Streeter pisze: ↑21 wrz 2021, o 17:20
Ciekawe, jak sprawdziłby się system kwalifikacji podobny do piłkarskiego. I czy taki mecz typu Polska - Malta w siatkówkę kogokolwiek na Malcie by interesował i przyniósł jakiekolwiek rozpowszechnienie dyscypliny w krajach, w których raczej jest dość uboga. Bo umówmy się, w nogę jak na taki Gibraltar przyjedzie Anglia, to miejscowi idą tam świadomi porażki, ale że nie codziennie mają okazję zobaczyć jak Sterling turla się po boisku od wyimaginowanych fauli, to jest to dobra sposobność, by pójść na stadion i zobaczyć. Czy ktoś w tym samym Gibraltarze chciałby zobaczyć jak Leon atakuje nad amatorsko grającymi chłopakami pracującymi w knajpach - nie wiem, w sumie myślę, że nie, ale byłbym skłonny to sprawdzić. Może akurat w dłuższej perspektywie spowodowałoby to rozwój siatkówki w krajach obecnie niszowych, albo chociaż samo zainteresowanie by wzrosło.
Streeter
Ale przecież dokładnie taki system funkcjonował w kwalifikacjach do ME 2019 (miał też funkcjonować w 2021, ale wiadomo, pandemia) i sprawdzał się naprawdę dobrze. Wiadomo, siatkówka to nie piłka nożna. Ale skoro w Mołdawii na mecze ze Słowacją potrafiło przyjść prawie 2.000 kibiców, skoro na Łotwie na meczu z Estonią było ich blisko 5.000, a hale były totalnie puste tylko w krajach, gdzie siatkówka jest naprawdę niszowym sportem (Islandia, Cypr), to moim zdaniem warto iść w tym kierunku.
Nie ma też co przesadzać z "egzotycznością siatkówki" bo to bardzo globalny sport. Może na starym kontynencie tego nie widać, ale za siatkówką szaleją mieszkańcy Indonezji, Tajlandii, Filipin, Sri Lanki (oficjalny sport narodowy tego kraju), Chile, Peru... Jest to dyscyplina na pewno bardziej globalna, niż hokej na lodzie, piłka ręczna (gdzie poza Europą i 2-3 państwami północnej Afryki nie liczy się dosłownie nikt, żadna drużyna spoza europy - celowo nie liczę oszustów z Kataru - nie zdobyła medalu MŚ czy IO) czy inny hokej na trawie. Skoro w tych dyscyplinach można przeprowadzać normalne turnieje kwalifikacyjne - tak, jak do niedawna w siatkówce - to dlaczego FIVB musi to udziwniać?
Decydenci chwalili się dziś, że w ich federacji zrzeszonych jest ponad 220 federacji. Ile z nich otrzymało realną szansę na awans na te MŚ? Ile drużyn stać na to, żeby w 4 letnim cyklu kwalifikacyjnym regularnie rozgrywać mecze i zdobywać punkty rankingowe? Co mają powiedziec zespoły z Afryki? Przecież nawet te najlepsze ekipy, jak Kamerun, Egipt czy Turcja nie zostały dopuszczone do rozgrywek Ligi Narodów (a wcześniej afrykańskie drużyny de facto wykluczono z Klubowych Mistrzostw Swiata - jak ci zawodnicy mają teraz uprawiać ten sport?) Realnie rzecz ujmując, mają one do rozegrania 4-5 w mistrzostwach kontynentalnych, raz na dwa lata. Jak mają podnosić swój poziom zespoły z Karaibów?
System ewidentnie ustawiony pod Europę, która ma te swoje Złote, Srebrne ligi europejskie i 30-40 drużyn, które stać żeby regularnie grać w tych turniejach. Ekipy a Azji czy Afryki, choćby chciały, nie utworzą sobie takich rozgrywek, bo ich zwyczajnie na to nie stać. Po to organizuje się kwalifikacje do MŚ czy ME, żeby biedniejsze reprezentacje też miały szanse się zaprezentować, nawet jeśli ostatecznie na te mistrzostwa nie awansuj, a pochodzący z nich gracze mogli rozwinąć swoje umiejętności i być może przyciągnąć zainteresowanie skautów z perspektywicznych lig. FIVB, zdaje się kompletnie o tym zapomina.
Spadek zainteresowania już teraz widać nawet w liczbach. Uznając za kwalifikacje Mistrzostwa kontynentalne i eliminacje do nich, sumując łączną liczbę uczestników ze wszystkich konfederacji wychodzą 83 reprezemtacje. Jak to się ma do 151 reprezentacji, które zgłosiły się do kwalifikacji MŚ 2018?