił wyraźny progres, ale mimo wszystko niektórym trochę zimnej wody i dzięki temu trochę chłodniejszej oceny jego aktualnych możliwości i potencjału - tego co już potrafi a czego ciągle nie potrafi - na pewno jednak by się przydało.