Pamiętam, jak Argentyna zniszczyła Bugarię na F6 w 2011 roku, potem w Londynie, Argentyna była bez formy, ale z Bułgarami oczywiście wygrali, w 2013 roku pamiętam, jak sędziowie chyba w Warnie musieli przekręcić Argentynę bez Conte, żeby Bułgarzy z nimi wygrali, a gdy w Mar de Plata w turnieju finałowym grali razem, to gdyby Bruno Romanutti kończył cudowne wystawy De Cecco na pojedynczym bloku, to Argentyna wyszłaby na prowadzenie 2-0 meczu fazy grupowej i możliwe, że by tamten mecz dociągnęła. W 2015 roku grali wyrównane mecze (jedni bez Conte w nich, drudzy bez Sokołowa), w 2016 roku chyba nie grali, teraz znowu Argentyna ich ograła dwukrotnie zamykając im drogę do F6. Zostaje jeszcze LŚ 12, gdzie Argentyna jeszcze przed ucieczką Stojczewa i Kazijskiego kompletnie ich zlała.
Innymi słowy, Bułgaria bardzo pasuje Argentynie ze swoją prostacką i mało techniczną grą, i nie ukrywam, jest to jeden z powodów dla których życzę Bułgarom powrotu do czołówki.

Mało oglądałem w tym sezonie meczów ferajny Velasco gdy kiedyś leciał prawie każdy mecz, co samo w sobie mnie zdziwiło, ale oglądnąłem wszystkie mecze w Cordobie (dwa w jakiejś dziwacznej formie na YT, ale liczy się) i bardzo mi się podobało, w tym składzie personalnym nie mogli zagrać lepiej. Myślałem, że Bułgaria jednak przemęczy, ale Argentyna grała naprawdę dobrze, a wtedy, jak wyżej, w tym matchupie Argentyna bardzo często wygrywa.
A Amerykanie? Z grupy w Kurytybie nie wyjdą (zwłaszcza, że pierwszy mecz tak czy siak przegrają, zaczęcie turnieju finałowego LŚ w dobrym stylu przekracza zdolności Amerykanów od jakiejś dekady, więc zdziwię się mocno jak w takim składzie coś w tej materii ulegnie zmianie), Sander wrócił do formy i był chyba najlepszym graczem tej fazy interkontynentalnej (to dalej się tak nazywa?) bez względu na zespół, DeFalco dostał szanse, Patch świetnie się pokazał, Smith przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, a Jendryk pokazał fajne możliwości, co symptomatyczne, kosztem McDonnella który był beznadziejny (chyba mój największy osobiście minus, bo gdzieś go widziałem jako 4. środkowego) - najlepiej pograli we Francji, bo już u nas to było straszne męczenie się, na szansę zasłużyli, bo nawet zawodnicy dla mnie zupełnie obojętni, jak Shoji, Muagututia i Clark, pokazali się ze świetnej strony. Sama gra - dużo lepsza niż bilans gier, choć sam awans na farcie, ale wiadomo, że sportowo zasługują na turniej finałowy całe trzy zespoły.