No proszę, na turnieju w Ludwisburgu Słoweńcy którzy wczoraj przegrali wyraźnie z II składem Niemców, dziś stają przed szansą ogrania Francuzów, którzy grają najsilniejsza szóstkę. Na razie prowadzą 2:0
http://www.sportingvideo.net/20150927/v ... 55018.html
ldz pisze:
jasne, tylko jeżeli się założy (moim zdaniem błędnie, ale taka chyba jest powszechna opinia), że celem FIVB jest popularyzacja siatkówki to skoro ta "uwaga całego świata" jest skupiona na igrzyskach to bardziej do zostania kibicem zachęciłoby oglądanie zaciętych pojedynków między np. Serbią a Brazylią niż lanie przez tych samych Brazylijczyków reprezentacji np. Chile? .
Popularyzacja siatkówki w tym sensie, że podczas Igrzysk, jak to było w Londynie w 2012, angielska publiczność na trybunach faktycznie nawet dopisywała, ale za tym nie poszły pieniądze brytyjskiego komitetu olimpijskiego na rozwój siatkówki na wyspach, a wręcz przeciwnie, po IO dotacje na ten sport zostały wyraźnie obcięte i zredukowane, można traktować wyłącznie w kategorii efemerycznego zjawiska. Bo to jest efekt, który niestety błyskawicznie potem przemija.
Żeby popularyzować jakiś sport, potrzeba w pierwszej kolejności stworzyć odpowiednio szeroką bazę dla młodzieży. Przydaje jeszcze zainwestować w rozwój sportu amatorskiego w danej dyscyplinie, a do tego potrzebne są zawsze pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. W większości państw świata w tym także i w Polsce, istnieje bardzo wyraźny podział na sporty olimpijskie, a w tym gronie jeszcze na sporty w których mamy jak w siatkówce na IO realne szanse medalowe, oraz na sporty nieolimpijskie. Te pierwsze mogą liczyć na pokaźne dotacje dla związków sportowych z kasy państwowej, czy indywidualne stypendia, a w tych drugich zwykle panuje bieda z nędzą, brak jest środków, straszy golizna, niedostatek i mamy finansowanie treningów nawet wybitnie uzdolnionych dziatek wyłącznie z kieszeni rodziców, albo jak w przypadku np. rugby w Polsce - samych sportowców. Więc bez tego wabika i przynęty, jakim jest możliwość zakwalifikowania się na Igrzyska także drużyn z siatkarskiego "II i III świata", nie łudźmy się, żadnej popularyzacji siatkówki na świecie nigdy nie będzie. Popatrzymy choćby nawet na status siatkówki w USA - ona funkcjonuje tam wyłącznie jako sport olimpijski i uniwersytecki, a nie jako sport mający status komercyjny jak to jest w Polsce, we Włoszech, Turcji, czy w Rosji. John Speraw prawie zawsze w amerykańskich mediach jest przedstawiany jako trener męskiej siatkarskiej drużyny olimpijskiej, a nie jako trener męskiej reprezentacji siatkarskiej po prostu. Siatkówka na świecie ma więc taki status jaki ma, z komercyjnego punktu widzenia nie jest piłką nożną, ani koszykówką i w skali globu pewnie nawet większość środków które idzie na siatkówkę, pozyskiwana jest właśnie dlatego, że jest to sport olimpijski. FIVB nie może tego faktu lekceważyć. Pamiętajmy również, że zasady kwalifikacji olimpijskiej są tworzone zarówno dla siatkówki męskiej, jak i żeńskiej, a w tej drugiej przynajmniej w ostatniej dekadzie Europa nie miała wcale tak silnej pozycji jak siatkówka męska i w porównaniu z naszym kontynentem drużyny z Azji na MŚ okupowały niekiedy nawet więcej czołowych miejsc.