Po takich mistrzostwach brakuje słów aby określić to co zrobiliśmy. Gratulacje
Dla trenerów, dla zawodników, dla sztabu. To było kosmiczne, piękne a przez to, że niespodziewane wydaje się jeszcze piękniejsze. Mylić się rzeczą ludzką. Nie wierzyłem w podium, ale to tak jak jakieś 90% tego forum. Może co roku zmieniajmy trenerów reprezentacji
Bo na zdrowy to się nie mogło udać. Trener absolutny debiutant, brak największej gwiazdy, odkurzona, wydawałoby się, przebrzmiała gwiazda, wystawianie do szóstki zawodników z opiniami przeciętnych czy niespełnionych talentów. Ale to chyba tylko my tak potrafimy, wygrać wbrew wydawałoby się wszelkiej logice.
Myślę, że całkowicie zadziwiliśmy siatkarski świat, nie tylko meczem na stadionie, ale i tym co zrobiła nasza drużyna. Nasza reprezentacja jest niczym mityczna hydra, której obetniesz łeb to natychmiast wyrasta następny. I to jest naprawdę świetne, że doczekaliśmy się takiej drużyny. To także wyraz mojego uznania dla pracy poprzednich szkoleniowców. Mieli swoje wzloty i upadki, ale po każdym coś zostawało dla następcy. I myślę, że po Antidze też coś zostanie, nawet jeśli nie zbliży się już do takiego wyniku (co jest przecież bardzo realne).
Honor trzeba oddać zawodnikom. Wlazły, Winiarski i Mika - naszych trzech MVP, zagrali turniej życia. Liderzy potrafiący przejmować pałeczkę jeden od drugiego wtedy kiedy trzeba było. I pomyśleć, że w żadnego w zasadzie nie wierzyłem. Ale i cały zespół zasłużył na pochwały. Bo wygraliśmy grą zespołu, a nie tylko pojedynczych gwiazd. Kłos zagrał turniej życia, Zatorski był świetny, świetnie uzupełniała się para rozgrywających, rezerwowi parę razy nas uratowali.
Co do samych mistrzostw, nie brakowało w naszej grze momentów słabych, nerwowych i chaotycznych. Ale potrafiliśmy wyjść z każdej opresji. Kluczowe mecze - Serbia, owszem słabo z nami dysponowana, ale znakomite wejście w turniej nasz zespół nakręciło; Iran - najpierw dominacja, a potem zapaść i ogromne nerwy, ale wyszarpanie tej wygranej było kluczowe do awansu do III fazy; pierwsze spotkanie z Brazylią - wielki bój i do tego dramatyczny, ale także kluczowe zwycięstwo, które natchnęło zespół wielką wiarą; Niemcy - umówmy się, mieliśmy więcej szczęścia jak rozumu, ale wygraliśmy i już mieliśmy przynajmniej srebro. I wreszcie finał, moim zdaniem nasz najlepszy mecz w całym turnieju, nie załamaliśmy się laniem, od Brazylii w pierwszej partii, podnieśliśmy się i potem to my dyktowaliśmy warunki. A nasi rywale nie umieli temu zaradzić i się pogubili. Wygraliśmy zasłużenie.
Jesteśmy najlepsi
Jak niewiarygodnie to brzmi, ale to prawda. Super sprawa
.