Ja się biję ze sobą, bo trzy obozy we mnie próbują przemówić:
1. To oczywiście złość, wścieklizna, jak my mogliśmy to wypuścić, jak mogliśmy zostać póki co frajerami turnieju, bo przecież od stanu 14-11 dostaliśmy 14-16, z Argentyną, którą sędziowie praktycznie zaorali (nie chodzi tu teraz w tym wywodzie o to, czy zgodnie z przepisami, czy nie), kiedy dostaliśmy od losu tyle i na zagrywce nie stanął Zaytsev, czy Atansijevic walący w pełnym szale 4 asy z rzędu ponad 120 km na godzinę, tylko flotowiec argentyński
i tak daliśmy dupy.
2. Zwalczą pierwszą myśl - że jeszcze dwa mecze, jak wygramy jutro z Francją to mecz będzie do zapomnienia (choć wygrana 3-2 według mnie nie daje nam jeszcze pewności awansu) i trzeba uspokoić nerwy.
3. Czy nie wymagamy wszyscy zbyt dużo? Czy Drzyzga senior nie ma racji, że skoro bez jednego zawodnika, bez Michała Kubiaka, nie potrafimy sobie poradzić z Argentyną, która nie gra wielkiego meczu, Conte wchodzi tylko zadaniowo na przyjęcie, to po prostu nie zasługujemy na nic więcej? To pierwszy raz chyba w jego wykonaniu tak ostre słowa, ale może coś w tym jest. Od razu kojarzy się wywiad Heynena, że gramy ponad poziom.
I te trzy myśli ze sobą walczą i nie wiem, która wygra. Póki co i tak przeważa pierwsza. Z drugiej strony jakbyśmy dziś nie sfrajerzyli i wygrali mecz za 3 punkty i nawet awansowali do 3 rundy, to i tak do zdobycia medalu, byśmy musieli zrobić, co jest wymagane teraz - OGRAĆ KOGOŚ LEPSZEGO.
Tak więc jak nie wygramy jutro z Francją albo w niedzielę z Serbami, to po prostu jeszcze nie zasługujemy i trzeba będzie czekać dalej. Wiadomo, że jesteśmy w przebudowie, że czekamy na Leona, ale inne drużyny też mają problemy.
Mnie najbardziej ciekawi, co osiągnie Brazylia - tam też zachodzą duże zmiany, na ten moment wydaje się, że na finał są za słabi, ale to jest turniejowa drużyna, z kilkoma zawodnikami z dużym doświadczeniem.