Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Czy jesteś za czy przeciw występom Wilfredo Leona Venero w Reprezentacji Polski?

Czas głosowania minął 16 sie 2015, o 12:07

Jestem za
35
51%
Jestem przeciw
26
38%
Nie mam zdania
7
10%
 
Liczba głosów: 68

ciorny17
Posty: 8466
Rejestracja: 6 sty 2011, o 11:22
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: ciorny17 »

krzysiu pisze:Co do LŚ - by w niej zagrac mlodymi to trzeba poprosic o zgode pana Kmite - tak wynikalo z tego jak gadali z Antiga w tamtym roku
O ile starałem się jakoś bronić Polsatu, za bycie poniekąd mecenasem polskiej siatkówki, tak teraz zaczyna mnie ich podejście irytować. Ogólnie to mam wrażenie, że nie dość, że decyzje zapadają w budynku ze słoneczkiem na dachu to na dodatek w PZPSie pracują ludzie, którzy się do tego nie nadają. Kasprzyk i jego wypowiedzi za każdym razem powodują, że muszę się przejść z zażenowania po pokoju. Brak spójności i logiki. A że w Polsacie prym wiedzie pokolenie medalistów z lat siedemdziesiątych, a ich synowie grają w kadrze to ci mogą wszystko. Bardzo słabe to jest i chciałbym aby na tym polu szczególnie nastąpiło trzęsienie ziemi. Tylko kto ma skruszyć ten zatwardziały beton.
Kłamca.
Matius

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: Matius »

krzysiu pisze:Co do LŚ - by w niej zagrac mlodymi to trzeba poprosic o zgode pana Kmite - tak wynikalo z tego jak gadali z Antiga w tamtym roku
Po tym sezonie pozwolenie jest niemal pewne.
kanimo

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: kanimo »

Artem pisze:
Ale upieram sie przy teorii, ze latwo z pierwszego turnieju nie bedzie. To tylko 3 miejsca na caly swiat i nie jestesmy, a bez Leona nie bedziemy w 3ce swiatowej na poczatku 2019. Dlatego nalezy wlasnie NIE ORGANIZOWAC, a czas wykorzystac na spokojna przygotowanie formy na drugi turniej. Iran, Wlochy, Kanada sa bardziej w naszym zasiegu. Trzeba rozsadnie rozlozyc sily.
Serio uważasz, że większe szanse mamy grając mecze z Włochami, Francją, Serbią, Niemcami? Być może do tego czasu w rankingu zmieści się jeszcze Bułgaria i Belgia. Nie liczę Iranu i Argentyny, te 2 drużyny mogą pojawić się również w 1 turnieju.
Uwazam ze z pierwszego turnieju awansuja Brazylia, moze Stany i jedna europejska (wg obecnego rankingu zagraja tam Rosja i Francja). Powiedzmy Rosja awansuje dla uproszczenia.
Jesli w artykule nie ma bledu do drugiego turnieju kwalifikuje sie 12 najlepszych druzyn z rankingu FIVB. Aktualnie, po odliczniu tych 3 z paszportami sa to: Polska, Wlochy Kanada, Argentyna, Iran, Francja, Niemcy , Serbia, Egipt. Z tej grupy 2 moga byc lepsze od nas. Powiedzmy Wlochy i Francja. Trzeba ograc Iran, Kanade, Niemcy, Serbie, Argentyne.

W pierwszym turnieju zakladam ze Brazylia jest poza zasiegiem, i powiedzmy Stany. Trzeba ograc Rosje lub Stany. To mysle, ze wieksze sa szanse z Niemcami i Serbia. Iran , Argentyna, Kanada wystapia w obu grupach.
I moze na drugi turniej bedzie gotow Leon? Jest to byc moze kluczowe pytanie wyjasniajace dylemat-starac sie czy nie o organizacje.

Wszystko to oczywiscie dosyc plynne. Uklad sil moze ulec zmianie z kontuzja jednego kluczowego zawodnika typu Michailow, Grozer, Ngapeth. Nam tez obecnie dokuczyl brak Miki. Dlatego warto go eksploatowac ostroznie.

Oczywiscie jak zagramy w sposob zblizony do obecnego to Niemiec i Serbii nie przejdziemy. Ale tym bardziej Rosji i Stanow.
Wiec Fefe ze stwierdzeniem, ze potrzebujemy czasu troche poplynal. Przyszly rok powinien byc na docieranie drobiazgow. A na razie brak druzyny.
Awatar użytkownika
Noworoczny
Posty: 8666
Rejestracja: 29 gru 2013, o 14:52

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: Noworoczny »

A właśnie. Czemu nie zestawiasz pary Mika-Leon? To by wg mnie było optymalne. A na rezerwie Fornal i ktoś, kto się do tego czasu podszkoli.
#muremzaheynenem

Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
Awatar użytkownika
Artem
Posty: 420
Rejestracja: 8 maja 2017, o 13:33
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: Artem »

Powiem Ci, że wybierając drugi turniej jesteś wielkim optymistą. Brazylia jest do ogrania co pokazaliśmy w LŚ. Stany tym bardziej. Druga grupa jest piekielnie silna.
Awatar użytkownika
Artem
Posty: 420
Rejestracja: 8 maja 2017, o 13:33
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: Artem »

Noworoczny pisze:A właśnie. Czemu nie zestawiasz pary Mika-Leon? To by wg mnie było optymalne. A na rezerwie Fornal i ktoś, kto się do tego czasu podszkoli.
Leon prawdopodobnie zdąży jedynie na ME. Drugi turniej kwalifikacyjny ma się odbyć latem. Leon może grać od 24 lipca.
kanimo

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: kanimo »

Przyjecie wydaje mi sie dosyc slabe w takim wariancie. Przypomnij sobie poziom serwisu na IO. I nasze przyjecie para Kubiak/Mika czyli lepsza w tym zakresie. Same swieczki do skrzydel mozna by z tego grac. A nasi srodkowi akurat sa ciapami w bloku, z atakiem sobie jakos radza.
Moze i masz racje, ale warto zobaczyc jak obaj beda przyjmowali w nadchodzacym sezonie. Jakos tak mi sie polecialo schematem ofensywny/defensywny. Szkoda, ze czasu bedzie niewiele na sprawdzanie wariantow.

Edit-wiec raczej nalezy wlozyc wysilek dyplomatyczny w ustalenie terminu na po 24 lipca. W koncu lipiec, sierpien i 2/3 wrzesnia to lato a na poczatku lata jest zwykle LS. Trenowac z kadra moze nie bedac w skladzie na LS.
Awatar użytkownika
Noworoczny
Posty: 8666
Rejestracja: 29 gru 2013, o 14:52

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: Noworoczny »

Nie nie. Kanimo w innym miejscu parowała polskich przyjmujących. Było tam kilka kompinacji lecz nie Mateusz-Wilfredo. Ciekaw jestem, czemu, bo zawsze miałę Mikę za defensywnego. A zresztą. Wilfredo jako gracz wybitny wymyka się spod tego szufladkowania i mimo, że mocny w ataku, to i w przyjęciu wstydu nie ma.

E: Pisałę to do postu wyżej, zanim przeczytałę odpowiedź naszej przeuroczej koleżanki.
#muremzaheynenem

Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
Awatar użytkownika
Noworoczny
Posty: 8666
Rejestracja: 29 gru 2013, o 14:52

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: Noworoczny »

kanimo pisze:. Szkoda, ze czasu bedzie niewiele na sprawdzanie wariantow.
Właśnie niekoniecznie. Można sprawdzać w 2018.
#muremzaheynenem

Odpowiadam tylko za to, co napisałem, a nie za to, co sobie pomyślałeś, czytając.
kanimo

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: kanimo »

Wstydu nie ma ale blysku tez.
Mika od po MS i w przyjeciu mial spora problemy. A jako zdecydowanie defensywny to byl ustawiany glownie w parze z Lyneelem w Montpellier. Moze wczesniej w Gdansku, choc mi sie nie wydaje, ale tam byl burdel i zporo zmian.
Jak gral z Winiarem to byli to raczej obaj wszechstronni ale Mateusz punktowal jednak chyba wiecej.

Warianty z Leonem bedzie ciezko sprawdzac w grze w 2018. Chodzilolo mi konkretnie o sprawdzenie pary Mika/Leon.
Bo ze Kurek powinien isc na atak to raczej nie mam watpliwosci. Chyba, ze nie zechce grac w ogole. Badz Konar da swojej druzynie awans do finalu LM.

Zeszta caly czas, nawet w takim ustawieniu warto miec kogos na poprawe przyjecia. Czyli dalej Kubi i oby np za rok Fornal lub Sliwka.

Przyszlo mi tez do glowy, ze nie ma co poswiecac rozwoju druzyny walce o punkty. W rankingu FIVB ponizej 15 nie spadniemy a watpie bysmy w rankingu CEV awansowali o 2 miejsca grajac wlasnie "starym" skladem w LS i MS. Wiec strach nie powinien paralizowac trenrera przy szukaniu optymalnego ustawienia, ktore da sie zaadoptowac do gry z Leonem.
Serbom pewno bardziej spodobalaby sie data drugiego turnieju przed 24 Lipca.
Szary Wilk
Posty: 7857
Rejestracja: 10 cze 2017, o 17:38
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: Szary Wilk »

Andrzej Grzyb w akcji !
Andrzej Grzyb: Trzeba podziękować starszym panom, Kubiakowi, Kurkowi i Buszkowi. Z nimi Leonowi nie będzie po drodze
No tak, to trzeba wyrzucić z kadry POLAKÓW, bo pan Leon nie będzie się z nimi dogadywać, czyli przychodzi pan w skromne progi biedaków i trzeba zrobić porządki, żeby był zadowolony. Szczyt absurdu i chamstwa ze strony tego menago.

- Najbardziej żal mi w tym wszystkim Fabiana Drzyzgi, ponieważ na teraz jest to jedyny klasowy gracz, który mógłby pociągnąć reprezentację, ale nie miał szczęścia do trenerów - powiedział Grzyb. Rozgrywający będzie teraz występować w Olympiakosie Pireus.
Już poza jego grą, to chyba pogrubiona część tego cytatu oddaje, jakim to klasowym rozgrywającym jest Drzyzga.
- Należy postawić na polskiego trenera. W mojej opinii kadrę mężczyzn powinien objąć Jacek Nawrocki, a w roli jego asystenta widziałbym Piotra Gruszkę.
No tu już w ogóle odleciał :D Nie uważam, żeby Nawrocki był złym trenerem, ze Skrą sporo osiągnął, ale to nie ten kaliber to raz, a dwa on już pracuje tylko z młodzieżą, wczesniej z kobietami, miał swoje 5 minut i mógł objąć wtedy kadrę, teraz już za późno.
Matius

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: Matius »

Polski trener? Na ten moment jedynie zaufałbym Bednarukowi. Jako jedyny odnosił seryjne sukcesy jak na potencjał zespołów jakie prowadził. Chciałbym aby jakiś bogatszy zespół dał mu szansę, nawet nie Skra/Resovia ale Lubin, aktualna Warszawa, JW. Nie biorę pod uwagę Nawrockiego i Kowala ponieważ osobiście mi się kojarzą z samograjami, marnowaniem potencjału finansowego i pokrętnymi filozofiami prowadzenia zespołów.

No ale zacznijmy od tego że nie chciałbym na trenera nikogo związanego z Polskim środowiskiem siatkarskim.
Awatar użytkownika
madlark
Posty: 13544
Rejestracja: 15 maja 2009, o 23:07
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: madlark »

Nie ufam Kmicie i jego kolegom i dlatego polskiemu trenerowi mówię nie :D
Niech się sępy z polsatu udławią. Wróg publiczny polskiej siatkówki: polsat
Łańcuch pęka tam, gdzie jest najsłabsze ogniwo
Ostatnie sekundy są najważniejsze
VernonRoche
Posty: 2305
Rejestracja: 2 lis 2011, o 18:30
Płeć: M
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: VernonRoche »

drukjul pisze: abstrahując od aktualnej formy Michała, pozwala teraz jego menadżerowi wycenić jego klasę sportową, a co za tym idzie i pracę znacznie wyżej niż jest ona realnie warta.
Jest warta tyle ile ktoś może i chce za nią zapłacić.
kanimo

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: kanimo »

madlark pisze:Nie ufam Kmicie i jego kolegom i dlatego polskiemu trenerowi mówię nie :D
Zgadzam sie co do meritum. Ale ostatnie doswiadczenia udowodnily, ze cudzoziemiec rowniez moze chodzic na pasku "srodowiska"
Mnie bardziej chodzi o brak trenera duzej klasy.
Kuba pogubil sie w ostatnim sezonie (Kowaloza?), Grucha ma jeden sezon dobry ale ten w Bielsku slabiutki, Nawrocki z Kowalem rozpuscili samograje. Kowal w wiekszym stopniu, marnujac silny sklad w zeszlym roku.
Trenerzy z nizszych klas nie aspiruja (nikt im nie proponuje?) do pracy w PL. A przeciez taki Gerymski od Chudzika czy tego poprzedniego sztukmistrza z Bielska gorszy nie jest.
Serafin i Gogol dopiero zaczynaja. Licze, ze Soloducha moze zechciec zmienic fach, mnie on do lawki trenerskiej pasuje.

PZPS powinien skupic sie na rozwoju polskich trenerow, urzadzajac szkolenia z najlepszymi na swiecie a nie wyklady z Kowalem. Tych dobrych trenerow przewinelo sie kilku wPL. Za ich pobytu mozna bylo zaplacic jaks kase i urzadzic kurs wykladow i np staze dla obiecujacych polskich drugich trenerow.
I na rozwoju trenerow mlodziezowych. Oraz zmienic dyrektora sportowego Spaly i dac tam trenera z prawdziwego zdarzenia.
Selekcjoner powinien odbywac konsultacje w Spale chociaz z tydzien w roku w sezonie klubowym.
Nasz system szkolenia lezy odlogiem. Spijanie smietanki z sukcesow sie skonczylo.
krzysiu
Posty: 5481
Rejestracja: 5 cze 2009, o 20:04
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: krzysiu »

Szkolenia łatwi tylko chyba Grzyb do USA ;)

Wrzucam wywiad z zakazanego portalu - heh ,ale warto poczytać -wiadomo nie ma jazdy na Fabiana ale jest wiele mądrych słów

Grzegorz Wojnarowski, WP reklama konkurencyjnego serwisu: Przed mistrzostwami Europy stwierdził pan, że nie mamy powodów do optymizmu, a reprezentacja Polski nie jest faworytem turnieju. Okazało się, że to była trafna ocena.

Wojciech Drzyzga, były reprezentant Polski w siatkówce, komentator Polsatu Sport: Analizować i oceniać trzeba na podstawie danych. Nie można patrzeć tylko sercem kibica, czy tak jak w moim przypadku, ojca. A dane z ostatnich dwóch sezonów nie nastrajały optymistycznie. Atmosfera i pewność siebie, jaka panowała w kadrze, po 2015 roku zostały zachwiane, a może nawet zgubione. Po igrzyskach w Rio drużyna straciła wiele swoich atutów. To wszystko sprawiło, że przed mistrzostwami Europy nie byłem wielkim optymistą i niestety miałem rację.


Jakie atuty w pańskiej ocenie stracili Polacy i dlaczego?

To jest pytanie, na które bardzo trudno odpowiedzieć precyzyjnie i wyczerpująco. Zacznę od tego, że Ferdinando De Giorgi dokonał w naszym zespole nie ewolucji, a rewolucji. Zmiany były radykalne. Dawid Konarski po raz pierwszy był atakującym numer 1. Bartosz Kurek wrócił na przyjęcie po dwóch latach gry na ataku. Selekcjoner bardzo mocno przewietrzył środek, z poprzedniej ekipy został tylko Mateusz Bieniek.

Siatkówka nie kocha takich diametralnych zmian. Owszem, czasem zdarza się, że wszystko działa tak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, aż za dobrze, tak jak było na mistrzostwach świata 2014, bo wtedy naszego złotego medalu też nikt się nie spodziewał. To jednak scenariusz nie do powtórzenia - wziąć trenera, który jeszcze do niedawna był zawodnikiem, wyrzucić najlepszego gracza, bez którego w poprzednich sezonach kadra nie funkcjonowała, i zdobyć mistrzostwo. Piękna historia, ale też trochę takie siatkarskie science-fiction.

Wynikami drużyna De Giorgiego się nie obroni. Jednak jeśli ujmiemy to w ramy przebudowy drużyny, przyjmiemy dłuższą perspektywę, choćby dwuletnią, to jakieś racjonalne przesłanki tam widzę. Gdyby mistrzostwa Europy nie były w Polsce, gdyby nie było tego pięknego widowiska i ciśnienia na Biało-Czerwonych, to nasza kadra powinna była przejść jeszcze głębszą przebudowę. Od razu widziałbym w niej Olka Śliwkę, zastanowiłbym się, czy Kurek nie powinien zostać jeszcze na ataku.


Ten sezon pokazał nam, że, jak to mówią, nie można być trochę w ciąży. Miałem okazję prywatnie spotkać się i porozmawiać z trenerem Estonii Gheorghe Cretu, który powiedział: "pięknie wszystko zrobiliście, ale nie można jednocześnie oczekiwać zarówno odmłodzenia drużyny i dużych zmian kadrowych, jak i wyniku. To się może zdarzyć, ale zazwyczaj się nie zdarza. I tak było z waszą drużyną".

Zespół praktycznie przez cały sezon grał bardzo nierówno. Nawet w meczach, które wygrywaliśmy, dobre były pojedyńcze sety. Mecz z Rosją na Memoriale Wagnera był najbardziej charakterystyczny dla całego okresu. Wygrywamy z bardzo dobrym zespołem, ale nie dość, że losy spotkania odwracają inni zawodnicy, niż ci szykowani do pierwszej szóstki, to jeszcze dwa pierwsze sety są katastrofalne.

Zagraliśmy w tym sezonie siedemnaście spotkań, a na plus możemy zapisać zwycięstwa z Brazylią i Włochami na początku Ligi Światowej, potem ta Rosja na memoriale, no i kilka pojedyńczych setów w innych meczach.


A gdyby rozłożyć naszą grę na poszczególne elementy, co nie działało?

Na pewno słabe było przyjęcie zagrywki, nie najlepiej działał atak, nieciekawie było w bloku. A w poprzednich sezonach mieliśmy te elementy niezłe. Naszą bazą do gry było dobre przyjęcie, które skutkowało dynamiczną i kombinacyjną grą, no i na pewno mieliśmy lepszy blok. Padły nam trzy bazowe elementy.

Znaczenie miała też psychika, bo drużyna albo ma wiarę w swoje umiejętności, albo nie. Dla tej grupy jedyną okazją do złapania pewności siebie, nowej wiary i pasji, była Liga Światowa. A w niej nie dość, że nie wykonaliśmy zadania, to jeszcze pogłębiliśmy kryzys z roku olimpijskiego. Graliśmy prawie najsilniejszym na ten moment składem, a przegrywaliśmy z zebranymi na nowo ekipami USA czy Rosji, mieliśmy problemy z Irańczykami i Bułgarami.

To był czas, w którym nie udało się zdobyć tego, co można było zdobyć. Trudno mi to nazwać, ale podam przykład. Kiedy drużyna wie, że jest mocna, to wygrywa nawet kiedy nie gra dobrze. Tak było z Serbią na mistrzostwach Europy. Za nimi bardzo przeciętne mistrzostwa, ale oni potrafili wygrywać mecze grając bardzo źle. Swoją mową ciała, zachowaniem, gestami, no i oczywiście samą siatkówką, wygrywali nawet wtedy, kiedy wydawało się, że nie są w stanie, bo przeciwnik jest lepszy.

My w poprzednich latach też wygrywaliśmy w taki sposób. Na mistrzostwach świata 2014, na Pucharze Świata 2015, kiedy ze słabszymi przeciwnikami były wyniki 3:1, 3:2 i stawialiśmy zarzut, że nie potrafimy zamknąć meczu w trzech setach. Ale teraz coś umknęło i mistrzostwa Europy były trochę tego konsekwencją.

Dużo się słyszało o długich i ciężkich treningach De Giorgiego, dlatego w zasadzie nie dopuszczamy do siebie, że zawodnicy mogli być w słabej formie fizycznej. A może właśnie byli?

Formę fizyczną ciężko zmierzyć nie znając parametrów zawodników. Ja wiem tyle, co z krótkich rozmów z Fabianem, bo nie mam w zwyczaju w czasie turnieju zamęczać syna pytaniami. Powtarzał: "trenujemy, wszyscy jesteśmy zdrowi". A forma? W siatkówce trudno ją wybadać bez konfrontacji z przeciwnikiem. Ja się zastanawiam, czy okres pracy w Spale nie był zbyt monotonny i bez punktów porównawczych. Jak się ćwiczy we własnym gronie, ma się wrażenie, że jesteśmy szybcy, silni, że dużo rzeczy nam dobrze wychodzi. A potem na tle rywala wypada się zupełnie inaczej. Po to się gra sparingi.

Wydaje mi się, że w planie De Giorgiego zabrakło "odświeżania" drużyny, przerwy od Spały, wyjazdu w inne miejsce, konfrontacji z innym zespołem poza ośrodkiem i kontynuowania zgrupowania. Ale może już gdzie indziej, w Arłamowie czy w Szczyrku. Siedem tygodni w jednym miejscu przerwane tylko Memoriałem Wagnera i trzema zamkniętymi sparingami, ale też w Spale. Czemu nie w Łodzi, Bełchatowie czy nawet w Warszawie i nie w formule meczów otwartych? A tak, widziałem zespół znużony, zmęczony, bez energii.

Mówi się, że drużyny z czołowej czwórki miały świetny "team spirit". A u nas chyba właśnie tego brakowało, bojowej atmosfery w zespole, zaciętości.

No tak, tylko co to jest ten "team spirit". On powstaje, jak się walczy i zaczyna wygrywać. Wtedy rodzi się taki ogień, który dodaje zawodnikom dodatkowe pięć procent. Z kolei słowo atmosfera brzmi groźnie, bo sugeruje, że w zespole coś nie funkcjonowało jeśli chodzi o koleżeństwo, współpracę, że są niesnaski, kłótnie, niewyjaśnione sprawy. A z tego co ja wiem De Giorgi nawet najmniejszego drobiazgu nie zostawiał na jutro, jeśli komuś coś nie pasowało, wszystko załatwiał natychmiast.

Może trener wziął na siebie za dużo. Pierwszy raz jest selekcjonerem reprezentacji. W Kędzierzynie-Koźlu stworzył świetny "team spirit", jednak to trochę co innego jadać wspólnie posiłki raz dziennie, ale mieć odejście do żony, dziewczyny, swojego towarzystwa, a co innego przebywać cały czas w tym samym gronie - treningi, posiłki, odprawy, masażyści. Wygląda na to, że zawodnicy 10-12 godzin dziennie spędzali w rytmie koszarowym i jeszcze w tych koszarach nie było rozluźnienia. Sprawy indywidualne zostały poświęcone dla celów sportowych.

Mam wrażenie, że zawodnicy jak robotnicy postanowili wykonać wszystko, co kazał trener, ale wierzyli, że przyniesie to efekt. Gdzieś po drodze została jednak zgubiona radość i indywidualne charaktery.

Czyli De Giorgi za bardzo uwierzył w to, że metody, które sprawdziły się w klubie, dadzą efekty także w pracy z reprezentacją?

Opieram się trochę na własnym doświadczeniu. Pamiętam, że Hubert Wagner potrafił tak mocno przytłoczyć graczy swoją osobowością, że ci niesamowicie tracili na wartości. Nie powiedziałbym tego o "Fefe", bo to całkiem inny typ człowieka, ale model pracy tak bardzo zorganizowanej i tak zajmującej mógł być nieodpowiedni dla tej grupy, bo albo jej nie udźwignęła, albo nie była na to gotowa.

Bez żadnych zarzutów personalnych, po niektórych zawodnikach wyjątkowo było widać brak formy. Na pewno byli to Dawid Konarski i Paweł Zatorski. A to są dla mnie dwa "papierki lakmusowe", wzorowi sportowcy. Znam ich od bardzo dawna, bo jako 15-latkowie razem z Fabianem uczyli się w SMSie. Poznałem ich jako dzieci i tak ich traktuję, bo woziło się ich na pączki i lody do Spały i podcierało nos. To są chłopcy, którzy włożyli serce i duszę po to, żeby było dobrze. A jednak nie było dobrze i oni sami nie wiedzą dlaczego.

O ile w przypadku Konarskiego, który po raz pierwszy był "jedynką" na ataku, można się zastanawiać, czy mógł nie wytrzymać psychicznie, o tyle Zatorski przeszedł jako reprezentant wszystkie ważne imprezy, choć wiem, że igrzysk olimpijskich psychicznie nie udźwignął. Mimo wszystko wydaje mi się, że obaj są na tyle doświadczeni, że gdyby ciało "podawało", głowa by nie pękła. Ale kiedy poczuli, że z ciałem nie jest najlepiej, być może i w głowie coś pękło. Nie dotyczy to tylko ich dwóch, ale po nich widać to najlepiej. Są bardzo stabilni, równi, a tu wszystko się rozpadło.

Wierzy pan jeszcze w De Giorgiego jako selekcjonera?

My, Polacy trochę tacy jesteśmy, że schodzimy z obranej drogi, jak to mówią Amerykanie - procedur. My nie mamy na nic procedur. Siadamy przy stole, ustalamy jakiś plan, wszyscy kiwają głowami, zgadzają się, program jest. Po czym wstajemy od stołu i jeden do drugiego mówi: "Wiesz, ale mamy mistrzostwa u siebie. Nie możemy czekać do 2018 roku, musimy coś zrobić już w 2017. Przydałoby się kadrę odmłodzić, ale też przegrać nie możemy". No i zaczyna się zastanawianie: kto, co, jak?

Podejrzewam, że trochę tak to miało wyglądać. De Giorgi mógł to czytać tak, że ma czas do 2018 roku i nie "zarżną" go nawet, jak w tym sezonie całkiem się wyłoży. Docelowo mógł robić wszystko tak, żeby zadziałało w przyszłym, żeby przez te dwa sezony pograli tacy ludzie jak Lemański, Szalpuk, Śliwka, może dołączyli jeszcze Fornal, Popiwczak czy inni, bo "materiał ludzki" jest. Kto wie, "Fefe" może teraz czuć się oszukany, widząc klimat po mistrzostwach.

Nie wiem, jakie były polecenia i założenia dla De Giorgiego. Może być tak, że ta pierwsza złość minie i jak on przedstawi rzetelną ocenę tego, co się wydarzyło, wskaże mankamenty, to się wybroni. Sportowo nie ma argumentów, żeby mu się to udało, ale istotne, czy będzie w stanie wytłumaczyć część przyczyn takiej porażki i przekonać, że w następnym sezonie po wprowadzeniu korekt jego praca ma sens. Powtarzam jednak, że argumentów czysto sportowych mu brakuje.

Mam do De Giorgiego duży zarzut, że nie pomógł drużynie wygrać meczu z Iranem w pierwszym turnieju Ligi Światowej w Pesaro. Irańczycy mieli wtedy wewnętrzne problemy, wywalili Maroufa, grali śmiesznym składem i jeszcze jeden z ich podstawowych graczy w czasie spotkania skręcił nogę. Tacy Lemański czy Śliwka potrafili fajnie rozregulować zagrywką Brazylijczyków czy Włochów, a Irańczyków wystarczyło wtedy "popchnąć nosem".

Z kolei w Bułgarii przeciwko gospodarzom prowadziliśmy już 2:1 i wtedy trochę zabrakło poprowadzenia tego meczu przez sztab na zwycięstwo. Nie na ogrywanie drużyny, a na wygraną. Przy tych dwóch zwycięstwach spokojnie pojechalibyśmy na finał Ligi Światowej. A to, że nie pojechaliśmy, miało moim zdaniem bardzo duże znaczenie. Chłopcy przeżyli brak awansu i to się na drużynie odbiło.

"Fefe" na pewno kilka rzeczy wykonał nie tak, jak tego oczekiwaliśmy. Nie chcę wchodzić w szczegóły, powiem tylko, że powinien był zadbać o wynik w Lidze Światowej. Jest w Polsce od dwóch lat i wie, że tu nic nie przejdzie bez oceny i krytyki. Teraz już wszyscy krytykują w czambuł, bez znieczulenia i bez wielkich diagnoz, na nie zdobywają się tylko niektórzy.

Jak dla mnie największym zarzutem jest styl, w jakim przegraliśmy mistrzostwa. 0:3 na Narodowym z Serbią i 0:3 z wcale nie taką mocną Słowenią. Słoweńcy nas po prostu zbili.

Racja. O ile pamiętam porażkę zamordowanych Pucharem Świata 2015 Polaków z już wtedy doświadczonymi i groźnymi dla wszystkich Słoweńcami, to tam były dwa mecze walki. Wygrany w grupie i przegrany w ćwierćfinale po tie-breaku, w którym było 14:16. Potem Słowenia zdobyła wicemistrzostwo Europy, wszyscy przetarli oczy i dostrzegli, że to drużyna złożona z bardzo dobrych siatkarzy, którzy późno bo późno, ale jednak odpalili.

Tym razem faktycznie wyszliśmy na mecz z nimi bez wiary w zwycięstwo. Trudno odgadnąć, co było tego przyczyną. Może to był akurat fatalny dzień naszej drużyny, może Słoweńcy mieli rozpoznaną halę w Krakowie, a my wcześniej graliśmy gdzie indziej i miało to znaczenie. Na pewno chłopcy prezentowali się o wiele gorzej niż z Finami i Estończykami jeśli chodzi o parametry czysto fizyczne i wolicjonalne. Te drugie szybko uciekły, bo nasi siatkarze poczuli, że się od Słowenii odbijają.

Gdyby De Giorgi jednak zachował posadę, to jak pana zdaniem mógłby wyglądać drugi sezon kadry pod jego wodzą?

Wydaje mi się, że byłby już bardziej poukładany. Bardzo bym chciał dostać informacje, jak on się wytłumaczył i jaką przedstawił wizję sezonu 2018. To są moim zdaniem kluczowe sprawy dla tych, którzy będą podejmować decyzje o jego pozostaniu lub zwolnieniu. Bardzo chętnie poszedłbym na takie spotkanie, nie zadając mu ani jednego pytania, tylko po to żeby wysłuchać co będzie miał do powiedzenia. Nie wiem jednak, czy ktoś spoza PZPS dostanie taką możliwość.

Co można powiedzieć po tym sezonie o Bartoszu Kurku? O tym, w jakim stopniu wykorzystuje swoje możliwości i jaka jest jego przyszłość w reprezentacji.

Mam problem z jego oceną ze względu na ogromny sentyment do tego chłopaka. Byłem trenerem w Kędzierzynie-Koźlu, kiedy trafił tam jako 18-latek. Znam jego ojca. Czasem nie potrafię zrozumieć jego zachowań, tego że gdzieś się zamyka, znika, nagle nie jest sobą. Na treningach potrafi robić fantastyczne rzeczy, po czym w meczu wygląda tak, jakby wstał lewą nogą i w ogóle go nie ma.

Jego powrót na przyjęcie to była alarmowa sytuacja. Myślę, że przy tej fali młodych przyjmujących, takich jak Szalpuk, Śliwka, Fornal, lepszy byłby dla niego powrót na atak. Ci młodzi muszą się nagrać, Rafał Buszek, z całym szacunkiem, osiągnął chyba kres swoich możliwości. Zresztą tyle co mógł, pomagał drużynie.

Wracając do Kurka - nie wiem, jak będzie grał w Ziraacie Ankara, zdaje się że jedzie tam jako gracz na przyjęcie. Jeśli Bartek przyjmuje, musimy mieć drugiego zawodnika na tej pozycji z bardzo dobrym odbiorem, libero w kapitalnej formie i taktykę ustawioną tak, żeby nie dać go zniszczyć zagrywką. Choć mam też wrażenie, że przyjęciem w tym sezonie reprezentacyjnym Bartek się w miarę obronił, a nie obronił się atakiem.

Potencjał tego zawodnika nadal jest ogromny. Natomiast głowa na pewno do resetu. No i przede wszystkim on musi chcieć grać w kadrze. Z tego co wiem, w tym roku Bartek cały czas był pierwszy na treningu, wychodził ostatni i pracował bardzo dużo. Zresztą dyscyplinarnie, poza jednym momentem u Stephane'a Antigi, nie słyszałem o nim złego słowa.

Jego wizerunek charakternego, walczącego sportowca trochę mi się kłóci z tym, co się stało w jego karierze. Odpuszczenie kontraktu w Japonii, dziwna rola w Skrze przez pół sezonu, tak jakby się leczył, choć trudno powiedzieć z czego. Teraz w kadrze pracujący, a nie potrafiący dobrze grać. Natomiast patrząc na niego jako na sportowca, atletę, nie sposób sobie wyobrazić, że ten chłopak nie będzie pomagać.

Ale znów jako atakujący?

Na przyjęciu grupa graczy z potencjałem może się nam rozszerzyć. Są ci młodzi, których wymieniałem, wróci Mateusz Mika, Michał Kubiak powinien się odbudować, bo ten sezon dla niego był bardzo ciężki. I tu wraca temat Kurka na ataku. Łukasz Kaczmarek i Maciej Muzaj to ci, którym do reprezentacji najbliżej, ale powiem szczerze, z kolegami z Polsatu przegadaliśmy o tym ze dwie noce, i tego trzeciego, czwartego nazwiska nie widzę. A tak naprawdę to i Kaczmarek i Muzaj nie do końca weszli jeszcze do kadry.

Zaraz po mistrzostwach nadeszła dobra wiadomość - wszystkie formalności w sprawie Wilfredo Leona zostały załatwione i po 24 lipca 2019 roku Kubańczyk będzie mógł grać dla Polski. Szkoda tylko, że zaczynamy widzieć w nim zbawcę, a nie cenny dodatek do naszej reprezentacji.

Chyba sami to sobie wywróżyliśmy. Jeśli sprawa jest "klepnięta", możemy już mówić o faktach. Pozostaje mu życzyć zdrowia i czekać. Na mistrzostwa Europy 2019, jeśli będzie zdrowy i w formie, żaden trener chyba nawet nie pomyśli, żeby go nie powołać. Pewnie, że nie możemy liczyć na to, że przyjdzie i będzie atakował po 60-70 razy w meczu, jak to się zdarza u pań, albo w bardzo słabych męskich reprezentacjach. Liczę na to, że wejdzie do drużyny, która będzie miała wysoką wartość, i tę wartość podniesie o 5-10 procent, choćby pozwalając wyjść z trudnych sytuacji na wysokiej piłce. Już tylko to będzie dla nas ogromnym bogactwem.

Leona z każdym rokiem trzeba lepiej postrzegać. Pamiętam go jako młodziutkiego zawodnika, jego i Yoandry'ego Leala. Obaj prezentowali różne twarze, ale generalnie to były siatkarskie dzieci. Obaj przeszli ogromną szkołę życia, przeżyli swoje osobiste tragedie, rozłąki z rodzinami. Zostali rzuceni w inne strony świata, ale obaj sobie radzą, pracują, Leal w Brazylii zachowuje się kapitalnie, całkiem inaczej niż w swojej reprezentacji.

Nasz nowy Polak w Zenicie Kazań ma czasem lekko gwiazdorskie zachowania, ale jest traktowany jako gracz wiodący, Władimir Alekno pozwala mu na wiele i jakoś z nim funkcjonują. To nie jest chyba rozkapryszony gwiazdor, prywatnie robi bardzo pozytywne wrażenie i myślę że bez żadnego problemu dogada się z naszymi trenerami i zawodnikami. Widać, że się stara, filmik na Facebooku nagrał po polsku. Nie widzę nic złego w dołączeniu go do kadry. Nie skorzystać z jego umiejętności byłoby grzechem, ma wszystkie cechy walecznego sportowca i normalnego człowieka.
drukjul
Posty: 8444
Rejestracja: 2 lip 2015, o 16:23
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: drukjul »

krzysiu pisze:Szkolenia łatwi tylko chyba Grzyb do USA ;)

Wrzucam wywiad z zakazanego portalu - heh ,ale warto poczytać -wiadomo nie ma jazdy na Fabiana ale jest wiele mądrych słów
Czy ja wiem, czy takich mądrych? Po lekturze mam mieszane uczucia. Jak ktoś userów tuż po ME słusznie zauważył, z błędną diagnozą i błędnym rozpoznaniem przyczyn niedomagań z całą pewnością nie ma co liczyć też i na to, że uda się rozwiązać jakieś problemy w przyszłości, a przecież oprócz wskazanych tutaj przez Pana Wojtka szwankującego przyjęcia i nieefektywnego systemu blok-obrona to my mieliśmy na tym turnieju także i problemy i z rozegraniem, i z niską efektywnością ataku na wysokiej piłce - a więc nie tylko po złym przyjęciu, ale i często także i na kontrach, oraz, a może wręcz przede wszystkim – olbrzymie problemy z własną zagrywką.

Dwa ostatnie punkty były co tu kryć również sporą bolączką kadry Antigi. Z analiz statystyka reprezentacji Rosji - czyli dobrze znanego nam Totolotka wynikało, że już w poprzednich dwóch sezonach właśnie w związku z relatywnie słabą zagrywką i słabością ataku na wysokiej piłce w czołówce światowej (a konkretnie w gronie zespołów I dywizji LŚ) ustępowaliśmy tutaj praktycznie większości rywalom, za wyjątkiem Iranu i Argentyny. Zaskoczenie? Raczej nie, Bo mówiąc wprost, może poza Mateuszem Bieńkiem i Łukaszem Kaczmarkiem nie dysponujemy dziś siatkarzami, którzy są w stanie stanąć na linii 9 metra i wykonać w serii nie popełniając błędu trzy-cztery na tyle ciężkie zagrywki odrzucające od siatki rywali, które dają własnej drużynie szansę zdobyć oczka breakowe. A umówmy się, że i takiego Olka Śliwkę, którego obecność w kadrze na ME miałaby być jakoby panaceum na jej wszystkie możliwe problemy, jeżeli chodzi o stopień trudności i regularność zagrywki też na razie trudno porównywać do takich leworęcznych siatkarzy grających na jego pozycji jak Julien Lyneel, Nicolas Rossard, czy Turek Burutay Subası. A przecież to też nie są wcale gwiazdy pierwszej wielkości europejskiej siatkówki.

Nie porównujmy się więc może do takich Serbów, czy Niemców i mydlmy sobie oczu, że tym czynnikiem który sprawiał, że nawet grając nie najlepiej, czyli mając słabe przyjęcie i słabą skuteczność w pierwszej akcji, tym dwóm zespołom udawało się na tym turnieju często przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, w pierwszej kolejności była jakaś mityczna pewność siebie drużyny, a nie jak w rzeczywistości umiejętności indywidualne w polu serwisowym Grozera, Kampy, Fromma, Kaliberdy, Lisnaca, Podrascanina, Luburica, Petrica, Kovacevica, czy wchodzących na tym turnieju do gry z kwadratu Atanasijevica i Hirscha. Co prawda rzadko się na tych mistrzostwach zdarzało, że w drużynie serbskiej, czy niemieckiej wszyscy z wymienionych siatkarzy mieli swój dobry dzień, ale jak ma się w zespole tych bardzo dobrze i w miarę regularnie serwujących siatkarzy po 4-5, a nie jak u nas tylko 2 (w tym Łukasza Kaczmarka, który załapał się w ostatniej chwili do kadry na ME jako rezerwowy atakujący), to zawsze jest większa szansa, że jak przykładowo Lisinacowi, czy Podrascaninowi zagrywka tego dnia, czy w tym konkretnym secie nie siedzi, to jest w stanie zastąpić go Petric, czy Luburic.

Trzeba też tutaj zrobić głęboki ukłon w stronę działaczy PZPS, że zdając sobie sprawę z tej jawnej słabości naszej drużyny z powodów czysto komercyjnych zafundowali na tym turnieju chłopakom prawdziwy "tour de Pologne" i grę w na przestrzeni tylko czterech spotkań w aż trzech różnych miejscach - czyli Warszawie, Gdańsku i Krakowie, najpierw na stadionie, a potem w dwóch zupełnie różnych halach. To z całą pewnością także im wcale nie pomogło. Natomiast możliwość gry w jednym tylko miejscu - Krakowie i jednej tylko hali, najbardziej pomogła niewątpliwie podczas tych mistrzostw Rosjanom, którzy ten turniej ostatecznie może wcale nieprzypadkowo wygrali.

Wracając natomiast do kwestii wycisku fizycznego, który jakoby dał drużynie Fefe i ulubionego interpretacyjnego klucza-wytrychu Pana Wojtka "kadrowicze zostali przed (* IO, MŚ, ME, LŚ - niepotrzebne skreślić i wstawić datę) fizycznie zarżnięci", którą usiłował już w przeszłości tłumaczyć właściwie każdą porażkę naszej kadry za kadencji Lozano, Castellaniego, Anastasiego i Antigi, a terez de Giorgi, to gorąco polecam Mu wywiad z Aleksandrem Butko, który po zakończeniu mistrzostw uchylił rąbka tajemnicy, jak właściwie Rosjanie się do tych mistrzostw przygotowywali i jak wyglądały treningi zaordynowane rosyjskim siatkarzom przez Sergieja Szlapnikowa. W skrócie - pobudka całego zespołu - 7 rano, potem 4 km przebieżki w szybkim tempie do hali na 3 godzinny trening. Po południu - następny 3 godzinny trening. I te minimum 6 godzin treningu stricte siatkarskiego to tak codziennie, a nie raz w tygodniu od wielkiego dzwonu jak u Fefe. Butko mówi, że to nawet w porównaniu z treningami Alekny przed IO w 2012 w Londynie była jedna wielka masakra i wieczorem zarówno on, jak i wszyscy starsi koledzy ze sbornej, kiedy kładli się do łóżek i nie byli w stanie ruszyć ani nogą, ani ręką, to mieli potężne obawy "Jezu Chryste, jak my potem w ogóle będziemy mogli grać". W Rosji mówiło się przed tym turniejem głośno, że Szlapnikow to trener starej szkoły, który został ze swoimi metodami treningowymi w latach 90-tych poprzedniego wieku, ale przynajmniej w tym turnieju powrót do naprawdę ciężkiego wycisku zapewnił Rosjanom efekt w postaci zwycięstwa w turnieju. Przekonamy się jednak, jak do będzie wyglądało i czy przyniesie kolejne sukcesy w perspektywie 2-3 lat.
krzysiu
Posty: 5481
Rejestracja: 5 cze 2009, o 20:04
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: krzysiu »

Dobra kilka mądrych słów ;) wiadomo nie wszystko jest super tak jak mówi,ale kilka mądrych się znajdzie - tylko co nam dają wywiady .. w sumie nic - bo efektów raczej z tego nie będzie
Awatar użytkownika
madlark
Posty: 13544
Rejestracja: 15 maja 2009, o 23:07
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: madlark »

Oskar Kaczmarczyk: Wynik nie jest optymistyczny, ale to nie problem. Wiemy, w którą stronę idziemy
Pokrętne zeznania na SF :D
Niech się sępy z polsatu udławią. Wróg publiczny polskiej siatkówki: polsat
Łańcuch pęka tam, gdzie jest najsłabsze ogniwo
Ostatnie sekundy są najważniejsze
drukjul
Posty: 8444
Rejestracja: 2 lip 2015, o 16:23
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: drukjul »

madlark pisze:
Oskar Kaczmarczyk: Wynik nie jest optymistyczny, ale to nie problem. Wiemy, w którą stronę idziemy
Pokrętne zeznania na SF :D
Interesujące, czy Oskar z Fefe mają GPS-a, lub przynajmniej kompas, czy przy wyznaczaniu tego kierunku marszu starą metodą orientują się tylko i wyłącznie po mchu? Bo pamiętam jak kiedyś całą noc biegaliśmy całą paczką po Górach Świętokrzyskich i nad ranem po 7-8 godzinach wbrew swoim intencjom znaleźliśmy się prawie dokładnie w tym samym miejscu skąd o zmroku wyruszyliśmy. Nie żebym cokolwiek przywołując tę anegdotę sugerował, ale tak mi się jakoś samo przypomniało :]
kanimo

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: kanimo »

Mech.
Ewentualnie magiczna roslina elfow.
Kiedys wtopa nazywala sie wtopa. Teraz to przystanek na dobrej drodze do celu. Kiedys...
ciorny17
Posty: 8466
Rejestracja: 6 sty 2011, o 11:22
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: ciorny17 »

Nie znalazłem lepszego tematu więc zostawię to tutaj. Wiem, że jest to poniekąd satyryczny fanpage, ale idealnie oddaje to co się w polskiej siatkówce dzieje, w fajny, z przymrużeniem oka, sposób:
Typowy Janusz Polskiej Siatkówki pisze: Trzeba podziękować kadrowiczom, których opętał zagraniczny menadżer. Wjechał na białym koniu i odebrał im rozum. Zrobił im wodę z mózgów i takie są tego efekty. Niestety. Możecie powiedzieć, wariat! Ale ja już wiele razy mówiłem, STOP Układom! Stop MANAGEROM! Z tym, że jedno! Andrzej też chce wcisnąć Leona do kadry. Ale mówi, że bedzie walczył i nie zależy mu na kasie. No tak ja se zarabia tam miliony euro u ruskich to tu przyjedzie i zagra dla nowej ojczyzny! Uważam, że jest to skadalem. I nie może to ujść płazem takim ,, znakomitym" tu podkręślę ZAWODNIKOM (bo gracze grają zawodnicy zawodzą) jak Drzyzga, Kurek, Kubiak że pojawiły się w kadrze jakieś układy podziały i złe traktowanie innych. Bo ty jesteś u innego managera to spierniczaj. To ja się pytam co jest z Bartmanem niegdyś numer 64 w rankingu ostatnio mówiono że tam 25 czy coś. Wiadomo ten sam manager, ale jest konflikt z Kubiakiem nie będę o tym się teraz rozwodził. Podobno były podziały, nie każdy chciał ciągnąć wózek w tą samą stronę. Uważam,tych zawodników ktoś kiedyś powiedział krążownicy. A ja od dziś wprowadzam o tych lepszych nazwę KUPONIARZE. Bo odcinają już tylko kupony od dawnej sławy. Kiedyś coś wygrali i myślą, że się prześlizgną na tym. Jest ich pełno w PlusLidze, a ile ostatnio w 1 lidze. Patrz Krispol Września... Ja osobiście czekam na Leona w kadrze niech zrobi porządek. A FIFI niech już pakuje walizki. (...)
Bierzemy zawodników na wagę do ligi, a później narzekamy że kadra gra słabo, nie ma wyników. Ale jak mają być skoro układy managerskie blokują rozwój młodych zawodników. A Polacy ,,przegrywają" rywalizację ze słabszymi obcokrajowcami, bo on musi grać bo ma managera co dużo może. Ludzie jak kraj siatkarsko upadamy...nie widzą tego z Polskim Związku.Jak to było...Panie Kacprzyk....kończ waść....wstydu i tak dalej.
Kłamca.
iti
Posty: 916
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 17:55
Płeć: M
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: iti »

Naprawde wierzycie, ze ten pierwszy turniej kwalifikacyjny do IO bedzie po 24 lipca 2019? :) Bardziej wplywowe kraje nie sa glupie i wiedza, ze lepiej grac z Polska bez Leona niz z nim w skladzie.
Niestety, ale tak to widze. Brazylia potrafila zalatwic sprawe Leala szybciej, a u nas z Leonem to trwalo duzo dluzej.

Co do skladu na kolejne sezony to nie jest nam potrzebna ewolucja, a rewolucja. Zamknelismy sie w obrebie kilkunastu nazwisk, kilku zawodnikow majacych dobre sezony za soba jest pomijanych. W przyszlym sezonie nie widze w kadrze Konarskiego (niestety, to co dla niego jest sufitem dla Kaczmarka czy Muzaja jest podloga), Drzyzgi (czy to wymaga jakiegokolwiek komentarza? :P ) i tego gagatka, ktory chcial wiecej hajsu za bycie w kadrze. Niezaleznie od tego kto to byl.

W przyszlym roku powinno to lepiej wygladac. Wroci do kadry (i formy - mam nadzieje) Mika, moze ktorys z naszych zlotych juniorow (spogladam na Fornala i Kwolka) zanotuje znaczny progres i bedzie gotow do wejscia do kadry nie na wyrost/przyszlosc tylko na juz.
W przyszlym roku powinno to lepiej wygladac, ale mam nadzieje, ze nie z Fefe za kierownica. Po tym sezonie jeszcze bardziej chcialbym Stojczewa. On nie da sobie wejsc na glowe nikomu ani niczyj glos nie bedzie dla niego wazniejszy niz jego, ale niestety to go wyklucza... Szkoda.


Aha iiii...za rok przed nowym trenerem medal/obrona MS? 8-) Tia... :D
drukjul
Posty: 8444
Rejestracja: 2 lip 2015, o 16:23
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: drukjul »

iti pisze:Naprawde wierzycie, ze ten pierwszy turniej kwalifikacyjny do IO bedzie po 24 lipca 2019? :)
Nie pierwszy, tylko drugi - kwalifikacje interkontynentalne. W przypadku pierwszego turnieju kwalifikacyjnego, z którego podobnie jak i z drugiego zostaną rozdane po trzy przepustki na IO Tokio w 2020 roku mamy praktycznie zerowe szanse, aby się do niego zakwalifikować, bo do tego trzeba zajmować jedno z dwóch pierwszych miejsc w rankingu CEV (a aktualnie jesteśmy na 4 miejscu), albo obronić tytuł mistrzowski na MŚ w 2018. A więc są bardzo małe szanse, że na ten turniej w ogóle pojedziemy. Trzymajmy natomiast mocno kciuki, żeby przynajmniej jedna drużyna europejska - np. Rosja, lub Francja z tego właśnie turnieju taką kwalifikację wywalczyła.
Awatar użytkownika
Artem
Posty: 420
Rejestracja: 8 maja 2017, o 13:33
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: Artem »

drukjul pisze:
iti pisze:Naprawde wierzycie, ze ten pierwszy turniej kwalifikacyjny do IO bedzie po 24 lipca 2019? :)
Nie pierwszy, tylko drugi - kwalifikacje interkontynentalne. W przypadku pierwszego turnieju kwalifikacyjnego, z którego podobnie jak i z drugiego zostaną rozdane po trzy przepustki na IO Tokio w 2020 roku mamy praktycznie zerowe szanse, aby się do niego zakwalifikować, bo do tego trzeba zajmować jedno z dwóch pierwszych miejsc w rankingu CEV (a aktualnie jesteśmy na 4 miejscu), albo obronić tytuł mistrzowski na MŚ w 2018. A więc są bardzo małe szanse, że na ten turniej w ogóle pojedziemy. Trzymajmy natomiast mocno kciuki, żeby przynajmniej jedna drużyna europejska - np. Rosja, lub Francja z tego właśnie turnieju taką kwalifikację wywalczyła.
Na pierwszy możemy zakwalifikować się jeszcze jako gospodarz. Musimy ten turniej zorganizować. Poza tym gdyby tak było Leona i tak w nim nie zobaczymy bo turniej zacznie się pod koniec marca albo w kwietniu. Drugi interkontynentalny ma się rozpocząć latem. Czyli teoretycznie może nawet pod koniec czerwca. Leon może grać od 24 lipca. Jedynym pewnym turniejem, w którym zagra Leon są ME, w których również można uzyskać kwalifikację ale wtedy trzeba dojść jak najdalej aby przed nami nie było innej drużyny bez kwalifikacji olimpijskiej. Tutaj wychodzi jak sprawę zawalił Kasprzyk. Jeden miesiąc wcześniej złożyliby odpowiednie papierki i spalibyśmy spokojnie.
drukjul
Posty: 8444
Rejestracja: 2 lip 2015, o 16:23
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: drukjul »

Artem pisze: Na pierwszy możemy zakwalifikować się jeszcze jako gospodarz. Musimy ten turniej zorganizować.
Teoretycznie masz racje. Jest tylko wątpliwość, czy FIVB nie zdecyduje się ostatecznie zorganizować tego turnieju eliminacyjnego jeszcze raz pod szyldem Pucharu Świata, czyli automatycznie nie powierzy jego organizacji Japończykom. Miałoby to sens i byłoby pragmatyczne, bo po pierwsze zasady kwalifikacji do tego turnieju będą tutaj dokładnie takie same jak w przypadku PŚ, a po drugie na jeszcze jeden turniej "właściwy Puchar Świata" praktycznie z tymi samymi zespołami, które powinny przystąpić do tych eliminacji światowych w 2019 może nie zaleźć się dodatkowego terminu. Decyzji ostatecznej FIVB w tej sprawie jeszcze nie ma - jak wiemy są tylko projekty i propozycje, ale w każdym razie ja nie byłbym takim przyjętym ostatecznym wariantem połączenia PŚ z tym pierwszym turniejem kwalifikacyjnym zdziwiony

Dodatkowo można mieć też wątpliwości, czy bez Leona w kadrze będziemy na tyle mocni, aby rzucić wyzwanie wszystkim siatkarskim potentatom i realnie liczyć na kwalifikacje olimpijską już z pierwszego turnieju, gdzie o awans w porównaniu kolejnymi kwalifikacjami interkontynentalnymi, a potem jeszcze (choć to już ostatnia szansa) z ME musi być jednak najtrudniej. Pamiętajmy bowiem, że te trzy najlepsze drużyny, które wywalczą przepustki do Tokio w tych pierwszych kwalifikacjach-światowych, w drugim turnieju interkontynentalnym nie wezmą już udziału. Więc aby uzyskać kwalifikacje olimpijską nie trzeba już wtedy koniecznie należeć do grona trzech najmocniejszych drużyn siatkarskich AD 2019, wystarczy być tą drużyną czwartą, piątą, bądź szóstą
krzysiu
Posty: 5481
Rejestracja: 5 cze 2009, o 20:04
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: krzysiu »

Grzegorz Wojnarowski, WP reklama konkurencyjnego serwisu: Jest pan zadowolony z mistrzostw Europy?

Jacek Kasprzyk, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej: Organizacyjnie ocenieni zostaliśmy celująco. Ze wszystkich stron napływają podziękowania za ten turniej. Natomiast sportowo trudno o satysfakcję.

A kto konkretnie nas chwalił?


Przy okazji mistrzostw odbywał się też kongres Europejskiej Konfederacji Siatkówki. Było u nas pięćdziesięciu pięciu prezesów federacji. Turniej zrobił na nich ogromne wrażenie, a największe na pewno ceremonia i mecz otwarcia na PGE Narodowym. Kilka dni temu specjalny list gratulacyjny w imieniu CEV przesłał prezydent Aleksandar Boricić. To nie jest zwyczajowa kurtuazja.

O niezadowoleniu ze sportowej strony mówił pan już po porażce z Serbią na inaugurację mistrzostw.

Gra naszej drużyny na pewno nie była taka, jakiej oczekiwaliśmy, wyniki rzecz jasna też. Sukces organizacyjny nie szedł w parze ze sportowym, jak to miało miejsce trzy lata wcześniej w czasie "złotych" mistrzostw świata.


Dyrektor do spraw sportu w Telewizji Polsat, Marian Kmita stwierdził, że świetnie organizujemy wielkie turnieje, ale ze względu na wyniki naszych drużyn przeważnie robimy je dla innych.

Robimy je przede wszystkim dla naszych fantastycznych kibiców. To oni są największym dobrem polskiej siatkówki, należą się im szacunek i podziękowania. Organizacja i atmosfera na widowni to nasze atuty - europejska i światowa federacja o tym wiedzą i chętnie powierzają nam siatkarskie wydarzenia najwyższej rangi. Polska ma teraz bardzo nowoczesną infrastrukturę sportową, a siatkówka jest mile widziana w miastach posiadających duże hale, bo to doskonała forma promocji.



Ale może nie zawsze organizowanie ważnych imprez jest dla nas dobre? Po raz drugi byliśmy gospodarzem mistrzostw Europy w roku poolimpijskim i po raz drugi sportowo się "wyłożyliśmy". Kiedy najlepsze reprezentacje na kontynencie w spokoju się przebudowują, my nakładamy na siebie dodatkową presję.


W sporcie zawsze należy walczyć o wygraną, bez względu na to, czy ma się zespół w trakcie przebudowy, czy już ukształtowany. W Polsce, gdzie siatkówka jest tak popularnym sportem, presja wyniku będzie zawsze duża. Mamy obecnie bardzo młodą reprezentację, chyba jedną z najmłodszych w szerokiej światowej czołówce. Mimo to uważam, że trenerzy kadry nie dość odważnie wprowadzają kolejnych młodych zawodników, którzy już teraz mają "papiery na duże granie". Były okazje i czas by to sprawdzić. W porządku, otrzymali je Bartłomiej Lemański, który nie zawiódł, oraz Łukasz Kaczmarek, który według statystyk był najlepszym zawodnikiem tej drużyny, choć nie był nadmiernie "eksploatowany" w tym sezonie. Te wybory w jakimś stopniu bronią sztab szkoleniowy.

Może trenerzy wprowadzaliby młodych odważniej, gdyby mistrzostwa odbywały się gdzie indziej?

To nie miało znaczenia. Powtarzam, presja wyniku na siatkarskiej reprezentacji Polski zawsze jest duża, niezależnie od miejsca rozgrywania turnieju. Po niepowodzeniu – czy to w kraju, czy zagranicą – w mediach byłaby taka sama ocena. Na pewno przegrana u siebie wszystkich boli bardziej, a bez wątpienia kibiców, którzy w fazie finałowej chcieli oglądać Biało-Czerwonych.

A czy teraz inaczej ocenialibyście pracę Ferdinando De Giorgiego, gdyby osiągnął taki sam wynik, ale odważniej stawiał na młodych siatkarzy i spełnił w tym zakresie wasze oczekiwania?

Myślę, że tak. Już na etapie wyłania selekcjonera i starcie pracy trenera określiliśmy, że nas interesują długofalowe efekty. Selekcjoner zdecydował, że oprze drużynę na doświadczonych graczach, a ci młodsi zaczęli się pojawiać nieco częściej w trakcie sezonu, kiedy okazało się, że starsi mają kłopot z równą dyspozycją. Forma zawodników to kolejna istotna kwestia, bo gdyby nasi siatkarze grali dobrze, nie rozmawialibyśmy o tym, na kogo trener powinien był stawiać. Tymczasem nasi siatkarze gaśli z meczu na mecz. Jeśli fizycznie byli bardzo dobrze przygotowani, to chyba coś było nie tak od strony mentalnej. Nie tworzyli monolitu, nie wyglądali na boisku tak, jakby stosowali zasadę muszkieterów: "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".

Czy w pana opinii PZPS mógł zrobić więcej, żeby pomóc tej drużynie osiągnąć więcej?

Zapewniliśmy trenerowi takie warunki przygotowań, jakich sobie zażyczył. Jednoznacznie potwierdzam - jako związek zrobiliśmy wszystko, żeby odnieść sukces na mistrzostwach Europy, stanąć na podium. Sprowadziliśmy z USA radary do pomiaru prędkości zagrywki, które selekcjoner sobie zażyczył. A okazało się, że zagrywka była niestety naszym najsłabszym elementem. Kiedy trenerzy zażyczyli sobie na sparingowego rywala Słowenię, zaprosiliśmy do Spały Słowenię. W samej Spale też robiliśmy wszystko, żeby nasi siatkarze mieli komfort pracy i odpoczynku.

Po przegranym 0:3 meczu z Serbią na Stadionie Narodowym pokazał pan selekcjonerowi żółtą kartkę. Teraz mamy się spodziewać czerwonej?

Ta żółta kartka przejdzie pewnie do historii, może to i dobrze. Wielu naszych znakomitych mistrzów olimpijskich i mistrzów świata, a oni bezwzględnie znają się na siatkówce - oceniło, że było to bardzo powściągliwe zwrócenie uwagi. Na Stadionie Narodowym wyglądało to tak, jakby trenerzy mieli większą tremę, niż zawodnicy. Nie potrafili zespołowi pomóc. A w trudnych momentach zadaniem szkoleniowców jest właśnie pomoc drużynie.

Niepokoiło też, że trenerzy zbyt często śledzili statystyk, zamiast patrzeć na to, co dzieje się na boisku. Owszem, trener powinien się statystykami podpierać, ale nie traktować ich, jako jedyne źródło wiedzy.

Słyszy się, że związek już ma tę czerwoną kartkę przygotowaną, a to czy ją pokaże, zależy od sprawozdania i wyjaśnień De Giorgiego. Czy jeśli selekcjoner okaże się przekonujący, obroni posadę?

Trener będzie raczej oceniał, analizował niż tłumaczył. Tłumaczy się winny, a w swoich dotychczasowych wypowiedziach selekcjoner nie wskazał jednoznacznie przyczyn i źródeł niepowodzenia i nie dokonał wskazań personalnych. Ciekawi jesteśmy odpowiedzi na pytania: co zawiodło? I kto i czy w ogóle, ktoś popełnił błędy? W czwartek liczymy na odpowiedzi od trenera w tych kwestiach. Jesteśmy bardzo ciekawi, jak będą brzmieć.

O co jeszcze będziecie pytać?

Dlaczego wybrał takich a nie innych zawodników. Dlaczego siatkarze, na których postawił na początku, i z którymi pokonał w Lidze Światowej Brazylię i Włochy, potem prezentowali się słabiej. Dlaczego w sytuacji, w której Polacy zaczynali przegrywać, na ławce brakowało emocji i pomocy. Moim zdaniem wyglądało to tak, że jak wygrywamy, to razem, a jak przegrywają, to oni.

Selekcjonerowi będzie pewnie trochę trudniej wypaść przekonująco ze względu na barierę językową.

Słowa trenera De Giorgiego tłumaczyć będzie również trener, biegle posługujący się włoskim, więc przygotowani jesteśmy do merytorycznej dyskusji. To jasne, że emocji nie da się przetłumaczyć. Będziemy jednak rozmawiali twarzą w twarz.

Zmierzam do tego, że wiele osób coraz bardziej tęskni za polskim trenerem polskiej reprezentacji.

Ja też bardzo tęsknię. Mamy pewien deficyt trenerów średniego pokolenia, takich jak na przykład Krzysztof Stelmach, Andrzej Kowal czy Mariusz Sordyl. Mamy z kolei kilku młodych szkoleniowców, choćby byłych reprezentantów urodzonych pod koniec lat 70. i na początku 80., jak Piotr Gruszka i Wojciech Serafin. Problem jest taki, że w ostatnich latach polskie kluby prowadzili głównie trenerzy zagraniczni, naszym było bardzo ciężko się przebić.

Może trzeba zaryzykować? Chociażby tak, jak Serbowie z Nikolą Grbiciem?

My też zaryzykowaliśmy ze Stephane'em Antigą i to się opłaciło. Choć trzeba pamiętać, że Antiga miał przy sobie doświadczonego Philippe'a Blaina, który potem jakby trochę się wycofał.

Gdyby De Giorgi miał zostać, będziecie się od niego domagali zmian w sztabie?

Na pewno nie, jeśli chodzi o sztab medyczny i fizjoterapeutów, bo oni są jednymi z najlepszych w polskim sporcie. W drużynie zdarzały się w zasadzie tylko urazy mechaniczne. Kontuzje zmęczeniowe nie były problemem i w porównaniu z poprzednimi latami takie urazy były incydentalne. Zdecydowanie więcej zawodników miało coś do zaleczenia po sezonie ligowym, niż po reprezentacyjnym. Większość zawodników wróciła do klubów zdrowa.

Po mistrzostwach Europy zakończył się serial z Wilfredo Leonem. To na pewno dobra dla polskiej siatkówki wiadomość.

Na pewno tak. Oczywiście nikt nie zapewni Leonowi powołania. Będzie musiał przekonać do siebie selekcjonera, ale od lipca 2019 roku taka możliwość będzie. Za dwa lata Leon wciąż będzie jeszcze młodym zawodnikiem, choć przecież na światowym poziomie gra już od jakichś 10 lat. Aż trudno uwierzyć, że niedawno skończył dopiero 24 lata, więc z chęcią zobaczymy w końcu jego paszport (śmiech). Istotne jest też to, że Leon w ostatnich sezonach nie występował w żadnej reprezentacji i z tego względu jest mocno "zużyty" sportowo.

Inna dobra wiadomość dla naszej drużyny narodowej jest taka, że w przyszłym roku do kadry chce wrócić Mateusz Mika. Rozmawiałem z nim w czasie meczów mistrzostw Europy w Gdańsku i tak zadeklarował. Niewykluczone, że w reprezentacji pojawi również Piotrek Nowakowski, który ma przecież dopiero 30 lat.

Dodam, że kadra Polski jest bardzo atrakcyjna dla siatkarzy z innych krajów, nie tylko Leon chciał dla nas grać. Pojawił się chociażby temat Amerykanina polskiego pochodzenia, jednego z najlepszych graczy tamtejszej ligi uniwersyteckiej. Dbamy jednak, aby w reprezentacji grali siatkarze wyszkoleni u nas, po to prowadzimy Siatkarskie Ośrodki Szkolne, Szkoły Mistrzostwa Sportowego. A teraz mamy do zagospodarowania mistrzów świata juniorów z rocznika 1997.

Z gorszych wiadomości - system kwalifikacji do igrzysk olimpijskich miał być zmieniony tak, żeby zespoły z Europy miały trochę łatwiej. A wygląda na to, że nic takiego nie nastąpi, może im być nawet jeszcze trudniej uzyskać awans.

Światowa federacja siatkówki to ponad 200 państw, a każde z nich ma jeden głos. Europa ma tylko 55 głosów. I nie ma znaczenia, że to na naszym kontynencie są najlepsze ligi, w których gra większość najlepszych siatkarzy świata.

Ostatnio na jednym ze spotkań rozmawialiśmy o nowej formule Ligi Światowej, wszyscy się ekscytowali, jak to będzie fantastycznie wyglądało w przyszłym roku. Wtedy Ivan Miljković, fantastyczny zawodnik, zapytał: czy ktoś z tych, którzy forsują taki system, był kiedyś zawodowym siatkarzem. Większość spuściła głowy, jedna pani powiedziała, że grała w jakieś lidze w Luksemburgu. W takim gronie decyduje się o tym, żeby "ganiać" najlepsze reprezentacje samolotami po całym świecie. My w 2018 roku zagramy w Lidze Światowej dwa turnieje w Polsce, a poza tym w Japonii, USA i Australii. Chłopcy sobie polatają. A dla kogoś, kto ma 217 centymetrów wzrostu, to są trudne chwile, kiedy musi spędzić 12 godzin w ciasnym foteliku. A potem jeszcze zagrać mecz. Ten system, który wymaga od drużyn latania tam i z powrotem, jest masakrą. Tak to jednak przegłosowano, choć kraje z mocnymi ligami były przeciwne. Większość ma rację.

Na koniec wróćmy do trenera De Giorgiego. Czy jest szansa, że już w czwartek zapadną w jego sprawie jakieś decyzje?

W czwartek będziemy z trenerem rozmawiać. Będą przedstawiciele wydziałów szkolenia i trenerskiego. Potem wydziały spotkają się w pełnych składach i przeanalizują komplet raportów oraz efekt rozmów z selekcjonerem, a szczególnie jego wizję pracy w kolejnych sezonach. Niewykluczone, że w międzyczasie odbędą się kolejne rozmowy z trenerem i merytoryczne konsultacje. 20 września zapoznamy się z wnioskami wydziałów podczas posiedzenia zarządu. Wówczas będziemy musieli się bardzo poważnie zastanowić, jaką obrać drogę. Wtedy decyzje mogą zapaść, ale nie muszą. Zarząd możemy zwołać w każdej chwili i jeśli nie zdecydujemy teraz, zrobimy to pewnie podczas kolejnego posiedzenia, na którego zwołanie potrzebujemy dwóch tygodni. Istotnym będzie też, czy w styczniu będziemy musieli grać kwalifikacje do mistrzostw Europy 2019, bo przecież w tych zajęliśmy dopiero 10. miejsce.
drukjul
Posty: 8444
Rejestracja: 2 lip 2015, o 16:23
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: drukjul »

krzysiu pisze: Dodam, że kadra Polski jest bardzo atrakcyjna dla siatkarzy z innych krajów, nie tylko Leon chciał dla nas grać. Pojawił się chociażby temat Amerykanina polskiego pochodzenia, jednego z najlepszych graczy tamtejszej ligi uniwersyteckiej.
No proszę. Niespełna rok temu prezes Kasprzyk zdemaskował Radostina Stojczewa jako Serba, a teraz usiłuje wmówić młodemu Szerszeniowi amerykańskie obywatelstwo, którego Nicolas rzecz jasna nigdy nie posiadał i o które się też przenigdy nie ubiegał.

Ale myślę, że chętnie wybaczymy prezesowi tę kolejną gafę, pod warunkiem, że PZPS stanie na wysokości zadania i realnie dopomoże temu niezwykle uzdolnionemu chłopakowi spełnić jego marzenie gry dla biało-czerwonych barw, a nie spuści go na drzewo przy pierwszej lepszej okazji. ;)
aezakmi
Posty: 2210
Rejestracja: 20 sie 2016, o 16:15
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: aezakmi »

Kaspryk pisze:Niepokoiło też, że trenerzy zbyt często śledzili statystyk, zamiast patrzeć na to, co dzieje się na boisku. Owszem, trener powinien się statystykami podpierać, ale nie traktować ich, jako jedyne źródło wiedzy.
Pewnie za Kurka dawali więcej punktów w menadżerze siatkówki niż za Śliwkę i Szalpuka. A wstyd byłoby przegrać z chłopakami z wygrajplusligę, którzy takiej wiedzy nie posiadali. 8-)
krzysiu
Posty: 5481
Rejestracja: 5 cze 2009, o 20:04
Płeć: M

Re: Przyszłość Kadry Polski mężczyzn

Post autor: krzysiu »

mnie to martwi ,że nawet Kasprzyk nie wie jakie obywatelstwo ma Szerszeń - to jest właśnie znajomość tematu przez prezesa PZPS a jego doradcy jak widać nawet mu nie pomogli zeby poznac bardziej przeszłość tego zawodnika
ODPOWIEDZ

Wróć do „Polskie reprezentacje”