W dzisiejszych siatkarskich mediach rosyjskich można znaleźć ciekawy wywiad z menadżerem zespołu Kuzbassu Kemerowo, który mówi, a w zasadzie żali się że w siatkówce wpisanie do kontraktu zawodnika określonego interwału czasowego, w którym inny klub może wykupić zawodnika znajdującego się pod ważnym kontraktem, to jedyny skuteczny sposób chronienia jakiegoś zawodnika przed odejściem i podkupienia przez bogatszy klub w dowolnym momencie.qtp pisze:30% wysokości kontraktu... Nie ma się co dziwić że kontrakty są tak chętnie i łatwo rozwiązywane.
Ale już w przypadku trenerów to praktycznie w ogóle raczej niemożliwe, bo w umowach o pracę w przypadku zabezpieczeń przez zwolnieniem powinna obowiązywać zasada odpowiedniości i równorzędności, a skoro większość klubów i prezesów zostawia sobie furtkę w postaci możliwości wywalenia zatrudnianego trenera w dowolnym momencie sezonu i kopnięcia go w ..., to trudno się dziwić że i z drugiej strony lojalność wobec pracodawców i chęć respektowania zawartych wcześniej umów jest również niewielka.
Można oczywiście próbować związać się z jakimś, najlepiej miejscowym trenerem na dobre i na złe, a wtedy szanse że z dnia na dzień da się on skusić i namówić do zmiany zespołu i pracodawcy zdecydowanie maleją - i rzeczywiście np. dajmy taki Mendez znajdujący się w liście potencjalnych następców Castellaniego w Olsztynie w Sada Cruzeiro przepracował 12 lat, także Marco Bonitta prowadził przez wiele lat klub z Rawenny zarówno w roli dyrektora sportowego, jak i bezpośrednio w roli szkoleniowca, mimo że w męskiej Serie A1 ekonomicznie od wielu lat był to najbiedniejszy zespół siatkarski, na pewno też z przywiązania do rodzinnego miasta i miejscowego środowiska - jako że sam Bonitta pochodzi właśnie z Rawenny. Ale tu już piłeczka i inicjatywa jest po stronie samych klubów, które niestety jak wiemy zamiast wychować i przywiązać do siebie trenera, po roku, maksymalnie dwóch sezonach braku sukcesów, a niekiedy nawet krótszym okresie i już przy pierwszych potknięciach, jak choćby w tym roku w JW w przypadku Luke'a Reynoldsa, dość bezceremonialnie wywalają niemal od razu szkoleniowca na ulicę.
Nie ma wiec co się dziwić i trenerom. "Z tej to powiastki morał w tym sposobie, jak ty komu, tak on tobie" - jak podsumował trafnie taką życiową sytuację kiedyś Fredro.