Całe szczęście, że Kwolek się w pewnym momencie obudził, Karol też małą cegiełkę zaczął dokładać, bo inaczej mogłoby być krucho. Kiedy weszliśmy na swoje obroty, to Gdańsk nie miał kompletnie podjazdu i skończyło się demolką. Matura podstawowa zdana, ale z rozszerzoną w środę może być różnie. Butryn ma jakieś problemy, Kwolek kolejny raz nie potrafi wejść w mecz i przy każdym innym trenerze nie miałby nawet okazji wykręcić zawrotnego bilansu 1/11 w ataku, bo już by dawno zjechał do bazy. Dobrze, że ten przegrany set ewidentnie podziałał na niego jak płachta na byka i zaczął wspierać kapitalnego dziś Clevenot.
Inna sprawa, że gdyby nie chwilowy wylew głównego sędziego, to może mecz skończyłby się w trzech setach. Natomiast i tak sami jesteśmy sobie winni, bo prowadząc 24:21 nie można pozwolić rywalowi się dogonić.
Arw165 pisze: ↑3 gru 2023, o 17:13
Nie dziwi, ale im jako jedynym w historii się zdarzyła taka sytuacja? To nie jest powód, żeby błąd "naprawiać" kolejnymi błędami.
Jeżeli sędzia nie jest pewny to niech nie podejmuje decyzji, tylko od razu bierze challenge, bo inaczej traci autorytet i wprowadza nerwowość. Proste rozwiązanie. Trzeba też mieć z tyłu głowy, że liczba weryfikacji jest ograniczona.
Ale czyja to jest wina, że sędzia w pewnym momencie wiadomo co zrobił ze swoją zbroją? Kibiców? Zawodników? Sami sędziowie się zagotowali tym przedwczesnym zakończeniem akcji po zagrywce Butryna, odbierając nam szansę na wykończenie kontry po freeballu czy nawet po prostu punkt, bo już z tych emocji nie pamiętam, czy gdańszczanie ostatecznie przebili prawidłowo tę piłkę czy potrzebowali na to cztery odbicia. Ewidentnie w dwójkę sędziowską po tej sytuacji wkradło się zdenerwowanie i strach przed podjęciem kolejnej, błędnej decyzji, więc dla pewności główny arbiter brał challange. Pogubił się chłop i tyle, a to wyłącznie jego wina, a nie wywierających na niego presję kibiców czy zawodników.