Pewnie kiedyś będzie musiał ją przejść. Plina swego czasu dwa sezony reprezentacyjne zabieg odkładał.Alfred Tennyson pisze:A De Cecco ma w planach jeszcze tą zaległą operację czy w końcu jakoś to się samo rozeszło?
Akurat przyjęcia, to De Cecco dziś nie miał dobrego - statystycznie, nawet gorsze niż Cuneo (35% pozytywnego, 16% perfekcyjnego Copry i 46% pozytywnego-18% perfekcyjnego Bre Banci), ale akurat Argentyńczyk z tych piłek wystawianych z pola potrafi robić naprawdę bardzo dużo. Choć wydaje mi się, że problemem Cuneo nie było tyle rozegranie Argentyńczyka - bo, jak już wspomniałem, przyjęcia na pewno nie miał dobrego, a brak Luigiego Mastrangelo, najlepiej blokującego obok Gustavo Endresa siatkarza XXI wieku.niepoinformowany pisze:Co do samego meczu, to Piacenza mając taką zagrywkę i przyjęcie do siatki ( a tu wiadomo, de Cecco) nie miała prawa tego przegrać. Chociaż kilka razy sędzia jakby pomógł w newralgicznych momentach.
Pod nieobecność popularnego Gigiego Roberto Piazza zdecydował się w Cuneo wprowadzić manewr, jaki osobiście pierwszy raz widziałem w wykonaniu Carlosa Getzelevicha i prowadzonej na przełomie wieków przez niego reprezentacji Argentyny - gdzie Marcos Milinkovic, który pewną część swojej kariery spędził na środku, między innymi w samym Sisleyu Treviso, dokładnie jak teraz Sokołow, w pierwszej linii pełnił rolę środkowego, we wszystkich ustawieniach, a w drugiej już pełnoprawnego atakującego. Potem z powodzeniem ten schemat stosował np. jeszcze wówczas Lokomotiw Biełgorod, gdzie Dmitrij Muserski w sporej części spotkaniach pełnił rolę identyczną jak teraz Sokołow czy wcześniej Milinkovic.
Rolę fałszywego atakującego, który tak naprawdę w drugiej linii po wykonanej zagrywce zmieniał się z libero, a w drugiej linii gra tylko w jednym ustawieniu, P2 (dziś na tym ustawieniu Cuneo przegrało trzeciego seta, bo Antonow z 1. strefy popełnił trzy błędy w ataku pod rząd przy zagrywce Simona), w tamtej ekipie Albicelestes, z tego co kojarzę pełnił przyjmujący Jeronimo Bidegain, młody wówczas siatkarz, który jednak ze swojej roli wywiązywał się bardzo dobrze, w Biełgorodzie był to wiekowy już Stanisław Dinejkin, a teraz w Cuneo jest to Oleg Antonow. To w ogóle ciekawa postać - podobnie jak Iwan Zajcew, włoskie dziecko emigracji, jak Zajcew, syn legendy radzieckiej, a potem rosyjskiej siatkówki, Jarosława Antonowa, na przełomie lat 80. i 90. chyba najlepszego atakującego na świecie, który karierę kończył już we Włoszech. Obecnie Antonow Senior to szanowany w Rosji trener, były asystent Zorana Gajica w reprezentacji Rosji, trener m.in. Dynama Kaliningrad De Cecco i Nilssona czy Ufy Stanleya lub Kromma. Antonow młodszy, łudząco podobny do ojca, wychował się więc już we Włoszech - jest wychowankiem młodzieżowego Sisleya Treviso, swego czasu grający na ataku, a teraz przemianowany na przyjmującego, ma także włoskie obywatelstwo.
Wracając do punktu wyjścia, to o ile Cwetan Sokołow nie ma problemu z atakowaniem ze środka (dziś dostał bardzo mało piłek, choć np. w końcówce drugiego seta gwóźdź w 4. metr został niesłusznie uznany jako aut), tak w bloku ma jednak niemałe problemy. Może nie tyle z samą techniką - w meczu z Trentino zanotował aż 4 bloki (!), ale już z poruszaniem się pod siatką, na pewno, dziś nawet doszło do sytuacji, że De Cecco wystawiający z 5. metra wystawił na lewe skrzydło wysoką świecą na pojedynczy blok, właśnie dlatego, że Sokołow wyraźnie zagubił się pod siatką. I w sumie ciekawe, czy na dłużższą metę ta taktyka ma prawo się sprawdzić - bo z jednej strony potencjał ofensywny Cuneo jest może nawet większy niż z Mastrangelo na środku, a z drugiej jednak blok - a to jest jednak główny obowiązek środkowego bloku, to na pewno będzie jakaś pięta achillesowa zespołu z Piemontu. Inna sprawa, że zawieszeniem Luigiego Mastrangelo sam sobie trener Piazza zamknął pole manewru - bo trzeci środkowy, Andrea Rossi, to jednak siatkarz zdecydowanie słabszy.