Czas na kilka drobnych luźnych przemyśleń z weekendowego pobytu w Rzeszowie. Będzie chaotycznie, bo dużo się działo, ale postaram się to jakoś usystematyzowc.
Kibice:
Dobry pomysł organizatorów z rozmieszczeniem KK w przeciwnych rogach boiska. Na oko najliczniejsi przyjezdni byli z Jastrzębia. Z resztą przyjechali w dwóch grupach. Pomarańczowa grupa trochę chaotycznie z dopingiem, a zielona (od samego patrzenia na nią można się było nawalic) zajęcie byli bardziej wymachiwaniem w stronę "pomarańczowych" niż dopingiem. Któaś z tych grup po obu meczach urządziła sobie fetę pod pomnikiem Kościuszki(?) w centrum rynku, bawili się w grupie kilku osób.
Kibice ze Bełchatowa nie byli tacy denrwujący, widac ktoś zabrał im trąbki i było całkiem spoko. Mocne bębny mają. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie najmniej liczna grupka z Kędzierzyna. Widac, że nie w smak była im ta pomoc od Bełchatowa, ale darowanemu kibicowi w barwy się nie zagląda. Gospodarze poza mega transparentem, trochę słabo. Z resztą w Rzeszowie atmosfera malała po pierwszym secie z każdą piłką. Ludzie zaczęli sobie zdawac sprawę, że Skre trudno ugryźc.
Oprawa:
Nie. Jednak ten Magiera i Kułaga to zły pomysł. Może ten pierwszy jeszcze był znośny, bo z jednej strony próbował tłumaczyc sytuacje boiskową a z drugiej dwa razy próbował wymusic brawa dla Pawlaka i jakieś powstanie w podzięce zawodnikom ( w momencie, gdy Skra wyraźnie zmierzała do zwycięstwa w finale). Za to ten cały dj to nieporozumienie. Tan jego sprzęt to ma chyba jakieś nagrane sample, którymi próbował pomóc klubom kibica a tylko przeszkadzał.
Pomysły typu kiss cam, mycie szyby czy prężenie się wśród kulturystów mega mi się nie podobały a pozatym pół hali nie widziało telebimu i siebie w nich. Kolesie strzelający koszulkami i skakający na szczudłach byli nad wyraz irytujący.
Do tego wszystkiego mieliśmy Boska "małpkę", który robił za maszynę do serwowania, żeby ludzie mogli wygrac czekoladki i kalendarzyk z Eneą. Rewelacja sportową drugiego dnia imprezy był 9 letni Konrad, który przyjął serwis mistrza olimpijskiego w punkt po czym cieszył się niczym Kubiak. Dostał w nagrodę 3 bilety na Ligę Światową (mógł dostac cztery, ale powiedział, że nie chcę siostry). Dodatkowo KK Skry podarowali mu bilety na final four LM.
Mecze:
Tu będzie najmniej treści. Gdy oglądnę mecze, które sobie nagrałem podczas mojej nieobecności, to może wyciągnę jakieś głębsze wnioski. Z resztą dużo już zostało napisane. Co do pierwszego półfinału, to mimo solidnej postawy zmienników widac, było luki w Kędzierzynie. Dziwiło mnie też jak rzadko z Ruciaka** korzysta Zagumny. Rucek w ataku nie jest Kurkiem, ale napewno nie jest też Lotmanem. Przy Gladyrze na ławce gra Kędzierzyna opierała się tylko na Rouzierze. W Jastrzębiu brylował Łasko, chociaż statystycznie* wyglądał gorzej niż swój odpowiednik w drużynie przeciwnej. Dobrze, że Kubiak rozkręcił się po pierwszym secie i Vinhedo rozgerał najlepszy emcz w sezonie, bo mimo to Jastrzębie mogło przegrac z osłabionym Kędzierzynem.
*Statystyki z pierwszego półfinału były ładnie rozdawane dziennikarzom. Ja co seta dostawałem egzemplarz od jakiejś apetycznej pani w butach po ramiona i z tygrysim kubraczkiem z przeglądu sportowego, która przez całe widowisko oglądała swoje paznokcie.
Drugi półfinał trudno jest mi ocenic,, gdyż emocje wzięły górę. Chociaż emocje te po pierwszym secie z każdą minutą słabły. Mimo wyrównanego wyniku było widac kto tu na prawdę rządzi i to przekonanie rosło z każdą minutą. Resovia bazowała na skuteczności Grozera, któremu od czasu do czasu pomagał Akhrem. Z drugiej strony grę sabotował Lotman. Gosc jest daremny, on się co chwilę przewraca. Bomba, flot, byleco z zagrywki a on się przewraca. Chyba się tak nauczył i nie potrafi tego zmienic. Co więcej masę piłek przyjął na drugą stronę siatki. Tichacek grał strasznie prostą grę do pewniaka a do tego po kilku nieudanych próbach przestraszył się, że nie umie już wystawiac do Nowakowskiego. Temu wszystkiemu przyglądał się bezradny Kowal, który już nawet zapomniał, że ma pomagac zawodnikom i jego rolę musiał przejąc Karbarz. Trener Rzeszowa powinien dostac Oscara za pozostawienie Bojicia w końcówce czwartego seta na zagrywcę, który to trafił w kolegę z zespołu.
Co do Skry, to imponował mi Zatorski. Był dużo lepszy niż Igła. Skra wykorzystała fakt, że Resovia była czuła w przyjęciu i gdy Kurek z Wlazłym zaczęli trafiac to Resovia traciła trudno uzyskaną przewagę. Najwięcej szkody zagrywką robił Falasca czego kwintesencją był czwarty set. Skutecznośc Kurka i Wlazłego wsytarczyła, żeby ukryc słabego Winiarskiego.
Bardzo nie podobało mi się wykorzystanie challengów przez oba zespoły. Często brano je na zasadzie "a nuż się uda". Spornych sytuacji nie oceniam, gdyż dla widza z trybun są one często nie do ogarnięcia.
O finale wiele nie napiszę. Oglądało się go jak film, którego zakończenie dobrze znamy.
MVP całego turnieju to dla mnie Zatorski.
**Jeśli jinx sugerowałeś, że Zaksa się ma akurat jego pozbyc, to ja jako fan Resovii chętnie go przyjmę. Oddam Lotmana z dwoma workami pszenicy, o rowerze już nie wspomnę.
Z takich ciekawostek, to przestrzegam wszystkich, którzy chcieliby się wdac w ostre internetowe napinki z Pele i ustawiac się z nim na solo
. Nasz kolega jest na prawdę dosc dużym facetem (na oko sześc spiętych paskiem Karolów Kłosów) o czym przekonałem się na własnej skórze. Czekają w kilometrowej kolejce po napój zostałem potrącony przez niego przez co wylądowałem na Kaukazie.