Wprawdzie dalej podtrzymuję, że Polska i USA powalczą o wygraną w całym turnieju - ale najgorsze w tym turnieju jest to, że pomimo bilansu 8-0 tak naprawdę jeszcze nic nie wiadomo, i by móc kreować możliwe rozwiązanie - trzeba poczekać do poniedziałku.
Nie oglądałem wszystkich meczów Polaków, tak jak nie czytałem większości komentarzy w tym wątku, więc pewnie powtarzam, ale ewidentnie widać, że największym problemem Polaków jest gra na siatce, zwłaszcza, gdy rywal dobrze przyjmie - tak jak sobie przypomnę mecz z Iranem czy Argentyną, to wcale nie mieliśmy tam rewelacyjnego Iranu dla przykładu, a po prostu nasi środkowi do tej pory na tym turnieju na bloku grają bardzo przeciętnie - stąd też obraz, gdy Iran dobrze przyjmował, ich niesamowicie efektywnej gry. I co by nie mówić o tym, że ogólnie zatrzymać rywali po dobrym przyjęciu jest bardzo trudno, to chyba jednak nie ma przypadku, że naprzeciw De Cecco i Maroufa nasi środkowi zanotowali ... trzy punktowe bloki. Oczywiście, zatrzymanie takich rozgrywających, gdy mają piłkę dograną do siatki, jest bardzo trudne, jak i sam blok to element bardzo połączony z zagrywką - to jednak nie da się ukryć, że nasi środkowi to nasz najsłabszy punkt na tym turnieju, co zresztą dobrze pokazują statystyki.
A Amerykanie - np. tego pipe'a grają zdecydowanie najwięcej ze wszystkich drużyn nie tylko na tym turnieju, ale chyba też na świecie, a my, z Rafałem Buszkiem i Mateuszem Bieńkiem w składzie, bardziej stawiamy na mocną zagrywkę niż rok temu, gdy Amerykanów zdecydowanie łatwiej w tym momencie poruszyć flotem. Christenson nie dość, że gra kombinacyjnie (przynajmniej tutaj
), to też przyspieszył na przestrzeni tego i poprzedniego sezonu wystawę do Andersona - wydaje mi się, skoro nawet z Kanadyjczykami mieliśmy problem, żeby zatrzymać ich pierwszą akcję, że akurat ten aspekt naszego poniedziałkowego meczu może budzić największe wątpliwości. Z drugiej strony, Amerykanie z taką parą przyjęcia wcale nie są do końca zbilansowanym zespołem, przynajmniej w takim stopniu w jakim mogliby być.
Za to Włosi może nie wyglądają najlepiej jeżeli chodzi o te indywidualne statystyki, wspomnianą efektywnośc ataku, rozegranie czy rozkładu gry, ale wraz z biegiem turnieju, coraz lepiej gra Juantorena, a do tego w wielkiej formie jest Zaytsev. Zakładam, że to będzie ten łatwiejszy nasz przeciwnik w tych naszych dwóch decydujących spotkaniach, ale wydaje mi się też, że to jest drużyna której bardzo nierówny poziom turnieju czy fakt, że decydować będą pojedyncze mecze - jest zdecydowanie na rękę. Włosi robią bardzo mało błędów własnych i mają tego Zaytseva, który z bardzo słabo grającym Giannellim, wykręcił jak na razie prawie 60% w ataku, w tych najtrudniejszych meczach (USA, Iran) dostając naprawdę mnóstwo ciężkich piłek.
Wygląda na to, że do końca turnieju nie będziemy mieć żadnej niespodzianki i chyba to nie przypadek, że podobnie było też u pań - PŚ w tej obecnej formule (jeden zespół mniej z Europy, brak Brazylii) jest okrutnie nudny i przewaga tych czterech najlepszych drużyn nad resztą jest ogromna (u panów, u pań była jeszcze Japonia). I już nikomu nic nie umniejszając - jeżeli 5. miejsce zajmie prawdopodobnie drużyna z przyjmującym któremu podają 182-186 cm wzrostu, i bez (dosłownie - bez) atakującego - to też trudno się takiemu stanowi rzeczy dziwić. Na szczęście harmonogram jest odpowiedni i w ostatnich dniach każdy zespół walczący o awans zanotuje dwa kluczowe spotkania między sobą. Tutaj, znowu, podobnie jak i u pań, powinno być już niezmiernie ciekawie.