Jesli co roku po takiej rezygnacji maja zostawac TAKIE NICI ( czyli taki progres), to ja jestem zaNoworoczny pisze:Też się zgadzam z Grzegorzem (jak zazwyczaj), lecz jednak w jego wnikliwej analizie brakuje jednego elementu. Nie bierze on po uwagę, że w kolejnym sezonie reprezentacyjnym jakaś Smarzek albo Pleśnierowicz (jak ostatnio ta niska blondynka, jak jej tam) zrezygnuje z kadry i zostaną nici.
W zasadzie po pierwszym Twoim zdaniu moglibysmy miec gotowa odpowiedz. Jak wida jednak, konflikty o numerek moga zdarzyc się zupełnie niezaleznie. A tak całkiem serio, a propos wypowiedzi i opinni rfeprezentantów byłych i obecnych, to mi ostatnio otworzył nieco szerzej trener Strejlau. Nie wiem ile w tym było złosliwosci, a ile szczerej zachety, ale namawiał naszych wybitnych, do podjecia "trenerskiej rekawicy". No a potem wychodzi, co wychodzi, ze wypowiadac się, a i owszem jest komu, oczywiście szczególnie krytycznie, ale praca u podstaw juz tak dobrze nie wychodzi. Ja nie widze ani pani X, ani pani Y, zeby jakies sukcesy odnosiły i dobrze rokowały. No ale może chociaz pokory sie nauczą i tego, ze nie zawsze bedąc nawet znakomitym zawodnikiem/zawodniczką, ma się o tej robocie jakiekolwiek pojecie....Noworoczny pisze:W siatkówce męskiej też bywały takie przypadki, ale było ich znacznie mniej. Kiedyś Gierczyński, potem Winiarski i Wlazły (tych dwóch było najciężej zastąpić, a mimo to Polska zdobyła bez nich kilka medali). U babek to prawdziwa plaga. Fanatycy kobiecej twierdzą, że 100% winy leży po stronie związku, że bierze takich trenerów patałachów. Ja ją rozkładam mniej więcej po równo. Za Bonitty też były jakieś kwasy.