Edyta pisze:@Stan, przy 12 zespołach robi się prawie to samo co było wcześniej. A na pewno zaczyna się rozmywać poziom, który w założeniu miał być najwyższy. Nie widzę powodów, żeby do tego dążyć.
No właśnie mam wątpliwości. Przecież przy 12 drużynach w grupach to moglibyśmy mieć takie zestawienia jak Brazylia, Serbia, Niemcy, Australia, tudzież Rosja, USA, Iran, Bułgaria oraz Polska, Włochy, Francja, Argentyna. Gdyby awans do Final Four dawały pierwsze miejsca + gospodarz + dwa drugie, to nijak by się to miało do sytuacji gdzie mieliśmy grupy w stylu Polska, Egipt, Chiny, Japonia, jak ta z 2008 roku i szczerze nie widzę zagrożenia o powrocie ''prawie tego samo co było wcześniej''. Myślę, że liczba dobrych meczów zmieniłaby się in plus (bo Argentyna w optymalnym składzie czy Bułgaria z Sokołowem to są groźne zespoły, a byłyby trzy grupy, nie dwie, więc ogólnie byłoby więcej meczów), a tych łatwych typowych dla edycji sprzed kilku lat raczej by nie było. Gdyby do tego wprowadzić spadek jednego czy dwóch najsłabszych zespołów to przecież szanse na awans mieliby Belgowie, Holendrzy, Kanada czy za jakiś czas Kuba, a jednak reprezentacja różnych zespołów w tej głównej elicie byłaby dużo większa, a np. wprowadzając baraż między najlepszym zespołem drugiej dywizji, a najsłabszym z drugiego miejsca w pierwszej unikamy sytuacji a'la Australia czyli fartowny awans i jeden fartowny set w turnieju finałowym.
Mnie generalnie bawi tworzenie takich alternatywnych regulaminów, ale sam dałem się złapać.
Tak, wiem, że to nigdy nie zostanie wprowadzone, po prostu uważam, że pomimo tego, że obecny system jest niezły, to jednak mógłby być lepszy, i o ile można lekceważąco podchodzić do tej całej Ligi Światowej, o tyle przez taki a nie inny układ kalendarza jest ona zawsze istotnym etapem przygotowań do imprezy docelowej. A czy patrzę na to przez pryzmat Argentyny? Raczej biorę pod uwagę, że z perspektywy kibiców z Polski mniej utożsamiamy się z taką sytuacją, ale też nie zapominałbym, że był okres kiedy pojedyncze wygrane np. w Spodku z grającą o nic Brazylią było dla naszej reprezentacji wielkim sukcesem.