Już wiadomo, że w kobiecym czempionacie Europy nie wystąpią w zespole rosyjskim libero
Kabeshova (kontuzja) oraz przyjmująca
Sokolova (powiedzmy, że - odpoczynek
).
Ale, co ważniejsze. Otóż
Liubow Sokołowa, którą uważam za najlepszą siatkarkę świata poprzedniej dekady, wypowiedziała się niedawno bardzo krytycznie o turnieju World Grand Prix. Skrytykowała go niemal doszczętnie, podając kilka rzeczowych kontrargumentów, i podsumowując w stylu: "nie wiem, po co w ogóle WGP zostało stworzone"...
No... jakbym samego siebie słyszał:)
A tu jest link do jednego tylko z jej wywiadów:
http://news.sport-express.ru/2011-08-30/459145/
A teraz najważniejsze.
Otóż kiedy Rosjanki przegrały z Japonkami mecz w ostatniej rundzie fazy interkontynentalnej tegorocznego WGP, tu i ówdzie pojawiły się głosy, jakoby celowo odpuściły one ten mecz, po to, żeby w fazie finałowej zagrać w łatwiejszej grupie, omijając zespoły Brazylii i USA.
Nie rozstrzygnę teraz, czy to prawda - meczu nie widziałem...
Jednak:
zakładając, że jednak kombinowały, to powiem tak:
zrobiły bardzo dobrze i absolutnie nie należy ich za to potępiać.
Tak, ja tak myślę.
Pamiętam kontrowersje, towarzyszące męskim MŚ w zeszłym roku, gdy kilka zespołów celowo odpuszczało mecze, żeby uniknąć w kolejnych spotkaniach konfrontacji z teoretycznie silniejszymi rywalami. I jakie podnosiły się zewsząd głosy świętego oburzenia: że jak to tak, że hańba, że jak to można odpuszczać mecze... Itp, itd.
Zachodziłem wtedy w głowę: o co, tu, do Diabła, chodzi?!?! Bo to już dla mnie przechodziło wszelkie granice...
Ustalmy jedno: sportowiec jest od tego, żeby wygrywać. Zgadza się? Sportowiec musi
za wszelką cenę odnieść końcowe zwycięstwo, kropka. Nieważne, czy wygra jakieś zawody sprytem, podstępem, czy samymi umiejętnościami, czy wysiłkiem szarych komórek, czy też mięśni gładkich i poprzecznie prążkowanych. Byle jak - byle tylko
w zgodzie z przepisami!!
Jeśli nie uznaje tej zasady - to podważa fundamentalną ideę sportu.
A odpuszczenie meczów nie było przecież w żaden sposób zabronione przepisami!!
Więc - pytam raz jeszcze: o co, do Diabła, chodzi?? Mamy mieć pretensje do sportowców, że chcieli ostatecznie wygrać zawody - i że, mimo wszystko, nie złamali ustalonych reguł?!??
Ten, kto wtedy odpuszczał mecze, postępował może i nieelegancko - ale
pozostawał w całkowitej zgodzie z regulaminem.
A więc: od nich - wara!!
Żeby nie było: oczywiście, gdy sportowiec używa niedozwolonego dopingu czy w niedozwolony sposób korzysta ze sprzętu itp, to wtedy jest inna sytuacja. Wtedy już należy go surowo potępić. Ale:
przepisy zabraniają stosowania dopingu czy np. zbyt luźnych kombinezonów podczas skoków narciarskich - natomiast, powtarzam, nikt nie bronił komukolwiek oddawania meczów...
Że inni chcieli grać uczciwie? Ok, ich sprawa - przecież im nikt nie bronił kombinowania...
Cała ta dyskusja, wtedy (i teraz), to dla mnie jakieś totalne, idiotyczne nieporozumienie... I po co wtedy była ta cała nagonka, nerwy, oskarżenia...?
Uff - ulżyło.
I tylko smutna refleksja pozostaje, że chyba coraz mniej ludzi stać na samodzielne, krytyczne myślenie...
Jeszcze małe postscriptum.
1. Ja wiem, że na męskich MŚ 2010 system był ustawiony pod Italię, ale to niczego nie zmienia niczego w mojej ocenie zespołów oddających mecze.
2. Powtarzam: jeśli jakiś zespół ma okazję do ułatwienia sobie drogi do końcowego zwycięstwa poprzez celowe przegranie jakiegoś wcześniejszego meczu - to powinien taką sytuację
z zimną krwią wykorzystać. Kropka. Sportowiec bezwzględnie powinien mieć na oku końcowy triumf, i dążyć do niego wszelkimi sposobami, byle zgodnie z obowiązującymi przepisami.
3. Jeśli chcemy uniknąć przykrych sytuacji z oddawaniem meczów, to układajmy lepsze regulaminy rozgrywek. A nie - stwarzamy bubel, a potem mamy jakieś idiotyczne pretensje, że sportowcy robią
wszystko, żeby odnieść końcowy sukces - tak jak to
powinni robić!
W zgodzie z przepisami.