dyletant pisze:
Jest tylko jeden określony model dla siatkarza z młodym stażem - regularna gra, rozwijanie swojego potencjału i nabieranie doświadczenia. .
Bynajmniej. Sama życiowa praktyka pokazuje, że naprawdę nie jest to jedyny model i droga siatkarskiej kariery. Przykładowo 20-letni Cwetan Sokołow trafił do Trentino w sezonie 2009/2010 jako najlepszy zawodnik co prawda niezbyt mocnej ligi bułgarskiej, a po trzech sezonach głównie wystawania w kwadracie Trydentczyków (bo przecież był w drużynie Stojczewa tylko zmiennikiem najpierw Leandro Vissotto, a później Jana Stokra, a reprezentacji Bułgarii Władimira Nikołowa) na IO w Londynie w 2012 objawił się nam nagle jako zawodnik, który jak zauważył wtedy Anastasi - zaliczany miał być prawo do bardzo wąskiego grona może 5-6 siatkarzy na świecie, którzy kiedy mieli swój dzień, na najważniejsze imprezie siatkarskiej czterolecia, potrafili właściwie w pojedynkę przesądzić o wygranej nawet z najsilniejszymi ekipami świata - bo przecież wtedy Bułgaria osłabiona brakiem swojego lidera Mateja Kazijskiego, sensacyjnie wygrała naszą grupę, a potem dotarła do półfinału Igrzysk i biła się o medale.
Możliwość samego treningu młodego, acz wybitnie uzdolnionego zawodnika jakim wtedy był Sokołow z niezwykle wymagającą sportowo grupą - a Trentino przez te trzy sezony, kiedy Sokołow pełnił w tym kolektywie rolę rezerwowego atakującego, było niewątpliwie najlepszym zespołem w męskiej siatkówce na świecie (i to pewnie nie tylko tej klubowej) faktycznie więc dało mu widoczne korzyści i pod okiem Stojczewa zagwarantowało Bułgarowi fantastyczny rozwój, który w tym stopniu mógłby nie mieć miejsca, gdyby Cwatan wylądował wtedy w jakimś słabszym klubie, trenował pod okiem gorszego trenera i być może od tego - bo jak wiemy tacy młodzi dwudziestoletni siatkarz nie zawsze są w stanie podołać obciążeniom trenowania i gry na pełnych obrotach przez cały sezon fizycznie (vide pewnie nie mniej uzdolniony od tamtego młodego 20-letniego Sokołowa Kanadyjczyk z Onico Warszawa Sharone Vernon-Evans) przypętała by mu się w tym okresie do tego jakaś poważniejsza kontuzja.
Nie jest więc prawdą, że możliwość trenowania w bardzo dobrym zespole, wymagającymi partnerami i świetnym trenerem, ale połączona z pełnieniem w nim roli rezerwowego, zawsze musi być gorsza od możliwości regularnego grania w szóstce w jakimś gorszym zespole, czy też nawet w niższej klasie rozgrywkowej. Dotyczy do zwłaszcza siatkarzy młodych - takich do 23 roku życia. W przypadku tych starszych to rzeczywiście sytuacja się zmienia i przeważnie znacznie większa korzyść będzie z regularnego grania w meczach o stawkę i o ligowe punkty, niż z możliwości siedzenia na ławce i samej możliwości treningów w klasowym zespole. Choć tutaj z kolei inny przykład z Trentino z tego samego okresu - postać świetnie nam znanego Łukasza Żygadło, który niewątpliwie wykorzystał swoją szansę możliwości popatrywania na treningach Nikoli Grbica, a później Raphaela i właśnie jako rezerwowy włoskiej ekipy kapitalnie się rozwinął, przejmując potem z rąk Zagumnego na trzy sezony w latach 2011-13 za kadencji AA rolę pierwszego sypacza naszej reprezentacji, pokazuje że to też nie jest żaden żelazny dogmat i że także na samej możliwości treningu na światowym poziomie w bardzo mocnym kolektywie, a w znacznie mniejszym stopniu grania, w indywidualnych przypadkach można skorzystać nawet mając 30-tkę na karku. Na pewno przypadki takiego wyraźnego progresu i poprawy jakości gry rezerwowych zawodników zaawansowanych już wiekowo w klasowych drużynach klubowych to przypadki znacznie rzadsze niż u siatkarzy jeszcze młodych, ale przykład Łukasza pokazuje najlepiej, że wcale nie niemożliwe.