Christenson gra wspaniale, choć niekoniecznie dzisiaj, między innymi dlatego, że Lube gra podobną siatkówkę, co Amerykanie jako kadra narodowa - mnóstwo pipe'a, świetna organizacja gry, a do skrzydeł wystawy także bardzo szybkie, nawet jeśli stoją tam Russell, Sander, czy Juantorena, czyli zawodnicy świetni na wysokiej piłce. Do tego Stanković, który jest chyba najwszechstronniejszym w ataku środkowym z czołówki, bo nie dość, że większość piłek atakuje jak niegdyś środkowi ze wznoszącej piłki, to jeszcze w takich pozornie za niskich, czy wrzucanych w siatkę wystawach czuje się naprawdę znakomicie - dzisiaj 4/5 w ataku tylko, ale w całym sezonie Serie A - prawie 70% w ataku. To wszystko powoduje, że, muszę powiedzieć, gra żadnego zespołu nie sprawiała mi takiej frajdy w oglądaniu, jak właśnie gra Lube w tym sezonie.
Anegdotka - jak Brazylia wygrywała w latach 2002-2003 MŚ, LŚ a potem Puchar Świata, to pierwszym sypaczem na MŚ był jeszcze legendarny Mauricio Lima, a na przyjęciu na PŚ grali wielcy - Nalbert i Giovane Gavio. Tzn. my łączymy tą wielką Brazylię z nazwiskami Ricardo, Giba czy Dante, ale te pierwsze wielkie sukcesy reprezentacji Rezende w dużej mierze opierały się na zawodnikach, jak właśnie Mauricio czy Gavio, którzy zdobywali jeszcze pierwsze złoto olimpijskie dla Brazylii w Barcelonie. W roku olimpijskim, także przez problemy zdrowotne Nalberta, który złapał kontuzję w sezonie ligowym we Włoszech, Rezende jednak postanowił zmienić wyjściowy skład Brazylii - w miejsce Nalberta wskoczył Giba (który do tej pory wcale nie miał pewnego miejsca w wyjściowym składzie kadry, ba, miał opinię takiego '''krnąbrnego'' zawodnika z różnych przyczyn), za Gavio grać zaczął młody, 23-letni Dante, kiedyś atakujący, a niekwestionowanie na stałe pierwszym sypaczem kadry został Ricardo.
Rezende argumentował to tak, że ma bardzo wyrównany skład*, po drugie - wspomniane problemy zdrowotne Nalberta, a po trzecie - że ci zawodnicy dają mu możliwość na granie jeszcze lepszej siatkówki niż do tej pory. I faktycznie - Giba i Dante byli pierwszymi chyba przyjmującymi tego ''nowego'' typu, graczami, którzy byli znakomici w ataku, ale potrafili atakować z bardzo szybkich piłek, a do tego właściwie lepiej czuli się atakując ze środka drugiej linii, niż z lewego skrzydła. A wszystko zaczęło się od tego, że Rezende doskonale wiedział, że mając takich graczy jak Ricardo, Giba czy Dante - czyli rozgrywającego o niesamowitych inklinacjach do gry kombinacyjnej, oraz skrzydłowych, jak Giba, Dante czy Andre, którzy do takiej gry pasują idealnie - jest w stanie odmienić kształt światowej siatkówki. I faktycznie, ta Brazylia z lat 2005-2007 biła wszystkich swoich rywali na głowę pod względem wszechstronności i organizacji gry, co dopiero później stało się pewnym standardem, choć sama ekipa Canarinhos - chyba jest niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. A wielcy Brazylijczycy przegrali dopiero wtedy, gdy z kadry wyleciał Ricardo, przez problemy zdrowotne skończył się Andre, kłopoty z kolanem po sezonie w Rosji spowodowały, że Giba nigdy nie wrócił do wielkiej formy, a do tego jakiegoś urazu nabawił się już w Pekinie, będący wcześniej w formie życia Dante - ale też wtedy, gdy Amerykanie trochę zaczęli kopiować siatkówkę Brazylii i Riley Salmon, a zwłaszcza Reid Priddy, w takiej siatkówce, jaką oferowała Brazylia, także czuli się bardzo komfortowo.
Dlaczego o tym wspominam? Ano właśnie dlatego, że to Lube tamtą Brazylię mi trochę przypomina. Oczywiście, nie ma w tym może takiej magii czy aż takiego zaawansowania technicznego, ale te pipe'y, samo tempo gry, wszechstronność zarówno w defensywie i ofensywie, gdy Lube, jak dziś, gra swoją topową siatkówkę - to coś naprawdę miłego dla oka.
ps
* najlepszym przykładem, jaką potęgą wtedy była Brazylia, jest finał MŚ 2002 z Rosją - mecz zaczynają Mauricio Lima i Andre, jednak w trakcie drugiego seta wchodzi młody Ricardo i Anderson - zwłaszcza ten pierwszy gra wspaniale, Anderson także spisuje się nieźle, dochodzi do tiebreaka. Tam w końcówce, bodajże na 12-12, wyrównują Rosjanie po bloku na Andersonie. Rezende decyduje się na pokerową zmianę - robi podwójną zmianę, na pakiet powraca Mauricio, a na atak wchodzi nominalny przyjmujący, wspomniany Giovane Gavio, jeden z najlepszych brazylijskich siatkarzy w historii, MVP LŚ bodajże w 1993 roku. Mauricio gra dwie piłki do Giovane, ten je kończy - potem Gaviowchodzi na zagrywkę, i technicznym serwisem do linii robi asa na Tietiuchinie, 15-13 w tiebreaku, Brazylia wygrywa tytuł.
W obecnych warunkach chyba nie do powtórzenia jest mieć taki skład, jak Brazylia wtedy.