Nie chcąc rozpoczynać kolejnej dyskusji na temat porównania żeńskiej i męskiej, tylko wytłumaczę, że moją intencją nie było per analogiam wskazanie, że skoro Serbki i Rosjanki zajęły konkretne miejsca, to podobnie będzie u panów z męskimi uczestnikami Pucharu Świata - a jedynie to, że skoro Serbki i Rosjanki po WGP i PŚ, były tak generalnie w dobrej dyspozycji na ME, to jednak można stawiać oczekiwania, że podobnie będzie u panów z Włochami, Polakami i Rosjanami.Zauważmy jednak, że akurat u panów ten poziom europejskiej siatkówki jest tradycyjnie bardziej wyrównany i jednak ogólnie wyraźnie wyższy niż u pań. Naturalne jest więc to, że skoro konkurencja w stawce jest znacznie silniejsza, to o wynikach kolejnych ME wręcz może decydować dyspozycja podczas turnieju, lub wręcz dyspozycja dnia. U kobiet z Europy na świecie i to od lat liczą się tak naprawdę tylko trzy drużyny: Rosja, Włochy i Serbia, ale już na przykład my do tej światowej czołówki nigdy nie byliśmy zaliczani, nawet w czasach Niemczyka, kiedy dwa razy dziewczyny w 2003 i 2005 sięgnęły po złoto ME
Rosja, Serbia i Włochy powinny więc w zasadzie grać minimum w półfinale każdych ME i jeżeli tak się dzieje, to nie ma w tym żadnego zaskoczenia. Zaskoczenie jest wtedy, kiedy tam tych trzech reprezentacji brakuje, bo przy potencjale kadrowym jakim dysponują rywalizacja bezpośrednio w strefie medalowej na tym turnieju to zasadzie powinien być dla tych trzech ekip wręcz obowiązek. W męskiej tych europejskich drużyn w światowej czołówce, które mają zawsze realne szanse na medale IO, czy MŚ do niedawna było 5, teraz z Niemcami i Francją jest ich nawet już 7, więc naturalne jest to, że w półfinale ME dla kogoś z tej stawki zawsze miejsca zabraknie i ta dyspozycja fizyczna podczas turnieju możne jednak liczyć się wtedy w znacznie większym stopniu.
Zwłaszcza, że jak popatrzymy na terminarz, to LŚ u panów trwała od końcówki maja do 19 lipca, PŚ trwał od 8 do 23 września, a ME od 9 do 18 października. U pań PŚ trwał od 22 sierpnia do 8 września, ME - 26 wrzesień - 4 październik, a WGP trwało miesiąc, od 2 do 26 lipca. Nie wdając się w szczegóły (że Polacy nie odpuścili LŚ, a Serbki odpuściły, a Rosjanki grały bez Koszeliewej, ale w sumie Rosjanie nie wiadomo co zrobili, a Włosi co zrobili to pamiętamy, a w sumie jak grały w mniejszej perspektywie czasu to może nie zgubiły formy, i w sumie Koszeliewa miała wolne, a Mihajlović na ME grała słabiej, ale Obmoczajewa była najlepsza w finale, a Bosković grała znakomicie, a w sumie to panie mają lepszy terminarz w WGP niż panowie w LŚ - wiem, że chętnie byś to rozebrał na czynniki pierwsze, ale to nie jest do końca to o co mi chodzi
![Wink ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Zmierzam - i poniekąd zgadzam się z Tobą - do tego, żeby jednak nie relatywizować ponad miarę przyszłego wyniku na ME w zależności od terminarza w tym roku, bowiem, jak słusznie zauważasz, niekoniecznie to zmęczenie, które z całą pewnością istnieje - musi być tym istotnym faktorem w tym momencie. Nie wydaje mi się, by w momencie, gdy Francja i Serbia znajdą się w finale ME, aby na pewno adekwatnym wnioskiem było (a na pewno takie opinie się pojawią), że to kwestia Pucharu Świata, gdy doświadczenie z LŚ nas uczy, że ...
Co do zasady, pokuszę się o założenie, o czym zresztą doskonale uczy nas ostatni cykl olimpijski - że o trudach tego bardzo wymagającego sezonu reprezentacyjnego przekonamy się prawdopodobnie nie na Mistrzostwach Europy, ale za rok czy dwa, gdy ten koszmarny terminarz FIVB na starcie nowego cyklu mocno się skumuluje.