Wszystko fajnie, oprócz rozegrania. Ówcześnie nie było tam wybitnej jednostki, jak na pozostałych pozycjach i z tego też względu uważam, że Kowal by nie pomógł, a mógłby tylko zaszkodzić (np. zagrywka flot) i zdobyć zaszczytne 4 miejsce.drukjul pisze:A ja sobie myślę, że akurat w 2010 Kubańczycy mieli taką niewiarygodną pakę w sensie mówiąc trochę brzydko "materiału ludzkiego" i do dyspozycji taki nieprawdopodobny zbiór czystej wody siatkarskich talentów, że gdyby tylko Andrzej Kowal był wtedy ich selekcjonerem, a sztab trenerski miał kilka laptopów z zainstalowanym Data Volley to sięgnęliby bez większego problemu po złoto MŚ, zamiast zadowolić się srebrem.
A sugerowanie się w pierwszej kolejności data volley i procentami wg mnie prowadzi do zguby. Dzisiaj jest taka tendencja i już Gruszka rok temu, po nieudanych ME powiedział: "Bo w pewnym momencie pewne rzeczy statystyczne może nie są potrzebne." Wiedział, co mówi, bo nie grał w volleyball managera, tylko w realną siatkówkę. I przykładowo taki Anastasi, jak się uprze, to nie patrzy w pierwszej kolejności na procenty, tylko stawia twardo na danego zawodnika i potem odnosi sukcesy. A tabletowcy chodzą zdziwieni, jak to się stało, że ten stary, cwany lis znowu z nami wygrał. Przecież na komputerku miałem pokazane, że to się nie uda... Opisywanie rzeczywistości samymi procentami - źle się kończy. Trzeba zachować umiar, a fanatycy statystyki tego nie potrafią.