SerCos pisze:
Jeśli zaś chodzi o panie (KV Skenderaj) to debiut dopiero przed nimi, pierwszy mecz zagrają w Izraelu, a ich rywalem będzie Hapoel Kfar Saba. Nie należy się jednak nastawiać na to by młodziutki zespół z Kosowa zaliczył tak udany debiut jak panowie.
Obejrzałem sobie trochę.
Śmiesznie to wszystko wyglądało, widać, że dla dziewczyn(ek) z Kosowa to po prostu spora przygoda.
Sporo uśmiechów było, tuż przed rozpoczęciem meczu, już w strojach, selfie z trenerem.
Przyjęcie polegało na podbiciu byle jak piłki do góry, ważne, żeby utrzymać w grze.
Rozegranie piłki na 3 także sprawiało problemy, nie mówiąc już o skończeniu akcji.
Prym tutaj wiodła atakująca Delia, która zagrała na piękny zerowy procent (0/9).
Był też pozytyw, w pierwszym secie przy stanie 12-4 dla Hapoelu zrobiły bardzo ładny run na 12-9, później niestety zdobyły już tylko 6 punktów.
Kolejne sety wyglądały gorzej, Hapoel masakrował doświadczeniem i grą na siatce.
Skończyło się wygranymi kolejno do 10 i 5.
W Hapoelu podobała mi się gra Japonki Minami, ciekawe jak ona tam trafiła.
Podobała mi się jeszcze jedna rzecz, mianowicie spora liczba kibiców, według CEV-u 950, o 20.30 grali panowie i było 600, całkiem niezły wynik.
U panów chwilę patrzyłem na dwa mecze z Portugalii.
Szkoda mi Bastardo, bo bardzo szybko trafili na Verone a wydaje mi się, że mogliby znowu się pokazać w pucharach.
Jest kilku znajomych jak Violas, Joao Jose, Cheremisin (fatalnie grał ale to chyba jego debiut był).
Mecz skończył się po dwóch setach i Giani porobił kilka zmian, m.in. wszedł Bućko, także debiut jeśli się nie mylę i nawet przyzwoity występ.
W Benfice także kilka znajomych twarzy Duff, Lopes, Gaspar i Kolev.
Tu podobnie mecz skończył się po dwóch setach.
Fajny klimat mają te mecze rozgrywane bez taraflexu.