Z tej czwórki zdecydowanie najmniejsze szanse mamy z Włochami, bo ten zespół nam nie leży. Potem według mnie kolejno USA, Brazylia i Francja, z tym że 2 ostatnie zespoły postawiłbym na równi. Nie uważam by Brazylijczycy byli na Igrzyskach jacyś niewiarygodnie groźni, według mnie brakuje im potencjału, którym poszczycić się mogą Włosi czy USA. Czuję, że nadspodziewanie groźna będzie Rosja z Kljuką, Divisem i Michajłowem.
Z tym nieleżeniem, to jest jednak kontrowersyjna sprawa, która z reguły ogranicza się po prostu do tego, że ten nieleżący gra lepszą siatkówkę, a gdy przestaje ją grać, to nagle przestaje nie leżeć.
I tak do 2012 roku nie leżeli nam Brazylijczycy, których potem ograliśmy wygrywając Ligę Światową i Mistrzostwo Świata, a potem nam nie leżeli Amerykanie, których rozstrzelaliśmy zagrywką na Pucharze Świata. I podobnie jest też z Włochami, choć nie ukrywam, że największy mankament włoskiej ekipy - czyli przeciętni środkowi - jednak łatwiej wykorzystają Muserski czy Lucas, aniżeli nasi zawodnicy.
Nadspodziewanie groźna Rosja? Uprzedzam, że szczerze nie wiem jak u nich wygląda sprawa zdrowia etc., ale wyjściowy skład z Grankinem, Michajłowem, Muserskim, Wołkowem, Tietiuchinem, Kljuką, Werbowem, sensownymi rezerwowymi i Alekną jako trenerem - to chyba pod względem potencjału wciąż najlepszy zespół na świecie. Rosjanie mogą mieć swoje problemy i grać słabo, ale na papierze ciężko znaleźć tak zbilansowany, doświadczony, wszechstronny zespół jak ten ich. No, poza faktem, że przez ostatnie 3 sezony pokazali siatkówkę na swoim poziomie w jednym meczu w Berlinie w styczniu.
Ja sobie wyobrażam taki przeciętny turniej olimpijski w siatkówce tak, że ktoś nie trafi z formą, ktoś da ciała w ćwierćfinale, kogoś rozstrzelają zagrywką a inna okaże się kolosem na glinianych nogach - to ciężko mi sobie wyobrazić, żeby miał to być ktoś z dwójki Brazylia-Rosja. Tzn. nie widzę możliwości, by Brazylia wygrała ten turniej, ale też ciężko mi sobie wyobrazić ich poza półfinałem. No a Sborna, jak wyżej.
Jestem pewien dyspozycji Brazylii (Rezende, turniej w Rio, bardzo doświadczona ekipa), reszta dla mnie jest trochę nieprzewidywalna. Nie widzę (potencjalnej) jakości u Amerykanów, Brazylijczyków i Polaków na złoto olimpijskie (co nie znaczy, że skończą Igrzyska za Rosją, Włochami i Francją), ale uważam też, że Polska ma dużo większe szanse na półfinał niż się to powszechnie uważa. Zresztą, bądźmy poważni - przez ostatnie 4 turnieje olimpijskie półfinał zrobiły Argentyna (!), USA, które odwróciło przegrany mecz z Grecją (!!), Włosi, którzy cudem awansowali na Igrzyska, czy Bułgarzy - już nie róbmy z tego wielkiego osiągnięcia. Doświadczenie mówi, że jedna-dwie ekipy nie trafią z formą, jeszcze inna zepsuje ćwierćfinał, a dzięki temu kolejna awansuje do półfinału trochę z przypadku, czwórka Igrzysk to nie jest jakieś nieosiągalne zadanie. Dużo trudniej zrobić medal MŚ.
No i istotne może być pytanie, czy znowu jest losowanie z miejsc 2-3 w parach ćwierćfinałowych? Bo ostatnie edycje sugerują, że jakoś dziwnym trafem układało się tak z reguły, że kraje z mocniejszą pozycją w FIVB znajdowały w 1/4 wygodniejszych przeciwników, i że np. Brazylia trafi na Argentynę, to wszyscy byli przekonani już na długo przed tym losowaniem.