To co się przytrafia Zaksie nawet pechem nazwać to za mało. Udało im się z losowaniem to los postanowił przywrócić równowagę. Mam nadzieję, że Gumie nic nie jest i że to faktycznie podkręcony staw skokowy a nie coś gorszego. Niestety ten moment wyglądał dziwnie, bo Guma wcale nie skakał ani nawet nie biegł. Po prostu nagle coś poczuł. A jak coś poczuł to ciekawe czy to nie jest np. achilles (aż się boję to napisać). Jak ktoś będzie wiedział coś więcej to napiszcie...
Co do meczu to muszę napisać o Gacku. Właściwie zawsze go broniłam, a przynajmniej nie krytykowałam. Nie byłam na niego taka cięta jak wielu, ale dziś wreszcie i mnie krew zalała. Co prawda pozostali też w przyjęciu banalnie prostych piłek dawali popis (jak można przyjmować nad siebie, albo i za siebie palcami śmiesznego balona, który nawet nie udawał niczego innego i leciał z prędkością 40/h, a takie sytuacje zdarzały się nagminnie wszystkim). Ale do licha to od Gacka wymaga się najdokładniejszego przyjęcia bo nic innego nie ma tam do roboty.
Ze złym przyjęciem, bez ataku ze środku i ułomnym blokiem środkowych potrzeba było wirtuozerii Zagumnego, żeby coś z tego wyciągnąć. Ale oczywiście jeśli coś może jeszcze bardziej się schrzanić to czemu ma się nie schrzanić, więc bach, nie ma Gumy. Owszem wszyscy popełniali błędy, ale niestety Pilarz nikomu z nich nie pomagał. Tak chwalony przez Mazura Rucek miał tak naprawdę ze dwa momenty naprawdę dobrej gry a to za mało. Samik chyba ma zaległości w treningu bo nad jego trzema skończonymi atakami na 16 lepiej zamilknąć...
Rouzier też miał kilka dołków, choć cały czas zdawało mi się, że w ogóle nie mogą z Grześkiem trafić w tempo. Co i rusz robił jakieś wygibasy przy ataku i wyglądał na sfrustrowanego. O środku nic nie powiem, bo po prostu cudu nie było. Choć mimo wszystko mam wrażenie, że Kaźmierczak im dłużej gra w szóstce tym gorzej.
Sprawdziło się to co pisałam przed meczem, że wartość ZAKSY to m. in. środek, a dziś zabrakło nie tylko Gładyra ale i niezbędnego do tego Gumy.
Statystyki z tego meczu tym razem właściwie mówią wszystko. Jeśli jeden zawodnik zdobywa 27 punktów a reszta po kilka to przeciwnik nawet nie musi się wysilać żeby poczytać grę.
Na marginesie kiedy Rouzier upadł po jakiejś obronie, zaczęłam się już śmiać. Nie widzialam co się stało i myslałam, że kontuzja, co byłoby pięknym przypieczętowaniem serii. Ale "tylko" dostał w krtań. Notabene współczuję mu tego wypadku, bo kiedyś dostałam takiego samego strzała od Wlazłego z zagrywki jak siedziałam niedaleko za boiskiem. Poza oszołomieniem i niesamowitym bólem wrażenie jest takie, jakby człowiek miał zaliczyć zgon.
Jakoś trudno mi uwierzyć, że w Turcji dadzą radę wygrać 4 sety. W ten sposób w ciągu 2 tygodni odpłyną ZAKSIE dwa cele, to naprawdę dołujące