Sprawa Barańskiej w tym momencie nie dotyczy już tylko samej zawodniczki, wydaje mi się że sytuacja (i myślę że Barańska zdaje sobie z tego sprawę i szczerze jej tego gratuluję) ma na celu wywalczenie praw sportowca do ochrony swojego zdrowia i życia osobistego. W końcu gdyby Barańskiej chodziło tylko o to żeby się kadra od niej odczepiła, to pojechałaby na jakiekolwiek zgrupowanie i postarała się o to, żeby już jej nigdy na nie nie powoływano. Obojętnie jaką przyjęłaby taktykę: obijania się na treningach, psucia atmosfery czy wypadu w nocy na imprezę
itp.
Każdy człowiek ma prawo do kierowania swoim życiem. Być może Barańska doszła do prostego wniosku, że zamiast sławy, medali i premii za nie, woli być zdrowa i sprawna w wieku 40 lat. PZPS w przepisach podaje ważne powody, dla których można zrezygnować z gry w kadrze. Problem w tym, że są to ważne powody... dla PZPS-u. Kontuzja jest ważna dla PZPS-u, ale np. życie rodzinne czy chęć wyższego wykształcenia już nie. Odgórne ustalenie priorytetów życiowych dla siatkarki jest w moim odczuciu nieco absurdalne. Związek nie bierze bowiem pod uwagę takich nawet prostych motywacji jak fakt, że siatkarz może nie jest w stanie psychicznie żyć przez 12 miesięcy siatkówką, wszak też są to przyczyny zdrowotne... niestety ciężko przedstawić papierek udowadniający je.
Zamiast wieszać psy na Barańskiej odwołując się do patriotyzmu, regulaminów i innych szczytnych motywacji, zastanówmy się czy nigdy nie przyszło nam podejmować decyzji podobnej do siatkarki? Może kiedyś nauczycielka zaproponowała nam reprezentowanie szkoły w międzyszkolnym konkursie recytatorskim, a my odmówiliśmy bo to obciach? Czy zakazano nam kontynuowania nauki? A gdyby zaproponowano komuś bycie ministrem i by odmówił, to należy mu zakazać pracy w administracji państwowej?
Anna Barańska podejmując decyzję miała z pewnością świadomość, że to jeden z najtrudniejszych wyborów w jej życiu. Rezygnowała ze splendoru, zapisania się złotymi literami na kartach historii naszego umęczonego narodu, nie będzie miała możliwości szerokiego prezentowania umiejętności na arenie międzynarodowej, co może owocować intratnymi ofertami. Wiedziała, że prawdopodobnie zamyka sobie na stałe drzwi do kadry i naraża się na opinię niepatriotycznej egoistki, która nie kładzie się na ołtarzu ojczyzny, mimo że jest to obowiązek każdego Polaka. Mimo to z sobie znanych przyczyn taką decyzję podjęła i należy ten wybór uszanować. Tak jak na każdym kroku pilnujemy, aby nasze decyzje szanowano, tak jak na każdym kroku dźwięczy demokratyczne: to jest moje życie i zrobię z nim co zechcę, tak postarajmy się zrozumieć Barańską...
A w odpowiedzi na post takeshity:
ktos za wyszkolenie tej zawodniczki musial zaplacic, zwlaszcza kiedy zaczynala kariere, placilo panstwo, placili sponsorzy, placili podatnicy czyli my, tylko dlatego zeby spelnic marzenia panny Baranskiej o byciu jednej z najlepszych zawodniczek w Polsce. Gra w reprezentacji to jakby zwrócenie poniesionych kosztow. I z tym kazdy sportowiec marzacy o zawodowej karierze musi sie liczyc.
Za Twoją edukację droga koleżanko, też ktoś płacił: np. podatnicy czyli my, może Anna Barańska, a jak się uczyłaś zanim Barańska zaczęła zarabiać, to może rodzice Anny Barańskiej...
Anna Barańska płaci podatki, więc nie widzę powodu aby używać argumentu, że za wyszkolenie spłacić ma dług grając w reprezentacji. Ciekawe co zrobić z tymi, których SMS-y wyszkoliły, a nie są na tyle dobrzy żeby grać w kadrze? Jakieś prace społeczne może?
Kolejny argument, który już się pojawił wcześniej: A co z tymi co wyjechali za granicę pracować? Państwo wyszkoliło, a oni nabijają budżet Wielkiej Brytanii? Bandyty...
po drugie: jesli panna Baranska nie chce grac dla swojego kraju, to mozna pomyslec ze wstydzi sie swojego pochodzenia i obywatelstwa. Wstydzi sie powiedziec otwarcie siatkarskiemu swiatu "Jestem polką i jestem z tego dumna że moge reprezentować mój kraj".
Można tak pomyśleć. Czemu nie? Może nawet jest to prawda i co w tym złego? A jeżeli nie jest dumna z tego że jest Polką to nie może grać w siatkówkę w polskich rozgrywkach? A taki Antiga nawet Polakiem nie jest i może grać w rozgrywkach PZPS
Co ma zrobić zawodnik, który z obrzydzeniem patrzy na polską flagę i na samą myśl o reprezentowaniu tego kraju robi mu się niedobrze?
Tym bardziej nie widze sensu aby przywrocic jej licencje, tlumaczenie ze jest w Polsce demokracja i nikogo nie mozna zmuszac do niczego nie jest sensowne...Anka świadoma swych praw i obowiazkow przyszlej zawodniczki podjela sie uprawiania siatkowki na zawodowym szczeblu.
Ale ona chciała być zawodową siatkarką, a nie zawodową reprezentantką. Jak chcesz być zawodową śpiewaczką, to nikt Ci nie zabroni wykonywania zawodu kiedy nie będziesz chciała śpiewać hymnu narodowego na uroczystościach państwowych na zlecenie rządu itd.