I jakie z tego wnioski? Że nie zawsze gra imponująco. Co za niespodzianka w siatkówce. Jak przeanalizujesz postawę liderów z dowolnej reprezentacji, a przecież lubisz takie analizy, wyjdzie ci, że każdy z nich ma podobne przypadłości na koncie. Gdzie jakiś wpis krytykujący np. marną grę Grozera także w półfinale mś, żeby podać pierwszy lepszy przykład z brzegu? Ja nie widziałam żadnego. Ktoś musi wygrać, ktoś musi przegrać. Inaczej ktoś by wygrywał zawsze. A umówmy się, Francuzi dawną Brazylią nie są Sam przytaczasz powody, dla których mógł zagrać słabiej (w wymienionych przez ciebie meczach nie powinien znaleźć się przede wszystkim ten z Rosją z 2013, bo zwyczajnie nie był gotowy na takie granie i w ogóle miał nie jechać na me, o czym dobrze wiesz).StanLee pisze:Chyba prawda po środku leży - Edyta ma trochę racji, że przesadnie jest Antonin oceniany na podstawie pojedynczych meczów, ale co by nie mówić, to mecze z Bułgarią w kwalifikacjach do Londynu, Rosją na ME, Australią w LŚ rok temu czy Brazylią na MŚ - które swobodnie mogli wygrać, to przegrali je w sporej mierze przez brak bardzo dobrze, regularnie grającego atakującego, a w każdym z nich Rouzier był zmieniany... I można pisać, że to nie była ta Francja, że był po kontuzji, że byli niedoświadczeni, że pojedynczy mecz świetnego turnieju, ale jednak trochę sporo tego było. Wczoraj dziesięć błędów przy 31 atakach i połowa popsutych zagrywek...
Nie chcę, żeby znowu wyszło, że go apoteozuję. Tak nie jest w żadnym wypadku, znam jego słabości bardzo dobrze. Może ta dyskusja jest przesadzona. Ale to po prostu reakcja na takie wpisy, jak Tomsona, taki typowy niedbały wniosek bez większej refleksji. Nieważne jak dobry poziom prezentuje najczęściej. Wystarczy parę błędów w pojedynczym meczu i okazuje się, że "tak było w Zaksie i tak jest nadal". Otóż tak nie jest, a kolega przespał ostatnie kilkanaście miesięcy. Zresztą i o Zaksie opinia jest zbyt jednostronna, bo wtedy też sporo temu klubowi wygrał, np. znakomicie grał w Pucharze Polski i przez całą LM. Tylko znowu głównie jeden mecz rzutuje na ocenę całości.
Zresztą o czym rozmawiamy? O wygranym spotkaniu, w którym był najlepiej punktującym, z najlepszą skutecznością w zespole. Przy marnej postawie innych, może nawet bardziej uznanych nazwisk. To tylko dowód, jak bardzo, niesłusznie, został upupiony. I znowu spytam, gdzie jakiś wpis, który by zauważył jego kapitalny mecz dzień wcześniej? Moje tyrady są spowodowane tym, że alergicznie nie cierpię bezrefleksyjnego, przesadnego szufladkowania zawodników, a to wśród kibiców jest nagminne. Uproszczone, łatwo wydawane opinie pomagają w systematyzowaniu tego skomplikowanego świata, ale przeważnie go zakłamują i są zwyczajnie niesprawiedliwe. Np. już ogłoszono, że Ngapeth jest genialny, więc choćby grał na zerowej efektywności, widzi się tylko jego kapitalne, efektowne zagrania. A Rouzier może zagrać 20 świetnych spotkań, ale komentarzy doczeka się tylko po jednym gorszym. Oczywiście negatywnych.
Taki sposób patrzenia zawsze mnie wkurzał i nieraz z tego powodu toczyłam boje na tym forum i na innych. Teraz już mi się nawet nie chce, chyba że trafi na kogoś z moich ulubionych siatkarzy.
A co do samego Final Six to sądzę, że ci niechętni doczekają się kolejnych argumentów. To nie asekuracja z mojej strony tylko realna, jak sądzę, ocena sytuacji. Francuzom zależało przede wszystkim na awansie do 1. dywizji i temu podporządkowali wszystko. Turniej finałowy jest miłą nagrodą, ale nie zamierzają się na niego spinać, ani nie przygotowywali się pod niego. Może akurat coś uda im się ugrać, ale nie wiem czy to możliwe. Od końca maja cisnęli bez wolnego i teraz po wygraniu FF prędzej zejdzie z nich powietrze niż uda się raz jeszcze mentalnie zmobilizować. W każdym razie ja tam na nic się nie nastawiam i choć lubię tę ekipę i jej kibicuję, każdy wynik przyjmę na luzie.