Liga Światowa za nami i na pewno przyszedł czas podsumowań jak to po turnieju. Zacznę od tego, że nie rozumiem tego lamentu niektórych forumowiczów, gdzie w większości nie ma zbytnio jakichś merytorycznych spostrzeżeń czy wniosków, a jedynie lament i narzekanie jakoby stała się wielka tragedia. Z drugiej strony obozu na pewno mógłbym za przykład dać prowadzącego studio Mielewskiego i może trochę komentującego mecze Swędrowskiego (ale już mniej). Bo oni z tych wszystkich komentatorów ekspertów najbardziej patrzą na kadrę przez różowe okulary nie dając powiedzieć złego słowa (zwłaszcza Jerzy). Co mam na myśli przykład: w studio Mazur próbuje wyciągać wnioski w swojej wypowiedzi dlaczego przegraliśmy turniej, no to prowadzący, że to nie był cel nic się nie stało bla bla bla. Otóż Pan prowadzący powinien wiedzieć, że stało się, o czym starał mu się dać do zrozumienia Pan Mazur, że sam Stefan mówił, że na Final Six jedziemy wygrywać, wygraliśmy raz zajęliśmy 4 miejsce stąd trzeba się zastanowić dlaczego 4, a nie pierwsze i nie można się zasłaniać przez to, że najważniejszy jest Puchar Świata. Bo jak wspomniałem wcześniej, po porażce należy szukać wniosków czemu się nie udało, nie ważne czy to są Mistrzostwa Świata, Igrzyska Olimpijskie czy Liga Światowa, to samo jest po zwycięstwie nie można się zachłysnąć, bo sztab musi cały czas pracować i szukać pola do progresu, po każdym meczu (wygranym czy przegranym) czy nawet secie, bo jak tylko na chwilę się zatrzymasz to konkurencja nie śpi i swój czas może wykorzystać. Zaprezentowana przez Mielewskiego ocena sytuacji również mi się nie podoba. Bo prawda jak zwykle leży po środku tych dwóch obozów, a teraz to powiedzenie pasuje chyba jak nigdy. Tyle tytułem wstępu.
Na pewno ta Liga Światowa dała sztabowi trenerskiemu mnóstwo materiału, kilka znaków zapytania i na pewno podobną ilość odpowiedzi. Przypomnę, że do sezonu przystępowaliśmy bez 4 mistrzów świata, 2/3 zawodników z pierwszej szóstki (bo Guma nie zawsze w niej rozpoczynał, ale często wchodził uzupełniając Fabiana). Więc przed sezonem można było mieć pewne obawy jak to będzie. Ale jak pokazała Liga Światowa, trenerzy potrafili jakoś ten zespół ułożyć i że istnieje życie po Wlazłym, Winiarskim, Zagumnym i Ignaczaku. Bartosz Kurek trzymający nam grę przez większość spotkań, pokazał, że może się sprawdzić jako atakujący tej reprezentacji, a to przecież na tej pozycji mieliśmy największe obawy.
Oczywiście skoro impreza została przegrana to teraz nasz sztab musi spróbować znaleźć ich przyczyny. Bo pisane już było, że Mika falował ze swoją dyspozycją, podobnie Kubiak (po słabszym początku grał bardzo dobrze, jednak Final Six już nieco obniżył loty), Buszek pokazywał się, że zmiennikiem jest niezłym, ale do zwycięstw z czołówką potrzebujemy, podstawowych przyjmujących w pełnej dyspozycji. Na Finałach dobrze prezentował się Nowakowski i Zatorski (poza ostatnim meczem), co do reszty można by mieć już jakieś zastrzeżenia, ale nie chcę się tu bawić w indywidualne oceny zawodników, a bardziej skupić się na zespole jako całości. Bo nie wątpliwie są elementy gry, z którymi nasz zespół miał problemy i liczę, że na przyszłość wnioski zostaną wyciągnięte i uda się to poprawić.
Zacznę od kontrataku, bo i Stefan w jednym z wywiadów wspominał, że to było jednym z problemów i tak było faktycznie bo jak pokazywały pierwsze mecze całych rozgrywek, a i później reszta. Mieliśmy z tym pewne problemy, ale to powiązane jest i z zagrywką, ale później będzie o niej (tak bardziej globalnie). Otóż w ustawieniu P1 czyli przy zagrywce Drzyzgi lub Łomacza nie udawało nam się uzyskiwać wielu kontr, a gdy już były to rewelacyjnej skuteczności nie było i to na pewno jest wyraźnie do poprawy. A i ogólnie nasza kontra nie była zbyt urozmaicona, bo głównie piłki kierowane były do Kurka, który miał mecze, że radził sobie w nich bardzo dobrze (zwłaszcza będąc w drugiej linii, w pierwszej skuteczność była już słabsza). Więc to pierwszy z problemów, kontra, potrzebujemy jej więcej i skuteczniejszej, zwłaszcza w pierwszym ustawieniu, które dla wielu zespołów jest często bardzo ważne, tak u nas nie do końca spełniało swą rolę.
Jak już tak byliśmy to słówko o rozkładzie ataku, ale już na przykładzie Final Six, jedną z rzeczy na którą można by wskazać jako jeden z czynników porażki w półfinale, mógłby być owy rozkład, bo przecież w tym meczu bazowaliśmy na bardzo wysokim % przyjęcia perfekcyjnego, a środkiem nie graliśmy dużo, a gra była uproszczona, niech przykładem będzie, że w meczu o 3 miejsce podobny był rozkład ataku, a graliśmy na dużo gorszym przyjęciu. A i w tym półfinale, Kurek otrzymał zbyt małe wsparcie od pozostałych skrzydłowych. Słówko o ostatnich piłkach, tu już nie obwiniał jakoś przesadnie Drzyzgi, bo starał się o tym powiedzieć Kadziewicz i nie bardzo Bosek się z nim zgadzał. Bo Łukasz twierdził, że po 10:10 w Tie Breaku to czas liderów i w obu zespołach jasne było, że piłki będą szły do Ngapetha a u nas do Kurka i cały szkopuł w tym, że Ngapeth tę jedną skończył (wcześniej dostając czapę), a Bartek nie, na to Bosek czy rozkład byłby taki sam jakby rozgrywał Zagumny? Odpowiedź była negatywna, aż tak przekonany bym nie był, bo biorąc za przykład mecz z Włochami na IO 08 (tak sprawdziłem bo wydawał mi się idealnym przykładem) jak monotonny mieliśmy atak- 57 piłek otrzymał wówczas Wlazły, 66 pozostali skrzydłowi (trzech), a 22 środkowi, to tylko przykład (i nie zamierzam na siłę Drzyzgi bronić), ale często tak jest, że te najważniejsze piłki mają kończyć liderzy i przeciwnicy się tego spodziewają (niezależnie który zespół) i gdy je kończą są bohaterami, gdy nie czasem obwinia się ich czasem rozgrywającego, a co w sytuacji gdy rozgrywający nie zagra takiej piłki do lidera i ten inny zawodnik tej piłki nie skończy, nie na niego będzie bura, ale na tego rozgrywającego, stąd czasem mówi się, że gdy zagra coś nadspodziewanie innego to wykazuje geniusz, no ale gdy atak nieskończony to już inna sprawa. Więc, że ostatnią piłkę Drzyzga posłał do Kurka nie mam najmniejszych pretensji, ale, że wcześniej tak uprościł rozegranie (zwłaszcza z Nowakowskim przy siatce) już mam pretensje, bo Piter był w tym meczu pewny i bardzo skuteczny i należało go więcej wykorzystać.
No i ostatnia ważna sprawa zagrywka, która nie wyrządzała zbyt wielkiej szkody rywalom i to jest schemat powtarzający się od lat już nie chodzi mi o to, że ma ona być punktowa (super gdy tak jest, ale tak się nie da cały czas), ale ma utrudniać rywalom przyjęcie i wykonanie ataku, a jak widzę gdy niektórzy zawodnicy posyłają balony gdzie większość tych zagrywek przyjęta jest w punkt, a rywal kończy w pierwszym uderzeniu to ta zagrywka to jest kryminał. Miki czepiałbym się najmniej, bo on wielokrotnie potrafił swym floatem utrudniać przyjęcie rywalom, nawet nie posyłając asowej, sporo było przyjętych niedokładnie co dawało nam szansę na bloki i kontrataki. Co nie zmienia faktu, że wszyscy łącznie z Mateuszem muszą nad zagrywką pracować tak by była ona wydajna.
No i to chyba tyle ode mnie na ten moment, choć pewnie można by jeszcze wspomnieć o kilku kwestiach.