Książki siatkarzy, trenerów i osób związanych z siatkówką

OlaMleko
Posty: 2348
Rejestracja: 12 lip 2008, o 14:58
Płeć: K

Książki siatkarzy, trenerów i osób związanych z siatkówką

Post autor: OlaMleko »

Nasz rozgrywający napisał książkę. Myślę, że dla wielu osób było to duże zaskoczenie, bo Guma nie jest zbyt wylewny. Ten temat ma służyć do dyskusji na temat tej autobiografii.

Osobiście uważam, że trochę za mało jest tutaj samego Pawła. W książce dużo miejsca poświęcono suchym wynikom, opisom setów i meczów. Dużo jest tutaj faktów, które znamy z innych źródeł. Miałam nadzieję na więcej osobistych refleksji, trochę więcej anegdot i przygód. Niech nikt mnie źle nie zrozumie - nie chciałam ani nie spodziewałam się wyciągania brudów z szatni czy szczegółowych relacji z życia prywatnego.

Jednak mimo to, serdecznie tę książkę polecam. Można w niej wyczuć szczerą miłość do siatkówki, można przeczytać o prawdziwym obliczu poświęcenia, o latach porażek i o tym, jak ciężko pracuje się na sukces. Cieszę się, że mogłam poznać emocje siatkarza, nie tylko kibica. Podobają mi się też refleksje na temat poszczególnych trenerów, relacje z życia w Grecji, opis przygody z siatkówką od najmłodszych lat i drogi na szczyt. Dobrym pomysłem są krótkie notatki o Pawle, których autorami są ludzie z jego życia zawodowego i prywatnego.

I jeszcze jedno - książkę czyta się po prostu błyskawicznie. Zdziwiła mnie jej grubość, ale częściowo odpowiadają za to duża czcionka i zestawy zdjęć.

Jakie jest wasze zdanie na temat tej książki?
Ostatnio zmieniony 15 cze 2016, o 19:24 przez sb.slav, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Zmiana nazwy tematu na ogólniejszy.
Awatar użytkownika
Noworoczny
Posty: 8666
Rejestracja: 29 gru 2013, o 14:52

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Noworoczny »

OlaMleko pisze:Jakie jest wasze zdanie na temat tej książki?
Jeśli nie ma tam nic o tym, jak nie płacić PIT/CIT, to nie kupuję.
#muremzaheynenem

Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
Mak
Posty: 22
Rejestracja: 22 paź 2015, o 13:55
Płeć: M

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Mak »

Książka bez szału, fakt urzekające mogą być opisy przeżyć osobistych ale w porównaniu z innymi autobiografiami np. piłkarzy słaba lektura chyba, że dla fanatyków:)
Awatar użytkownika
Noworoczny
Posty: 8666
Rejestracja: 29 gru 2013, o 14:52

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Noworoczny »

Syn sprezentował mi na imieniny książkę pt. Życie to mecz, sygnowaną nazwiskiem Pawła Zagumnego. Jestem świeżo po lekturze. Zanim jednak napiszę o niej parę słów, przedstawię mój sto*sunek do autora (przyjmijmy taką konwencję).
Zagumny, odkąd interesuję się siatkówką, był moim ulubionym zawodnikiem. Uważałem go w latach szczytu jego kariery za najlepszego gracza w Polsce i najlepszego rozgrywającego na świecie. Uwielbiałem oglądać mecze z jego udziałem, zwłaszcza te, w których występował w barwach narodowych. Rozkoszowałem się sposobem, w jaki gubił środkowych blokujących przeciwnika, a często również skrzydłowych. Podziwiałem jego spryt boiskowy. Zachwycałem się jego wynalazkami, takimi jak wyblok, który stosował w drugiej linii, z tułowiem odchylonym od siatki tak, żeby ręce znajdowały się poniżej górnej taśmy (niestety sędziowie i tak mu to gwizdali, jako blok spełniony). Kibicowałem również drużynom ligowym, w których występował – Olsztynowi a później Kędzierzynowi, ale szczególnie kadrze. Cieszyły mnie również jego sukcesy indywidualne, czyli oczywiście nagrody dla najlepszego rozgrywającego czy zawodnika meczu czy zawodów.
Przejdźmy jednak do samej książki. Wydana została przez wydawnictwo Akurat przy wsparciu medialnym Volley Cafe i serwisu, który nas tutaj gości. Tom liczy 428 stron. Wydany jest na lichym papierze, w miękkiej oprawie. Marginesy stron są szerokie, więc objętość nie powinna nas przestraszać.
Jak od dawna, a od czasu filmu z Brosnanem i McGregorem powszechnie, wiadomo, osoby publiczne nie piszą same książek, lecz wynajmują do tego celu autorów widmo. Dyktują im swoje wspomnienia a ci przenoszą je do edytora odpowiednio uatrakcyjniając. Tak też było i w tym przypadku, o czym świadczą dwa fakty:
- w książce nie ma błędów interpunkcyjnych ani ortograficznych, co oznacza, że nie pisał jej sportowiec (-;
- pojawiają się za to błędy w imionach i nazwiskach, co z kolei dowodzi, że pisała ją osoba spoza środowiska siatkarskiego - już na stronie dwunastej atakuje nas Murillo, a potem dołączają do niego jeszcze Tima Urnaut i Damian Bacewicz.
Niestety, Guma na autorze przyoszczędził. Zamiast zatrudnić kogoś z lekkim piórem, wziął gościa, który nie ma o pisaniu najmniejszego pojęcia. Napisać, że w książce roi się od błędów stylistycznych to mało. Ona się z nich składa. Od początku do końca.
Żeby nie być gołosłownym przytoczę kilka kwiatków. Będę leciał po kolei, bez podziału na styl i błędy merytoryczne:

„Turniej odbywał się w Laon we Francji, która była zdecydowanym faworytem” (-:

W tym samym miejscu Zagumny najpierw pisze, że: „Gospodarze podzielili swoją kadrę na dwa zespoły, z których ten oznaczony II był lepszy od I” (dla zmyłki – przypis Noworoczny) a chwilę później czytamy, że „Finał też poszedł nam znakomicie – Francja I przegrała z nami 1:3” (-:

„Pojechaliśmy tam, jako faworyci, chociaż półtora miesiąca wcześniej graliśmy z Brazylią trzy-cztery mecze treningowe” – chyba mamy zrozumieć, że należy tego unikać?

„Jeden z rozgrywających złamał rękę i szukali zastępcy” – ale kto? Zarząd? Władze klubu? Trenerzy? Kibice?

„Z Warszawy do Padwy jest około 1300 kilometrów. Miałem dobrą szkołę jazdy. Na miejsce dojechaliśmy w połowie sierpnia” – zabrzmiało, jakby podróż trwała pół roku (-:

(o meczach z Jastrzębiem w barwach Olsztyna) „Grał tam wtedy Łukasz Kadziewicz … dwóch Bułgarów w tym Plamen Konstantinow” – czy na pewno?

Na str. 217 czytamy taki wywód: „W kadrze gra się pod presją, niepotrzebna jest więc dodatkowa presja wewnątrz zespołu, gdy ktoś czyha na twój błąd. Drugi rozgrywający ma cię wspierać, a nie czekać, aż powinie ci się noga. Konkurencja, owszem, powinna być, ale na etapie przygotowań. Gdy zaczyna się turniej, role powinny być podzielone a zawodnicy solidarni. Niech ten na ławce kibicuje drużynie i trzyma kciuki za kolegę na parkiecie, wspiera go, bo wszyscy pracujemy na wynik zespołu, a nie na swoje ego. … Pomyślałem, że jakby trener postawił na jednego z nas, moglibyśmy grać skuteczniej”
To wszystko wygląda na obiektywny wywód dot. prowadzenia drużyny siatkarskiej, ale za moment wychodzi szydło z worka: „Z drugiej strony – pewnie nie chciał robić wielkiej rewolucji, bo Andrzej był wtedy bardziej doświadczony.” I już wszyscy wiemy, że to były gorzkie żale, iż trener Mazur nie ogłosił Pawła pierwszym sypaczem.

„Funkcję drugiego trenera i tłumacza pełnił Alojzy Świderek, który perfekcyjnie znał włoski. Starał się na bieżąco tłumaczyć, robił to sprawnie, choć nieraz mieliśmy ubaw, jak się pomylił :)” Widząc smajlera już się szykujemy na przykłady takich zabawnych pomyłek – niestety, nic z tego. Czytelnik nie ma ani ułamka zapowiedzianej radochy.

(o LŚ 2005) „Na początku turnieju w Belgradzie pokonaliśmy 3:2 Kubę. Szło nam nieźle, dotarliśmy do półfinału” – trudno, żeby było inaczej, skoro w turnieju grały cztery drużyny a pierwszy mecz decydował wyłącznie o rozstawieniu.

(o kadrze Castellaniego) „… Marcin Możdżonek wskoczył na miejsce Kadziewicza, który miał problemy zdrowotne” – oł rili?

„Z uroczystych spotkań po zdobyciu medali w ważnych imprezach pozostały mi ordery za wybitne osiągnięcia sportowe: Złoty Krzyż Zasługi 2006, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski 2009. Potem także Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski 2014. Jednak zawsze ważniejsza była dla mnie sama gra niż laury. Ich zbieranie jest częścią sportu, natomiast są to rzeczy ulotne.” - czyli wypowiedź w stylu – Nie gram dla rankingu. Nie interesują mnie te punkty rankingowe. Podejrzewam, że nie mam ich więcej, niż 2517.

(o olimpiadzie w Londynie) „… porażki z Bułgarią i z Australią, obie 1:3. Awansowaliśmy ledwo co (podkreślenie Noworoczny) z trzeciego miejsca” Jakie ledwo co?? Przecież awans z tej grupy był praktycznie pewny i w żadnym momencie nie zagrożony. Problem leżał gdzie indziej – druga grupa była niezwykle silna, jak to zazwyczaj na IO się zdarza, i gra toczyła się o zajęcie pierwszej lokaty.

(o MŚ 2014) „Z Francuzami liderami grupy, walczyliśmy o pierwsze miejsce premiowane rozstawieniem. Trzeba było jednak wygrać 3:0 lub 3:1. … Chodziło … o to, żeby znaleźć się w łatwiejszej grupie nie trafić na Brazylijczyków i Rosjan (podkreślenie Noworoczny) ” – czegoś nie wiem?
„W siatkówce jak w życiu: zdarzały się momenty piękne, jak radość po wygranym meczu z Rosją w półfinale mistrzostw świata 2006” – no comments.

Wymieniłem tylko najgrubsze babole, ale wierzcie mi, że jest tego sporo.

Nie to jest jednak najgorsze. Wydaje mi się, że książka powstała po to, by móc ponarzekać na Zaksę i sposób, w jaki klub rozstał się z autorem. Zagumnego boli rozwiązanie umowy przy klubowej toalecie, ale każdy czytelnik dostrzeże, że to pikuś w porównaniu z faktem, że Zaksa nie zaproponowała mu kontraktu, „choćby na drugiego”. Zestawiając to z wyznaniem, że nie grał w Kędzierzynie za czapkę gruszek, a „podpisał dobry kontrakt”, oraz z wcześniejszymi negocjacjami z Rzeszowem, ale w szczególności z ubiegłoroczną historią z Czarnymi Radom (przypomina mi się, jak Robert Prygiel opowiadał, że kontrakt był „bardzo blisko”), widać, że chodzi o zjawisko znane w ostatnich latach pod malowniczym określeniem: bool odbytu. Zwłaszcza, że ponoć obiecał Radomiowi, że jeszcze ten sezon w Zaksie, ale już następny …

Kolejnym mankamentem książki jest dziwaczny podział na ligę i na kadrę, przez co ciężko umieścić czytelnikowi na osi czasu kluczowe momenty kariery reprezentacyjnej w połączeniu z pozycją Zagumnego w lidze.

Na domiar złego nie dowiedziałem się z książki prawie niczego ciekawego, czego bym wcześniej nie wiedział. A przecież takie ciekawostki, historie, które wcześniej nie ujrzały światła dziennego, powinny być rodzynkami w cieście w każdej autobiografii, nie tylko sportowej.

Jedyną taką rzeczą było wyznanie Możdżonka, że wchodząc w końcówce meczu z Iranem na MŚ’14, nie posłuchał polecenia trenerów. Jak wiemy, dla drużyny dobrze się to skończyło. Dla mnie osobiście bardzo ciekawą sprawą byłby ewentualny dalszy ciąg tej historii. Czy Marcin dostał burę od trenerów? Czy może pochwałę? Czy poskutkowało to większym do niego zaufaniem czy może przeciwnie? O tym jednak w autobiografii Gumy nie przeczytamy.

No cóż. To, że Mickiewicz bijał żonę nie oznacza, że był słabym poetą. Podobnie i tutaj. Zagumny, jako człowiek, bardzo stracił w moich oczach. Jako siatkarza jednak dalej będę go podziwiał i od czasu do czasu obejrzę sobie ten półfinałowy mecz z Rosją z roku 2006 i finał z Francją grany trzy lata później.

Wszystkich siatkarzom, którzy zamierzają wydać swoje autobiografie, radzę nie korzystać z tego konkretnego autora widmo (kontakt do mnie na privie na forum siatka.org).
Ostatnio zmieniony 14 gru 2015, o 09:35 przez Noworoczny, łącznie zmieniany 1 raz.
#muremzaheynenem

Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
SerCos
Posty: 3014
Rejestracja: 13 cze 2011, o 17:34
Płeć: M

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: SerCos »

Noworoczny pisze:Jak od dawna, a od czasu filmu z Brosnanem i McGregorem powszechnie wiadomo, osoby publiczne nie piszą same książek, lecz wynajmują do tego celu autorów widmo. Dyktują im swoje wspomnienia a ci przenoszą je do edytora odpowiednio uatrakcyjniając. Tak też było i w tym przypadku, o czym świadczą dwa fakty:
- w książce nie ma błędów interpunkcyjnych ani ortograficznych, co oznacza, że nie pisał jej sportowiec (-;
- pojawiają się za to błędy w imionach i nazwiskach, co z kolei dowodzi, że pisała ją osoba spoza środowiska siatkarskiego - już na stronie dwunastej atakuje nas Murillo, a potem dołączają do niego jeszcze Tima Urnaut i Damian Bacewicz.
Niestety, Guma na autorze przyoszczędził. Zamiast zatrudnić kogoś z lekkim piórem wziął gościa, który nie ma o pisaniu najmniejszego pojęcia. Napisać, że w książce roi się od błędów stylistycznych to mało. Ona się z nich składa. Od początku do końca.
Normalnie to oddaje się książkę do korektora, który poprawia błędy stylistyczne, błędy w nazwiskach to błędy, których korektor czy spisujący nie jest w stanie poprawić bez odpowiedniej wiedzy.

Widocznie się komuś śpieszyło przy wydaniu książki :D
Awatar użytkownika
madlark
Posty: 13544
Rejestracja: 15 maja 2009, o 23:07
Płeć: M

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: madlark »

SerCos pisze: Normalnie to oddaje się książkę do korektora, który poprawia błędy stylistyczne, błędy w nazwiskach to błędy, których korektor czy spisujący nie jest w stanie poprawić bez odpowiedniej wiedzy.

Widocznie się komuś śpieszyło przy wydaniu książki :D
Wygląda na to, że Guma nie zadał sobie trudu przeczytania tego bestsellera :D
Niech się sępy z polsatu udławią. Wróg publiczny polskiej siatkówki: polsat
Łańcuch pęka tam, gdzie jest najsłabsze ogniwo
Ostatnie sekundy są najważniejsze
Awatar użytkownika
Noworoczny
Posty: 8666
Rejestracja: 29 gru 2013, o 14:52

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Noworoczny »

Na koniec jeszcze dodam (wcześniej nie pisałem bo byłem chory), że PZ5 tłumaczy się, że zawodnikom nie zawsze chce się dawać autografy i żeby to zrozumieć. Przyznam, że nie widziałem, żeby po meczu jakieś autografy kiedykolwiek dawał. Pamiętam natomiast Imperatora, który (choćby mierząc zarobkami) jest większą gwiazdą piłkarską, a który w 2007 w Spodku przez godzinę garował na trybunach rozdając na prawo i lewo autografy i pozwalając robić selfi (wtedy to się jeszcze tak nie nazywało).

E: Jeszcze mi się przypomniało, jak Zagumny narzekał na zmiany stref czasowych. Pisze, że jedynym lekarstwem są środki nasenne, jednak po nich człowiek jest zamulony.
Jeżeli czytają to lekarze kadry, niech nabędą zapas imovane. Te prochy są po prostu perfekcyjne. Można łykać całą tabletkę, można pół, w zależności od pory. Można w samolocie, można w hotelu. Zasypia się prawie błyskawicznie a po przebudzeniu w ogóle nie ma sztyngla. (audycja zawierała lokowanie produktu)
#muremzaheynenem

Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
Edyta

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Edyta »

Wydaje mi się, że książka powstała po to, by móc ponarzekać na Zaksę i sposób, w jaki klub rozstał się z autorem. Zagumnego boli rozwiązanie umowy przy klubowej toalecie, ale każdy czytelnik dostrzeże, że to pikuś w porównaniu z faktem, że Zaksa nie zaproponowała mu kontraktu, „choćby na drugiego”. Zestawiając to z wyznaniem, że nie grał w Kędzierzynie za czapkę gruszek, a „podpisał dobry kontrakt”, oraz z wcześniejszymi negocjacjami z Rzeszowem, ale w szczególności z ubiegłoroczną historią z Czarnymi Radom (przypomina mi się, jak Robert Prygiel opowiadał, że kontrakt był „bardzo blisko”), widać, że chodzi o zjawisko znane w ostatnich latach pod malowniczym określeniem: bool odbytu. Zwłaszcza, że ponoć obiecał Radomiowi, że jeszcze ten sezon w Zaksie, ale już następny …
Gdyby Zagumny wydał książkę, bo chciał ponarzekać na Zaksę, prościej i szybciej byłoby wygarnąć co i jak w jakimś wywiadzie. Nie upraszczajmy sprawy w ten sposób. Guma jest zbyt leniwy, żeby podjąć taki wysiłek tylko z tego powodu :) Trochę też nie rozumiem dalszego komentarza, że niby był dogadany z Radomiem. Jakby był to by chyba teraz tam grał? ;) Ogólnie nie rozumiem co mają negocjacje z innymi klubami do pożegnania go przez serdecznego przyjaciela przy kiblu. Zapewne każdy ma jakieś swoje racje, ale Zagumny nigdy nie miał w zwyczaju w ten sposób się żalić, więc daje to poważnie do myślenia. Tym bardziej gdy ogłasza koniec przyjaźni i tym bardziej, gdy niektóre inne czyny i słowa jego byłego przyjaciela, od momentu gdy przestał być zawodnikiem, wskazują na dwuznaczność zagrań i nieładne cechy charakteru.
No cóż. To, że Mickiewicz bijał żonę nie oznacza, że był słabym poetą. Podobnie i tutaj. Zagumny, jako człowiek, bardzo stracił w moich oczach. Jako siatkarza jednak dalej będę go podziwiał i od czasu do czasu obejrzę sobie ten półfinałowy mecz z Rosją z roku 2006 i finał z Francją grany trzy lata później.
Hmm, przeczytałam dwukrotnie twoje wypowiedzi i nie rozgryzłam, z jakiego powodu Zagumny jako człowiek tak bardzo stracił w twoich oczach? Bo wyszło na jaw, że czasem pamięć mu szwankuje i wziął słabego autora widmo, który popełnia błędy stylistyczne? Bo to, że nie daje autografów, wiedziałeś już wcześniej :) Nie jestem fanką charakteru Gumy i występuję tu w roli adwokata diabła, ale nie mam pojęcia, jaki może być powód tak głębokiego rozczarowania człowiekiem po lekturze owej, skądinąd faktycznie raczej przeciętnej i mało odkrywczej, książki.
Awatar użytkownika
Noworoczny
Posty: 8666
Rejestracja: 29 gru 2013, o 14:52

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Noworoczny »

Niedokładnie przeczytałaś moją recenzyjkę a xiążki chyba nie czytałaś. Problem polega na tym, że o mniej ma za złe ten kibel a bardziej, że mu nie zaproponowali nowej umowy, "choćby na drugiego", skoro już koniecznie chcieli mieć Tyciutkiego na pierwszego. Uwierz mi, proszę, na słowo. Nie każ przepisywać rozdziału.
(mogę ew. sfotografować i Ci wysłać mailem)
#muremzaheynenem

Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
Edyta

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Edyta »

Czytałam książkę, ze szczególnym uwzględnieniem tego rozdziału :) I zupełnie nie dziwię się jego żalowi oraz zgadzam się z nim :) Nie umiem zrozumieć, z jakiegoż to powodu odsądzasz go od czci i wiary i dlaczego tak bardzo stracił w twoich oczach, chcąc po prostu być normalnie potraktowanym, tak jak to w przyzwoitych klubach bywa, zwłaszcza z zasłużonymi zawodnikami. Pogrywali z nim fałszywie i nieszczerze i ma rację twierdząc, że w takich wypadkach (jak się kogoś nie chce) to można na przykład dać "od oka" propozycję wybitnie "do odrzucenia", żeby obie strony wyszły z sytuacji z honorem. A nie unika rozmów, ściemnia i za plecami zatrudnia kogoś innego. Papier do podpisania przy kiblu to już tylko wisienka na torcie, ładnie się wpisująca i podsumowująca całokształt sposobu działania.
Awatar użytkownika
mitam
Posty: 1055
Rejestracja: 2 wrz 2007, o 16:15

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: mitam »

Szkoda ze Guma nie opisał sytuacji jak nie pojechał na mecz LM jak dobrze pamiętam do Hiszpanii z uwagi na kontuzję a w dniu meczu śmigał z żoną po galeriach w Katowicach.... Ale to klub jest beee... Tak jak napisał Noworoczny najbardziej zabolało że trzeba odejść z klubu.
Awatar użytkownika
Noworoczny
Posty: 8666
Rejestracja: 29 gru 2013, o 14:52

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Noworoczny »

To jeszcze raz postaram się przedstawić moje widzenie wersji całej historii. Niestety, będę musiał się rozpisać, a b. tego nie lubię.
(w tym miejscu zaznaczam, że nie mam żadnej konkretnej wiedzy, a wersja powstaje na podstawie doniesień prasowych i wpisów na fsss użytkowników bliżej związanych z klubami, którzy są tak mili i uchylają nam rąbków tajemnic).
To, co piszesz o "zasłużonym dla klubu zawodniku" i jego specjalnym przez klub traktowaniu, ma związek nie tylko ze stażem zawodnika w klubie ale i z całokształtu, w tym od postawy samego zawodnika. Chęć otrzymania statusu specjalnego traktowania wyklucza ostre z klubem negocjacje. Zgaduję, że taki Achrem czy Perłowski nie rozsyłają ofert do innych drużyn, nie trzymają swoich macierzystych klubów w niepewności.
Chronologicznie: Zagumny po Olsztynie szuka nowego klubu. Prowadzi licytację pomiędzy ZKK a RRZ. Wybiera w końcu Zaksę z, jak wiemy, baardzo dużym kontraktem. W IOL miał około bańki i pewnie w ZKK też coś koło tego. W książce zresztą chwali się, że dostał "dobry kontrakt". Pewnie gdy umowa się kończyła, odbywała się podobna licytacja. Tym razem chyba ze Skrą w miejsce Resovii.
Ten drugi kontrakt dobiega do końca, Guma ma już swoje lata, koniec kariery blisko. Nasz bohater przebąkuje, że chciałby pograć na starość w swoim dawnym klubie z Radomia, gdzie dodatkowo trenerem jest kolega z repry. W wywiadzie telewizyjnym Prygiel na pytanie dziennikarza "jak blisko był kontrakt z Pawłem" odpowiada, że "bardzo blisko" i dodaje, że pewnie za rok Zagumny jednak włoży ich koszulkę. A to przecież oznacza, że były prowadzone bardzo zaawansowane rozmowy z Czarnymi. Jak myślisz, co sprawiło, że Paweł został jednak w Zaksie? Przecież oczywiste, że nie sentyment do klubu, dla którego był "zasłużonym graczem", bo po co by wtedy paplał o Radomiu? Być może odbyła się wtedy trzecia licytacja. Spójrzmy zresztą dalej. Czy Robert wymyślił sobie grę Zagumnego w następnym sezonie, czy może jednak otrzymał taką obietnicę?
I teraz zadaję sobie pytanie: czy gdybym był prezesem klubu, z którym zawodnik trzy razy prowadził ostre negocjacje, być może licytacje, być może stawiając klub w niepewności, miałbym do tego zawodnika jakiś sentyment przy budowie nowego składu na "nowe otwarcie"? I w ramach odpowiedzi ciśnie mi się na usta powiedzenie o Najwyższym i o Wyspie Jak Wulkan Gorącej.
Oczywiście niezależnie od powyższego wręczanie wypowiedzenia (czy jak tam ten dokument się nazywał) przy kiblu nie należy do szczytu elegancji, ale, powtarzam trzeci raz, z textu bije dużo większy żal nie o tę nieszczęśliwą lokalizację a o brak szczerej rozmowy typu "słuchaj, mamy nową wizję, bierzemy małego Francuza na pierwszego". Ale przede wszystkim, że mu nie zaproponowali kontraktu "choćby na drugiego". I znowu sobie zadaję pytanie, po co Zagumnemu xhejn znp potrzebny kontrakt w Zaksie choćby na drugiego, skoro obiecał Pryglowi grę w Radomiu? Może w Zaksie drugiemu płacą i tak więcej, niż pierwszemu w Czarnych i dalej kaska była najważniejsza? I jak w końcu znalazł się w PW, skoro czekało na niego miejsce w Radomiu, pierwszym pierwszoligowym klubie w jego karierze (to miała być taka klamra)?
Postawiłbym 1:1, że moja wersja jest prawdziwa, o wiele ten gimnazjalista, co mu autobiografię pisał, nic tam nie pokopał.
A może ktoś z wymienionych wyżej pięciu klubów zna jakieś szczegóły, które nas do prawdy przybliżą?
#muremzaheynenem

Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
ldz
Posty: 3082
Rejestracja: 18 lut 2015, o 10:35
Płeć: K

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: ldz »

Noworoczny pisze: Czy Robert wymyślił sobie grę Zagumnego w następnym sezonie, czy może jednak otrzymał taką obietnicę?
[...]
I znowu sobie zadaję pytanie, po co Zagumnemu xhejn znp potrzebny kontrakt w Zaksie choćby na drugiego, skoro obiecał Pryglowi grę w Radomiu? Może w Zaksie drugiemu płacą i tak więcej, niż pierwszemu w Czarnych i dalej kaska była najważniejsza? I jak w końcu znalazł się w PW, skoro czekało na niego miejsce w Radomiu, pierwszym pierwszoligowym klubie w jego karierze (to miała być taka klamra)?
ja oczywiście nic nie wiem, i tylko hipotetyzuję.
Ale:
przytoczony Prygiel, kiedy mówił o "bardzo bliskim" kontrakcie dla Gumy w Radomiu i że "za rok prawdopodobnie tam zagram", był wówczas po bardzo fajnym sezonie tuż po wejściu Czarnych na powrót do +L. Jak potoczył się kolejny sezon Radomian wiemy i wiemy, że zarząd musiał być z Prygla nie do końca zadowolony, skoro przesunął go na drugiego, a sam ściągnął Raula. Być może Lozano nie chciał w składzie Gumy, bo mimo że jest on naprawdę świetnym graczem to niektórych niedociągnięć związanych z wiekiem oszukać się nie da (a Raul zostawił sporą część dawnego składu - nawet dopóki nie ściągał Artura Czarni nie dysponowali perfekcyjnym przyjęciem, a do tego typu gry Kampa nadaje się w tej sytuacji znacznie bardziej niż wiekowy Guma). A być może nawet i chciał, ale wymagania finansowe Pawła mogły być nadal na tyle wysokie, że gdyby zakontraktowano Raula i Gumę to reszta drużyny musiałaby się składać z juniorów ;) także nie wiem, czy Guma po prostu "naściemniał i naoszukiwał" Radomian, żeby sobie podbijać kontrakty, czy po prostu zarząd uznał, że nie ma tu miejsca na sentymenty, spinanie klamrą etc. Zaznaczam, że ja nie czytałam tej książki, może jest tam ta sytuacja wyjaśniona?
StanLee "Problem polega na tym że koncepcja gry Skry i budowania zespołu jest jeszcze bardziej mglista oraz przypadkowa.[..] Nie ma to za bardzo sensu."
compact "Sens odszedł razem z Zatorskim, teraz to jest chaos i łatanie składu."
Edyta

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Edyta »

@Noworoczny, zupełnie nie idę twoim tokiem myślenia :) Masz pretensje do zawodnika, że negocjuje z innymi klubami? Chyba wywołam w tobie szok, ale uwierz mi, że robi to każdy i wszędzie wygląda to podobnie :) Taki Osmany po latach w Trento poszedł za kasą najpierw do Turków, potem do Arabów, a kiedy wrócił do Włoch, poszedł do trydenckiego rywala nr 1 ;) I co, i chyba jakoś nikt w Trento nie ma mu za złe, że negocjował z innymi i poszedł tam, gdzie dali mu więcej, czego dowodem to wylewne powitanie https://www.youtube.com/watch?v=cvGndwKL_dw
Każdy patrzy przede wszystkim na swój interes, bo jak sam o siebie nie zadbasz, nie zadba o ciebie nikt i nawet najlepszy kumpel sprzeda ci kopa, jak będziesz mu zawadzał. Dziwi mnie bardzo używanie przez ciebie tak mocnych słów, utrata dobrego zdania o zawodniku, jakieś ciężkie argumenty o wieszczu bijącym żonę... Wcale nie uważam Zagumnego za idealny charakter, ale nie wolno przeginać w drugą stronę. Klub postąpił z nim jak postąpił, ale to on jest czarną owcą, bo szuka sobie dobrej pracy?
Poza tym pisząc o posadzie drugiego, miał na myśli propozycję, którą on by odrzucił. Czekał na normalną rozmowę, wyjaśnienie, że koncepcja z sypaczem jest teraz inna, że może za tyle i tyle kasy zostać na drugiego, on by grzecznie podziękował i od razu inaczej by to wyglądało. Tylko tyle i aż tyle. Nie dziwię się jego rozgoryczeniu z uwagi na osobę Świderskiego, bo głównie to go zabolało. Gorzej się przyjmuje afronty od najlepszego przyjaciela niż od zwykłego pracodawcy. A Świder jakoś dziwnie cicho siedzi i nie komentuje sprawy, choć wcześniej lubił publicznie jechać po zawodnikach.
mitam pisze:Szkoda ze Guma nie opisał sytuacji jak nie pojechał na mecz LM jak dobrze pamiętam do Hiszpanii z uwagi na kontuzję a w dniu meczu śmigał z żoną po galeriach w Katowicach....
A co, zgłaszał, że jest obłożnie chory? 3/4 siatkarskich kontuzji pozwala na normalne poruszanie się, przeważnie to jakieś przeciążeniówki. Nie pamiętam, żeby ostatnio Gumie coś mu zerwało, czy urwało ;) Czepiacie się na maxa, aby tylko przyłożyć.
fwasilcz
Posty: 851
Rejestracja: 17 gru 2012, o 23:43
Płeć: M
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: fwasilcz »

Edyta pisze:@Noworoczny, zupełnie nie idę twoim tokiem myślenia :) Masz pretensje do zawodnika, że negocjuje z innymi klubami? Chyba wywołam w tobie szok, ale uwierz mi, że robi to każdy i wszędzie wygląda to podobnie :) Taki Osmany po latach w Trento poszedł za kasą najpierw do Turków, potem do Arabów, a kiedy wrócił do Włoch, poszedł do trydenckiego rywala nr 1 ;) I co, i chyba jakoś nikt w Trento nie ma mu za złe, że negocjował z innymi i poszedł tam, gdzie dali mu więcej, czego dowodem to wylewne powitanie https://www.youtube.com/watch?v=cvGndwKL_dw
Każdy patrzy przede wszystkim na swój interes, bo jak sam o siebie nie zadbasz, nie zadba o ciebie nikt i nawet najlepszy kumpel sprzeda ci kopa, jak będziesz mu zawadzał. Dziwi mnie bardzo używanie przez ciebie tak mocnych słów, utrata dobrego zdania o zawodniku, jakieś ciężkie argumenty o wieszczu bijącym żonę... Wcale nie uważam Zagumnego za idealny charakter, ale nie wolno przeginać w drugą stronę. Klub postąpił z nim jak postąpił, ale to on jest czarną owcą, bo szuka sobie dobrej pracy?
Przy takich założeniach nie powinien mieć żali do Zaksy. Nie chcieli go, dbali o własny interes, więc nie zaproponowali mu umowy.
Edyta

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Edyta »

Jemu nie chodziło o to, że nie został, tylko o sposób traktowania. O to, że unikali z nim rozmów, że nie wyjaśnili jaki mają plan na nowy sezon, jakoś tak to opisał, że od rundy rewanżowej zaczęło się unikanie go ze strony Świdra, zima. A pokątnie wiedział, że poza nim rozmawiają z Toniuttim. Na koniec przy pożegnalnej imprezie wzięli go na stronę przy kiblu, oświadczyli, że nie przedłużają z nim umowy i żeby podpisał papier, że przyjął to do wiadomości.
Awatar użytkownika
Noworoczny
Posty: 8666
Rejestracja: 29 gru 2013, o 14:52

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Noworoczny »

Brak zrozumienia. Posłużę się przypowieścią.

W Łodzi jest importer X, pedzmy wentylatorów. Jego największym i najlepszym klientem jest sieć A. Dobrze im się współpracuje, ale przychodzi lato stulecia. Wiatraczki idą, jak ciepłe bułeczki (zimą). Wszyscy się wyprzedali a X dalej ma stok. A składa zamówienie ale w tym czasie nowa sieć, która chce zaistnieć na rynku proponuje +50% co ceny. X mówi do A: wiesz, tamci mi dają 150% ceny. Ale my współpracujemy od lat. Sprzedam tobie. Mogę po starej cenie ale mógłbyś coś mi dołożyć, i tak drożej sprzedasz. Tak się dzieje.
Rok później mamy zimne i deszczowe lato. Importerzy mają pełno wentylatorów. A może przebierać w "promocjach". Składa jednak zamówienie u X.

W Olsztynie jest importer wentylatorów - Y. Jego największym i najlepszym klientem jest sieć B. Dobrze im się współpracuje, ale przychodzi lato stulecia. Wiatraczki idą, jak ciepłe bułeczki (zimą). Wszyscy się wyprzedali a Y dalej ma stok. B składa zamówienie ale Y mówi: hola hola, na nowa sieć daje mi 50% więcej. Sprzedam tobie, jak mi dasz 51% ponad poprzednią cenę. Nie można się przyczepić do takiego działania. Takie są prawa rynku. Stosu*nek popytu do podaży kształtuje cenę. Y wykorzystał sytuację. Nie można mieć do niego pretensji. Mija jednak rok, lato jest zimne i deszczowe. B potrzebuje trochę wentylatorów. Zbiera oferty od wszystkich importerów. Kupuje od najtańszego.
Wtedy Y publikuje wspomnienia, w których się żali, że ten B to paskudny jest. Tyle lat współpracowali a on nawet nie negocjował. Kupił wentylatory gdzie indziej.
Jak nazwiemy narzekania Ypsilona?
#muremzaheynenem

Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
Awatar użytkownika
PvK
Posty: 1008
Rejestracja: 6 kwie 2011, o 21:06
Płeć: M
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: PvK »

Noworoczny, poplynales troche.
Edyta

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Edyta »

Heh, ależ ty nadinterpretowujesz całą sytuację ;) I to w dużej mierze opierając się i uznając za fakty przypuszczenia i wnioski wysnuwane ze strzępków informacji zasięgniętych z mniej czy bardziej wiarygodnych źródeł. W poście powyżej napisałam, co boli Zagumnego i nijak się to ma do twojego przykładu. Ponadto tu podajesz fakty, a w tamtym przypadku takich faktów znać nie możesz. Możesz tylko interpretować i sobie dopowiadać, a moim zdaniem mocno chybiasz :) Ponadto lekko urągasz mojej inteligencji, uznając, że potrzebuję jakich przypowieści z życia hurtowni ;) W zasadzie nie ma dla mnie znaczenia, że Zagumny stracił jakiegoś fana. Dziwią mnie tylko wybitnie mętne przesłanki kierujące owym fanem, ale właśnie sobie uświadomiłam, że to nie moja sprawa :)
Aranger
Posty: 4218
Rejestracja: 15 sty 2015, o 09:07
Płeć: M

Re: Życie to mecz - książka Pawła Zagumnego

Post autor: Aranger »

Może to nieodpowiedni temat, ale myślę, że nie ma sensu zakładać nowego wątku, a kwestia ciekawa. 6 lipca do księgarni trafi polskie wydanie biografii Giby.
Awatar użytkownika
Noworoczny
Posty: 8666
Rejestracja: 29 gru 2013, o 14:52

Re: Książki siatkarzy, trenerów i osób związanych z siatkówk

Post autor: Noworoczny »

Wątek odpowiedni, ale o książce było już pisane. Największa sensacja to zdradzenie przez nr 7 wielkiej tajemnicy, że porażka z Bułgarią była celowa.
na głowę cza upaść, żeby tego gniota kupić
#muremzaheynenem

Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
Laura_
Posty: 1
Rejestracja: 5 lip 2016, o 11:56
Płeć: K

Re: Książki siatkarzy, trenerów i osób związanych z siatkówk

Post autor: Laura_ »

Czytaliście już autobiografię Giby? Bo ja tak i powiem szczerze, że książka jest dużo lepsza od biografii Zagumnego. Szybko się ją czyta, a Giba zdradza dużo o sobie. Powinna się am spodobać :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tematy ogólno-siatkarskie”