ciorny17 pisze: ↑7 maja 2024, o 13:23
Porównując to do kubła zimnej wody, jak wielu oceniło porażkę JW w niedzielę. To z całym szacunkiem, ale Polska na ławce nie będzie miała Sedlacka, Jóźwika i Sclatera, a Leona/Semeniuka, Fornala i Kaczmarka/Kurka.
Porażka JW nie jest kubłem zimnej wody dla projekcji szans reprezentacji (bo ma mniej więcej takie przełożenie jak na francuską kadrę), a dla projekcji części kibiców skali dominacji naszej siatkówki. W mainstreamie siatkarskiej bańki w peaku egzaltacji czytałem, że Perugia nie miałaby szans na medal w PL, mecze Resovia-Jastrzębie stały na kosmicznym poziomie, a we Włoszech tylko Mediolan gra w stylu polskich klubów z czołówki. No, aż tak dobrze to chyba jednak nie jest.
Dlatego jak wyżej napisałem, nie rozumiem także przesadnej wstrzemięźliwości co do predykcji medalu i ewentualnej katastrofy wynikającej z jej braku. Nikt, post factum, nie będzie w stanie przejść obok porażki, nawet z Włochami, w ćwierćfinale na zasadzie "ok, stało się, słabszy dzień, byli lepsi".
Raczej nikt nie kwestionuje, że brak medalu byłby (uwzględniając okoliczności) katastrofą, nikt nie kwestionuje, że jesteśmy głównym faworytem Igrzysk - tak jak nikt nie powinien kwestionować, że Igrzyska to turboloteryjna impreza, gdzie w skrajnym przypadku można z bilansem setów 17-3 skończyć bez medalu (co widzieliśmy w praktyce). Chyba, że nowy rozkład grup to poprawi, ale IMHO nie. Gdyby Igrzyska odbywały się w formacie dawnych MŚ (gdzie grałeś kilkanaście meczów i nie ma było opcji grając topową siatkówkę nie awansować do półfinału), to pewnie część osób (w tym ja) nie pisałoby o takiej ewentualności. Bardzo tricky impreza, do której trzeba podejść z chłodną głową (i chirurgiczną precyzją), i to powyższe wzajemnie się nie wyklucza.
Arw165 pisze: ↑7 maja 2024, o 11:11
Rozumiem, że jakbyśmy przegrali po świetnym finale z Włochami, to ok, akceptujemy, że byli lepsi, bo to dobra kadra. Ale jak z tym samym zespołem zagrany w 1/4, to nagle narracja się zmienia i nie mamy prawa przegrać. Sportowo jest to ten sam zespół...
Częściowo się nie zgadzam. Oglądałaś IO w 2008? Tam graliśmy na noże z Włochami, w tie breaku przegraliśmy. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie miał pretensji ani do drużyny, ani do Lozano. Obie ekipy dały wtedy z siebie wszystko, wygrał lepszy. To nieco inna optyka niż to, co na Igrzyska przygotował choćby Heynen. Choć koniec końców obydwaj w roku Igrzysk zakończyli karierę szkoleniowca kadry.
Jednak z drugiej strony masz i rację, bo przecież MŚ Heynena do pewnego momentu wyglądały nie lepiej niż Igrzyska. Więc gdyby tam odpadł, to zostałby uznany niewypałem z rozdania De Giorgiego (oczywiście mówiąc u nas na kadrze), a z kolei gdyby jakimś cudem przepchnął tych Francuzów to może poszłoby już ścieżką MŚ i byłby geniuszem umiejącym przygotować ekipę na końcową fazę turnieju.
Ta porażka w Pekinie z Włochami to było akurat frajerstwo, tzn. z tych pięciu ćwierćfinałów olimpijskich - ta porażka była jedyna, gdzie 1) byliśmy w formie, 2) byliśmy w lepszej formie od rywala, 3) byliśmy w lepszej sytuacji od rywala, gdzie w trakcie turnieju problemy zdrowotne miało kilku podstawowych graczy. Straszne to było, że przespaliśmy dwa sety, a potem przegraliśmy tiebreaka na przewagi, z rywalem, który cudem dostał się w ogóle na Igrzyska (słynne 1-2 i 17-24 w kwalifikacjach z Japonią) i bez walki oddał mecze o medale. Czy byłby medal gdybyśmy wygrali - ciężko powiedzieć, trzeba byłoby ograć Brazylię/Rosję, bardziej nie niż tak, ale przynajmniej nie byłoby międzygeneracyjnej traumy ćwierćfinałowej, zawsze to jakiś plus. Te porażki z Brazylią, USA i Rosją nie wywołują po czasie żadnych emocji (lepsi na papierze rywale w lepszej formie), w Tokio z innej drabinki mógł być medal, ale nie byliśmy gotowi na granie na poziomu finału olimpijskiego - ta porażka z Włochami w Pekinie, jak wyżej, wystarczyłoby, żeby Świderski z Winiarskim dojechali na mecz i na luziku do ogarnięcia. Inny kontekst to forma z Londynu i Tokio, piszę stricte o 1/4.
Nie ma takich zawodników i takich trenerów, którzy zagwarantują zwycięstwo. Na pewno im lepszy sztab/trener/gracze, tym więcej tych elementów przypadkowości wyeliminujemy. Ale wszystkich się nie da, tak jak nie da się wszystkiego wygrywać. A w systemie pucharowym wystarczy zwykle jedna porażka, by stracić szanse na medal. I jak trafia się jeden słaby mecz na 20, to zawsze może się trafić w najgorszym momencie. Pamiętam Amerykanów w 1/8 MŚ 2022 - mało brakowało, a gralibyśmy w 1/4 z Turkami. A zamiast tego był jednak mecz z USA, pięciosetowy horror.
Źródłem naszego rankingu jest duża jakość generująca powtarzalność i granie w seriach oczywiście nam sprzyja. Tak samo jak długi plej off premiuje mocnych, a krótki daje szanse słabszym. Fornal może co sezon być lepszy od Śliwki na przestrzeni 50 meczów zagranych w sezonie ligowym, ale panowie się spotkają np. w Pucharze Polski albo LM i nagle Śliwka gra na MVP, a Fornal się budzi w 3 secie (to tylko lekka analogia, nie zależy mi od dyskusji nt. tej dwójki).
Turniejom reprezentacyjnym jednak bliżej tej drugiej formuły. Igrzyska są teraz jeszcze krótsze - ledwie 6 meczów w maksie. Rozwleczone MŚ były bezpieczniejsze. W krótkiej formie, kto wie, to może w 2018 byśmy zobaczyli medal jak świnia niebo. Dla mnie zespołów na medal jest więcej niż medali i wiele z nich ma potencjał, by swoją szóstkę doprowadzić do naszego poziomu. Mamy potencjał większy niż inni, ale to nie jest IMO aż tak duża przebitka. Więc jak liczę na palcach to po prostu za dużo tych konkurentów, by mówić o pewniakach. Ktoś na Argentynę stawiał w Tokio?
Jednocześnie, mimo większego ryzyka, dobrze dla naszej reprezentacji, że te formaty się pozmieniały i mamy więcej rozegranych ćwierćfinałów bo to lepsza praktyka pod igrzyska.
Ja, jak przegramy w dobrym stylu, to będę katastrofalnie smutna. Natomiast nie będzie to katastrofa na zasadzie: "trener jest beznadziejny, coś się wypaliło, zwolnić go!", "nie no jakby tam stał Z albo P, to on by to podbił, ale Grbić na niego nie postawił!" albo "X i Y nie mają już prawa występować w kadrze!" (były takie posty o graczu, który rok temu był jednak jednym z filarów).
W Tokio rzeczywiście Vital się nie popisał i to jest katastrofa, jak WIESZ, że można było coś zrobić inaczej, lepiej. I wtedy się okazuje, że symptomy były wcześniej widoczne, zwłaszcza jak kadra Vitala przegrywała coś na wcześniejszych imprezach.
WysokiPortorykanczyk pisze: ↑7 maja 2024, o 17:07
Ta porażka w Pekinie z Włochami to było akurat frajerstwo, tzn. z tych pięciu ćwierćfinałów olimpijskich - ta porażka była jedyna, gdzie 1) byliśmy w formie, 2) byliśmy w lepszej formie od rywala, 3) byliśmy w lepszej sytuacji od rywala, gdzie w trakcie turnieju problemy zdrowotne miało kilku podstawowych graczy. Straszne to było, że przespaliśmy dwa sety, a potem przegraliśmy tiebreaka na przewagi, z rywalem, który cudem dostał się w ogóle na Igrzyska (słynne 1-2 i 17-24 w kwalifikacjach z Japonią) i bez walki oddał mecze o medale. Czy byłby medal gdybyśmy wygrali - ciężko powiedzieć, trzeba byłoby ograć Brazylię/Rosję, bardziej nie niż tak, ale przynajmniej nie byłoby międzygeneracyjnej traumy ćwierćfinałowej, zawsze to jakiś plus. Te porażki z Brazylią, USA i Rosją nie wywołują po czasie żadnych emocji (lepsi na papierze rywale w lepszej formie), w Tokio z innej drabinki mógł być medal, ale nie byliśmy gotowi na granie na poziomu finału olimpijskiego - ta porażka z Włochami w Pekinie, jak wyżej, wystarczyłoby, żeby Świderski z Winiarskim dojechali na mecz i na luziku do ogarnięcia. Inny kontekst to forma z Londynu i Tokio, piszę stricte o 1/4.
A ja właśnie najlepiej wspominam ten Pekin 2008 mimo bolesnej porażki z Italią, cóż Włosi wtedy wygrali to siatkarskim sprytem, nie nazwałbym tego frajerstwem, to jest urok sportu, a my wtedy też nie byliśmy przecież jakąś potęgą (fatalne ME 2007, fatalne kwalifikacje do ME 2009, porażki z Hiszpanią i Holandią w turnieju kwalifikacyjnym do IO i wywalczenie awansu po turnieju interkontynentalnym, słaba LŚ - porażki z Egiptem, Japonią i Chinami, final six też słabe). Rozczarowanie było bardzo duże, ale ogólnie to był kapitalny turniej, niesamowite było, że mimo odpadnięcia w Q4, to otrzymaliśmy aż 3 nagrody indywidualne, wszystkie nasze mecze grupowe poza tym z Brazylią były świetne, a ten z Włochami od początku jakoś szedł pod górę. Chyba tego samego dnia ręczni też przegrali 1/4 z Islandią...
Dlaczego Kamil Rychlicki nie gra dla reprezentacji Polski siatkarzy? "Czekałem na telefon zwrotny, ale on nigdy nie nastąpił"
Kamil Rychlicki: "Postrzegam siebie jako Polaka i czuję się jak Polak. Rzeczywistość jest jednak taka, że jestem trochę "mieszańcem". W rodzinie mówiliśmy po polsku, na święta były pierogi. Dorastałem jednak w polskim domu w Luksemburgu, co niosło za sobą konsekwencje. To w Luksemburgu chodziłem do szkoły, stamtąd mam znajomych. To ten kraj widzę jako swój dom. Spędziłem tam większość swojego życia.
Sprawa mojego obywatelstwa jest skomplikowana. Nie liczy się faktyczna narodowość danego gracza, ale to, dla której federacji została zarejestrowana jako pierwsza licencja. Moja jest luksemburska, więc to na starcie skomplikowało nieco sprawę. Mogłem zmienić federację, ale z drugiej strony musiałem pamiętać o regule, że w danej drużynie narodowej może występować tylko jeden zawodnik, który zmienił federację. W Polsce na takich zasadach funkcjonuje W. Leon, więc to zrozumiałe, że w tej sytuacji nie było dla mnie miejsca.
Włoska federacja pomogła mi i wyciągnęła pomocną dłoń, bym dostał obywatelstwo. Myślę też, że reprezentacja Italii ma wielu młodych i utalentowanych zawodników. Być może zależało jej na tym, by potencjalnie w swoich szeregach mieć jednego zawodnika więcej, który prezentuje wyższy poziom. Tak, przy zmianie federacji brałem pod uwagę grę w drużynie narodowej. Zobaczymy jednak, co przyniesie przyszłość. Możliwe, że w przyszłości będę miał okazję do gry dla reprezentacji Włoch. Nie jestem jednak pełnym, prawdziwym Włochem. Nie zmienia to faktu, że mieszkam w Italii od siedmiu lat, dorastałem sportowo w tym kraju, to tu odnosiłem największe sukcesy i przeżywałem najtrudniejsze momenty kariery. Duża część mnie jest wdzięczna państwu włoskiemu za to wszystko, co od niego dostałem. Nie widzę problemu w tym, by się za to mu odpłacić"
Rychlicki na temat swojej narodowości, pochodzenia oraz kwestii gry w reprezentacji. Niektórzy pisali tu, że Rychlicki jest Włochem bądź uważa się za Włocha lub Luksemburczyka. No nie. I dlatego piszę, że szkoda, że nie gra u nas. No, ale jako gracz Noliko pykał sobie w reprezentacji Luksemburga i sam się nie spodziewał, że jego kariera tak przebiegnie.
Ja w sumie wolałbym Rychlickiego od Leona, bo atakujący na lata, a Wilfredo może po IO już dla nas nie grać, lub po MŚ 2025.
Jeśli nasza federacja faktycznie nigdy się z nim nie skontaktowała, to bardzo słabo.
Dlaczego Kamil Rychlicki nie gra dla reprezentacji Polski siatkarzy? "Czekałem na telefon zwrotny, ale on nigdy nie nastąpił"
Kamil Rychlicki: "Postrzegam siebie jako Polaka i czuję się jak Polak. Rzeczywistość jest jednak taka, że jestem trochę "mieszańcem". W rodzinie mówiliśmy po polsku, na święta były pierogi. Dorastałem jednak w polskim domu w Luksemburgu, co niosło za sobą konsekwencje. To w Luksemburgu chodziłem do szkoły, stamtąd mam znajomych. To ten kraj widzę jako swój dom. Spędziłem tam większość swojego życia.
Sprawa mojego obywatelstwa jest skomplikowana. Nie liczy się faktyczna narodowość danego gracza, ale to, dla której federacji została zarejestrowana jako pierwsza licencja. Moja jest luksemburska, więc to na starcie skomplikowało nieco sprawę. Mogłem zmienić federację, ale z drugiej strony musiałem pamiętać o regule, że w danej drużynie narodowej może występować tylko jeden zawodnik, który zmienił federację. W Polsce na takich zasadach funkcjonuje W. Leon, więc to zrozumiałe, że w tej sytuacji nie było dla mnie miejsca.
Rychlicki na temat swojej narodowości, pochodzenia oraz kwestii gry w reprezentacji. Niektórzy pisali tu, że Rychlicki jest Włochem bądź uważa się za Włocha lub Luksemburczyka. No nie. I dlatego piszę, że szkoda, że nie gra u nas. No, ale jako gracz Noliko pykał sobie w reprezentacji Luksemburga i sam się nie spodziewał, że jego kariera tak przebiegnie.
Ja w sumie wolałbym Rychlickiego od Leona, bo atakujący na lata, a Wilfredo może po IO już dla nas nie grać, lub po MŚ 2025.
Jeśli nasza federacja faktycznie nigdy się z nim nie skontaktowała, to bardzo słabo.
To chyba oczywiste, że nie będzie mówił polskim mediom, że czuje się Luksemburczykiem albo Włochem, bo wyszłaby z tego niepotrzebna drama, to zwykła kurtuazja. W Polsce wielu osobom takie wypowiedzi trudno zrozumieć, bo polski sposób komunikacji jest bardzo bezpośredni (tzn. że jeśli ktoś coś mówi, to mówi w 100% szczerze i na 100% tak jest, niezależnie od okoliczności). Tak samo jak Podolski czy Klose mówili w polskich wywiadach, że czuja się Polakami, no bo co mają powiedzieć? Przecież Rychlicki nie powie np., że "mam to gdzieś, nie zastanawiam się nad tym, gram w najlepszej dostępnej reprezentacji, bo to najlepsze dla mojej kariery."
Dlaczego Kamil Rychlicki nie gra dla reprezentacji Polski siatkarzy? "Czekałem na telefon zwrotny, ale on nigdy nie nastąpił"
Kamil Rychlicki: "Postrzegam siebie jako Polaka i czuję się jak Polak. Rzeczywistość jest jednak taka, że jestem trochę "mieszańcem". W rodzinie mówiliśmy po polsku, na święta były pierogi. Dorastałem jednak w polskim domu w Luksemburgu, co niosło za sobą konsekwencje. To w Luksemburgu chodziłem do szkoły, stamtąd mam znajomych. To ten kraj widzę jako swój dom. Spędziłem tam większość swojego życia.
Sprawa mojego obywatelstwa jest skomplikowana. Nie liczy się faktyczna narodowość danego gracza, ale to, dla której federacji została zarejestrowana jako pierwsza licencja. Moja jest luksemburska, więc to na starcie skomplikowało nieco sprawę. Mogłem zmienić federację, ale z drugiej strony musiałem pamiętać o regule, że w danej drużynie narodowej może występować tylko jeden zawodnik, który zmienił federację. W Polsce na takich zasadach funkcjonuje W. Leon, więc to zrozumiałe, że w tej sytuacji nie było dla mnie miejsca.
Rychlicki na temat swojej narodowości, pochodzenia oraz kwestii gry w reprezentacji. Niektórzy pisali tu, że Rychlicki jest Włochem bądź uważa się za Włocha lub Luksemburczyka. No nie. I dlatego piszę, że szkoda, że nie gra u nas. No, ale jako gracz Noliko pykał sobie w reprezentacji Luksemburga i sam się nie spodziewał, że jego kariera tak przebiegnie.
Ja w sumie wolałbym Rychlickiego od Leona, bo atakujący na lata, a Wilfredo może po IO już dla nas nie grać, lub po MŚ 2025.
Jeśli nasza federacja faktycznie nigdy się z nim nie skontaktowała, to bardzo słabo.
To chyba oczywiste, że nie będzie mówił polskim mediom, że czuje się Luksemburczykiem albo Włochem, bo wyszłaby z tego niepotrzebna drama, to zwykła kurtuazja. W Polsce wielu osobom takie wypowiedzi trudno zrozumieć, bo polski sposób komunikacji jest bardzo bezpośredni (tzn. że jeśli ktoś coś mówi, to mówi w 100% szczerze i na 100% tak jest, niezależnie od okoliczności). Tak samo jak Podolski czy Klose mówili w polskich wywiadach, że czuja się Polakami, no bo co mają powiedzieć? Przecież Rychlicki nie powie np., że "mam to gdzieś, nie zastanawiam się nad tym, gram w najlepszej dostępnej reprezentacji, bo to najlepsze dla mojej kariery."
Dobrze, że Kamil zna swoje miejsce w szeregu.
Rychlicki prywatnie wypowiada się tak samo jak w mediach akurat. A co do Podolskiego, nie mówił że jest w 100 % Polakiem, tylko że czuje przynależność zarówno do Polski jako kraju z którego jest, jak i do Niemiec, kraju który mu dał wszystko jako sportowcowi i dorosłemu człowiekowi.
Z tym, że jak spojrzysz na to co robi teraz dla Górnika Podolski, to chyba jest jednak bliżej mu do nas, niż do Niemiec, zwłaszcza, że przez lata Niemcy zarzucali mu, że nie śpiewa hymnu. W dodatku Podolski brał ślub w Polsce i ma żonę Polkę. A nie śpiewali tylko "imigranci" (Podolski,Ozil,Gundogan,Boateng itd). Klose zawsze śpiewał niemiecki hymn i NIGDY nie powiedział, że czuje się Polakiem, więc nie wiem skąd to wytrzasnęłaś.
Poza tym, skoro chłopak wychował się w polskim domu, mówi płynnie bez akcentu, wychował się "po polsku", to kim ma się czuć? Luksemburskim Polakiem, trochę jak Polonia w Stanach. To jest zrozumiałe.
Tak czy siak, nie zmienia to faktu, że powinein grać dla nas i nie gra nie ze swojej winy.
Szary Wilk pisze: ↑8 maja 2024, o 16:08
Mogłem zmienić federację, ale z drugiej strony musiałem pamiętać o regule, że w danej drużynie narodowej może występować tylko jeden zawodnik, który zmienił federację. W Polsce na takich zasadach funkcjonuje W. Leon, więc to zrozumiałe, że w tej sytuacji nie było dla mnie miejsca.
1) Gdyby Rychlicki zmienił federację na polską zawczasu, to mógłby grać dla reprezentacji w 2022 roku.
2) Gdyby Rychlicki zmienił federację na polską zawczasu, to wygląda na to, że po zmianie przepisów mógłby grać dla reprezentacji razem z Leonem od tego/przyszłego roku.
Ładnie płaci za koniunkturalizm, a PZPS za zaniechanie. Ale oczywiście fajnie, że czuje się Polakiem. "Płaci" oficjalnie, bo za rok pogra na poważnym reprezentacyjnym poziomie, więc coś tam popyka tak czy siak na dużych imprezach, no i więcej zarobi w Trentino, więc pewnie #faketears.
Rychlicki to poziom Butryna z gorszą zagrywką, odkąd zmienił fryzurę na nudną to już w ogóle nie warto go śledzić. To, że w finale LM zagrał świetny mecz (szczególnie, że historycznie to sobie lubił posabotować w kluczowych momentach) tym gorzej świadczy o Mendezie.
W polskiej kadrze przydałby się przede wszystkim po to, żeby nie było go u Włochów.
Rychlicki w tym sezonie duży progres i życiówka, poziom bardziej regularnego Kaczmarka z szacunkiem do pracodawcy, hehe.
Ale jak czytam "jestem Polakiem z dziada-pradziada i mogłem zmienić federację na polską, ale musiałbym rywalizować o miejsce w składzie z Leonem, więc ciężary, więc wybrałem bycie Włochem", to ta część przed "ale" trochę traci na znaczeniu. Nie wiem szczerze jak to można zinterpretować jako "szkoda, że nie gra dla Polski, ojej" - oczywiście nie ma nic złego w byciu najemnikiem, pewnie sam zrobiłbym to samo na jego miejscu, ale pisanie o KR czy Ben Tarze ("chcę zmienić federację na polską żeby zarabiać lepszy pieniądz") w kontekście polskiej reprezentacji to jakiś logiczny potworek, jeśli ktoś kibicuje reprezentacji na jakimkolwiek poziomie ponadsportowej identyfikacji. Kazus Achrema, który tak bardzo chciał grać dla Polski, że jak go olaliśmy, bo w sumie whatever, to wrócił do gry dla Białorusi. Błogosławić FIVB, że skończyła z tymi bzdurami.
hottakesbot pisze: ↑8 maja 2024, o 16:36
Rychlicki to poziom Butryna z gorszą zagrywką, odkąd zmienił fryzurę na nudną to już w ogóle nie warto go śledzić. To, że w finale LM zagrał świetny mecz (szczególnie, że historycznie to sobie lubił posabotować w kluczowych momentach) tym gorzej świadczy o Mendezie.
W polskiej kadrze przydałby się przede wszystkim po to, żeby nie było go u Włochów.
Napisz mi swoje top 5 atakujących na świecie, pytam serio. Mam wrażenie, że czasem dla niektórych tutaj userów wszyscy są tacy sobie i nie czołówka światowa, w takim razie kto nią jest?
Ja uważam, że nie potrzebujemy zarówno Ben Tary jak i Rychlickiego, to jest podobny poziom co Kaczmarek, Butryn czy Bołądź, tylko mają przewagę PR'ową, bo grają w Seria A i są trochę młodsi od naszej trójki. Największa nasza dziura to wciąż rozegranie, po Zagumnym w dalszym ciągu nie mamy na tej pozycji geniusza, Janusz bardzo spoko rozgrywający, ale nie jest to światowy top, swoją drogą na IO będzie debiutował prawdopodobnie tylko właśnie Janusz, Huber i Fornal(?). Marcin będzie chyba pod największa presją z naszych wszystkich siatkarzy, bo jak on się zagotuje, to nie mamy rozsądnej zmiany na tej pozycji, szczerze od strony czysto sportowej abstrahując od charakteru, to dobrze by było mieć Fabiana jako dwójkę na IO.
asps pisze: ↑8 maja 2024, o 18:25
Ja uważam, że nie potrzebujemy zarówno Ben Tary jak i Rychlickiego, to jest podobny poziom co Kaczmarek, Butryn czy Bołądź, tylko mają przewagę PR'ową, bo grają w Seria A i są trochę młodsi od naszej trójki. Największa nasza dziura to wciąż rozegranie, po Zagumnym w dalszym ciągu nie mamy na tej pozycji geniusza, Janusz bardzo spoko rozgrywający, ale nie jest to światowy top, swoją drogą na IO będzie debiutował prawdopodobnie tylko właśnie Janusz, Huber i Fornal(?). Marcin będzie chyba pod największa presją z naszych wszystkich siatkarzy, bo jak on się zagotuje, to nie mamy rozsądnej zmiany na tej pozycji, szczerze od strony czysto sportowej abstrahując od charakteru, to dobrze by było mieć Fabiana jako dwójkę na IO.
Ale czemu chcesz brać Fabiana, skoro on miał w sumie taki sobie sezon. Nie był lepszy ani od Firleja ani Komendy indywidualnie. W dodatku Grbić go nie wziął jak był w bardzo dobrej formie, czyli prawdopodobnie chodzi głównie o charakter.
Niby kiedy Janusz się gotuje? Można Marcinowi różne rzeczy próbować zarzucać, ale akurat chłodna głowa to jeden z jego największych atutów. Zaksa była w ostatnich sezonach zimnokrwistym zespołem również dzięki jego impaktowi. Oby tylko był w formie wtedy utrzyma dokładność rozegrania i odpowiednie tempo, bo tu chyba należy mieć najwięcej obaw przy nim.
Diomedea pisze: ↑8 maja 2024, o 19:13
Fabian sie gotuje rowniez. I pokazuje kolega mowa ciala, ze to ich wina.
Oprócz tego ma tendencje do topienia swoich skrzydłowych, lubi np. powtórzyć 3-4 razy z rzędu do tego samego zawodnika i taki delikwent jest do zmiany Już lepsze wystawy na potrójny blok na środek Łomacza.
asps pisze: ↑8 maja 2024, o 18:25
Ja uważam, że nie potrzebujemy zarówno Ben Tary jak i Rychlickiego, to jest podobny poziom co Kaczmarek, Butryn czy Bołądź, tylko mają przewagę PR'ową, bo grają w Seria A i są trochę młodsi od naszej trójki. Największa nasza dziura to wciąż rozegranie, po Zagumnym w dalszym ciągu nie mamy na tej pozycji geniusza, Janusz bardzo spoko rozgrywający, ale nie jest to światowy top, swoją drogą na IO będzie debiutował prawdopodobnie tylko właśnie Janusz, Huber i Fornal(?). Marcin będzie chyba pod największa presją z naszych wszystkich siatkarzy, bo jak on się zagotuje, to nie mamy rozsądnej zmiany na tej pozycji, szczerze od strony czysto sportowej abstrahując od charakteru, to dobrze by było mieć Fabiana jako dwójkę na IO.
Ale czemu chcesz brać Fabiana, skoro on miał w sumie taki sobie sezon. Nie był lepszy ani od Firleja ani Komendy indywidualnie. W dodatku Grbić go nie wziął jak był w bardzo dobrej formie, czyli prawdopodobnie chodzi głównie o charakter.
Napisał czemu. Drzyzga ma doświadczenie olimpijskie. Ja nie uważam, że Janusz się zagotuje. Nie uważam też, że Drzyzga jest jakoś lepszy od Łomacza a ten też ma doświadczenie olimpijskie. To specyficzna impreza. Tak specyficzna, że bierze się na nią 48-letniego Priddy'ego i 49-letniego Tietiuchina. Śliwka i Semeniuk, którzy wytrzymali dwa goldeny w LM i wygrali finał z drużyną gwiazd, na igrzyskach włożyli brązowe szorty. Ale doświadczenie Fabiana nie zrekompensuje jego minusów.
asps pisze: ↑8 maja 2024, o 18:25
Ja uważam, że nie potrzebujemy zarówno Ben Tary jak i Rychlickiego, to jest podobny poziom co Kaczmarek, Butryn czy Bołądź, tylko mają przewagę PR'ową, bo grają w Seria A i są trochę młodsi od naszej trójki. Największa nasza dziura to wciąż rozegranie, po Zagumnym w dalszym ciągu nie mamy na tej pozycji geniusza, Janusz bardzo spoko rozgrywający, ale nie jest to światowy top, swoją drogą na IO będzie debiutował prawdopodobnie tylko właśnie Janusz, Huber i Fornal(?). Marcin będzie chyba pod największa presją z naszych wszystkich siatkarzy, bo jak on się zagotuje, to nie mamy rozsądnej zmiany na tej pozycji, szczerze od strony czysto sportowej abstrahując od charakteru, to dobrze by było mieć Fabiana jako dwójkę na IO.
Ale czemu chcesz brać Fabiana, skoro on miał w sumie taki sobie sezon. Nie był lepszy ani od Firleja ani Komendy indywidualnie. W dodatku Grbić go nie wziął jak był w bardzo dobrej formie, czyli prawdopodobnie chodzi głównie o charakter.
Napisał czemu. Drzyzga ma doświadczenie olimpijskie. Ja nie uważam, że Janusz się zagotuje. Nie uważam też, że Drzyzga jest jakoś lepszy od Łomacza a ten też ma doświadczenie olimpijskie. To specyficzna impreza. Tak specyficzna, że bierze się na nią 48-letniego Priddy'ego i 49-letniego Tietiuchina. Śliwka i Semeniuk, którzy wytrzymali dwa goldeny w LM i wygrali finał z drużyną gwiazd, na igrzyskach włożyli brązowe szorty. Ale doświadczenie Fabiana nie zrekompensuje jego minusów.
Doświadczenie olimpijskie Fabiana
2016 - Kwadrat dla rezerwowych
2021 - Uwalenie ćwierćfinału
Może to będzie słaby take, może mnie na noc bierze dobry humor, może powinienem iść spać ale:
Łomacz z Rio był lepszy niż Drzyzga 2021. Tu i tu wynik był ten sam. Na kogokolwiek byśmy w 2016 roku nie weszli pewnie byśmy przegrali, a tutaj i tak kluczem było to, że mieliśmy losowanego rywala pomiędzy Kanadą, a Stanami. Ktoś wylosował kulkę z Amerykanami i było po zabawie. Kanadyjczyków wtedy nie lubiliśmy, pewnie byłoby ciężko bo i oni by uwierzyli w swoje siły. Nie dyskredytowałbym Grześka pod tegoroczne Igrzyska. Wielka siatkówka klubowa w naszym kraju mu odjechała, ale jak na siłę szukamy kogoś z doświadczeniem no to jest Łomacz. I tak wolałbym pojechać Janusz-Firlej albo Janusz-Komenda jakby sypacz LUKu jakoś niewiarygodnie dobrze grał w sparingach i VNL, ale faktem jest, że my doświadczenia nie potrzebujemy. My potrzebujemy jak najwięcej przetarć z trudnymi rywalami. Meczów w których rywal wygląda jak Trentino pół tygodnia temu albo Serbia w ćwierćfinale Eurovolleya, czyli po prostu najlepsze wersje siebie. Potrzebujemy tego, bo nam tego dwukrotnie zabrakło. W Rio i Tokio. Wierzę w abstrakcyjną historię, że jakbysmy się zamienili miejscami w grupach w Tokio z kimkolwiek to wywieźlibyśmy z JPN medal. Też nie o to chodzi, że trafilibysmy prościej w 1/4, ale mielibyśmy w nogach mocnych rywali.
Też dosyć powszechna była opinia, że Marcin Janusz to siatkarz szklany. Łapały go często skurcze, miał problemy z plecami. Igrzyska to nie jest wyczerpujący turniej, ale trudniejsze są przygotowania do niego. Także tutaj trzeba na Marcina chuchać i dmuchać aczkolwiek sezony 2022 i 2023 w kadrze przeszedł w zdrowiu. Niech tak się to utrzyma
Ale czemu chcesz brać Fabiana, skoro on miał w sumie taki sobie sezon. Nie był lepszy ani od Firleja ani Komendy indywidualnie. W dodatku Grbić go nie wziął jak był w bardzo dobrej formie, czyli prawdopodobnie chodzi głównie o charakter.
Napisał czemu. Drzyzga ma doświadczenie olimpijskie. Ja nie uważam, że Janusz się zagotuje. Nie uważam też, że Drzyzga jest jakoś lepszy od Łomacza a ten też ma doświadczenie olimpijskie. To specyficzna impreza. Tak specyficzna, że bierze się na nią 48-letniego Priddy'ego i 49-letniego Tietiuchina. Śliwka i Semeniuk, którzy wytrzymali dwa goldeny w LM i wygrali finał z drużyną gwiazd, na igrzyskach włożyli brązowe szorty. Ale doświadczenie Fabiana nie zrekompensuje jego minusów.
Doświadczenie olimpijskie Fabiana
2016 - Kwadrat dla rezerwowych
2021 - Uwalenie ćwierćfinału
Ze mną nie polemizujesz. Ja tylko wyjaśniłem, dlaczego w poście innego kolegi pojawił się Drzyzga a nie Firlej. Ja z dowolnej pary Fabian - X wybrałbym na drugiego X, bo minusy FD przesłaniają wszystkie jego plusy (głównie opisałem to w moich filmikach). To po prostu nie jest już sportowiec. A w sporcie, żeby coś osiągać, trzeba być sportowcem.
kuchyk1ng pisze: ↑8 maja 2024, o 22:40
Może to będzie słaby take, może mnie na noc bierze dobry humor, może powinienem iść spać ale:
Łomacz z Rio był lepszy niż Drzyzga 2021. Tu i tu wynik był ten sam.
Też dosyć powszechna była opinia, że Marcin Janusz to siatkarz szklany. Łapały go często skurcze, miał problemy z plecami.
Nie no, to jest take pikantny jak mleko, przecież Łomacz grał życiówkę w 2016, tam po prostu nie było jakości, żeby wygrać nawet seta z Amerykanami.
Jak kogoś często łapią skurcze, to nie jest szklany, tylko źle przygotowany fizycznie.
To po prostu wynikało z tego, że się troszkę mało mówi o tym, że Łomacz za Antigi grał bardzo dobrze. Potem panowały głosy, że Drzyzga powinien wtedy grać i tak dalej, ale to szło można powiedzieć z otoczenia Fabiana. Zabrakło przede wszystkim wtedy zdrowia Mice. Ja nie mówię, że to było jakoś wiele zmieniło, ale myslę, że wtedy ta nasza gra byłaby po prostu lepiej rozłożona. Tak to musieliśmy się uzależnić od Bartosza Kurka.
Fabian stroił fochy to go Antiga odstawił od pierwszej szóstki, ale brakło mu męskości, żeby go odstawić od drużyny. Heynen wiedział, że Polska to jego najlepsza posada, umiał czytać między wierszami, to Fabiana szybko przywrócił. Wtedy polską siatkówką rządził Polsiat, w Polsiacie kolesie, w tym WD, a prezes związku był figurantem. Nie wiadomo, co by zrobił Grbić w takich warunkach. Na szczęście nastąpiła zmiana prezesa i Nikola miał kryszę, mógł FD nie powołać.
Łomacz nie został wtedy pierwszym, że grał jakoś wybitnie.
Co nie znaczy, że nie grał jakoś dobrze. Może i grał, ale nie to było powodem.
Z tego co mówił Marcin to problemy ze skurczami zostały opanowane, a zrozumiałam to tak, że ma on inne uwarunkowania zdrowotne, które miały swój wpływ. Może sztabowi zajęło trochę czasu ogarnięcie tego. Dowodem na to jest fakt, że Janusz ostatni raz zszedł z boiska z powodu skurczy w superpucharze 2022.
Są zawodnicy w kadrze, którzy w tym czasie częściej się przewracali z powodu skurczów.
Jak Janusz miewa problemy zdrowotne, to tym bardziej trzeba ogrywać Firleja i Komendę, a nie brać Łomacza. Bo co jeśli to zdrowie będzie szankować co raz bardziej? Zrobimy z Grzesia pierwszego rozgrywającego? On za kilka miesięcy kończy 37 lat.
Dla mnie Grbić popełnił błąd, że nie brał na duże imprezy kogoś z w/w dwójki, bo to zawsze jakaś inwestycja, a pograć i tak pograliby na tych turniejach mało. Za to z Gregorem to jest tak, że albo to jego ostatni turniej w reprezentacji, albo w ogóle nie pojedzie, bo jednak Grbić uzna, że np Firlej jest gotowy, a takie głosy chodzą, że jest jednym z niewielu do tej pory "rezerwowych" (obok Bednorza i Popiwczaka zapewne), który ma realne szanse pojechać na Igrzyska. A kto wie czy nie największe z tej trójki.
kuchyk1ng pisze: ↑9 maja 2024, o 09:55
To po prostu wynikało z tego, że się troszkę mało mówi o tym, że Łomacz za Antigi grał bardzo dobrze. Potem panowały głosy, że Drzyzga powinien wtedy grać i tak dalej, ale to szło można powiedzieć z otoczenia Fabiana. Zabrakło przede wszystkim wtedy zdrowia Mice. Ja nie mówię, że to było jakoś wiele zmieniło, ale myslę, że wtedy ta nasza gra byłaby po prostu lepiej rozłożona. Tak to musieliśmy się uzależnić od Bartosza Kurka.
Wtedy po prostu wpadliśmy w kalendarzowy wir ligowej-fivbowskiej orki, tam poszła kombinacja LŚ-PŚ-ME-kwalifikacje-kwalifikacje + sezon ligowy, bo personalnie stać nas było na więcej, co pokazał Heynen (i Antiga na PŚ), ale ciężko było przygotować topową formę gdy w nogach przez ~12 miesięcy miało się 6 reprezentacyjnych imprez. Gdybyśmy awansowali z PŚ 2015 na Igrzyska (gdzie grał Drzyzga i Buszek), to w Rio powalczylibyśmy o medal. No i gdyby Antiga nie orał kontuzjowanym Miką w Teheranie w meczach o nic.
A Łomacz grał bardzo dobrze w Skrze tak jak oglądałem mecze Bełchatowa, dużo lepiej niż rok wcześniej.